10 stycznia 2013

Kamp! - Kamp!

KAMP!
Kamp!

Brennnessel
* * * * i pół

Siadam do napisania recenzji chyba najbardziej kontrowersyjnej polskiej płyty AD 2012, co w zasadzie trochę mnie bawi, bo przecież to krążek nagrany raczej nie dla wielkich idei, a skłaniający się bardziej w stronę beztroskiej, hedonistycznej zabawy. Mimo tego faktu, album Kamp! spolaryzował odbiorów na dwie przeciwstawne grupy – tych, którzy na jego punkcie oszaleli i tych, którzy stwierdzili, że to słabizna. Sam osobiście stoję mocniej po stronie entuzjastów longplaya Łodzian, co w sumie mnie dziwi, gdyż wcześniej jakoś trudno było złapać mi hype nakręcany darmowymi numerami wrzucanymi do sieci. Tym razem jest jednak inaczej.
Wpłynęła na to być może to pora wydania albumu – wszak sezon jesienno-zimowy prowokuje do poszukiwania ciepłych, lekkich brzmień, stanowiących remedium na za krótkie dni, trzymające słupek rtęci gdzieś około zera. A właśnie taki jest ten krążek. Obfitujący w taneczne brzmienia, oparte przede wszystkim na syntezatorach i spowolnionym beacie, a także balearycznych klimatach. Co ciekawe, z kimkolwiek nie rozmawiam na temat tej płyty zawsze przewijają się te same skojarzenia: kalifornijskie rytmy, wiatr we włosach i słoneczne dni pełne błogiego lenistwa. To z pewnością dlatego te ponad czterdzieści minut spędzone w towarzystwie melodyjnych utworów to zdecydowanie przyjemny czas.
System pracy ‘bedroom producers’ i nagrywanie muzyki w warunkach ‘home made studio’ przyniosły bardzo ciekawy efekt. Z jednej strony chłopaki dają żywiołowe koncerty, grając od małych klubów po wielkie festiwale, z drugiej serwują na krążku niedoskonałe, a wręcz niedorobione brzmienie. Od otwierającego całość numeru ‘Oaxaca’ po samo zakończenie słychać, że to bardzo jednolita całość, spójna i konsekwentnie zagrana. Do tego stopnia, że momentami ma się wrażenie, że leci wciąż ten sam kawałek. Szybko jednak w głowie układają się kolejne refreny, które trudno zapomnieć i z każdym kolejnym razem łapałem się na nerwowym oczekiwaniu na swój ulubiony moment kawałka.
Nie przeszkadza mi w tym to, że teksty są właściwie o niczym – jeśli chcę posłuchać życiowych rozkmin ubranych w cudowną polszczyznę sięgam raczej po Nosowską. Nie przeszkadza mi też fakt tego, że wszystko, co zaprezentowali panowie na albumie pojawiało się wcześniej na wydawnictwach zagranicznych wykonawców, gdyż moim zdaniem to dobrze, że Kampowcy wzorują się na fajnych zespołach. Możecie mówić, że to kiepska implementacja chill wavu czy synthpopu, ale pokażcie mi grupę, która oscyluje w podobnych klimatach i zyskała tak liczne grono odbiorców, że koncerty wyprzedają się praktycznie wszędzie w każdym mieście, w którym gra. Myślę, że mimo wszystko warto było czekać na ten album, a jeśli sądzicie, że po jego wysłuchaniu nic w głowie nie zostaje, to spróbujcie uwolnić się od ‘Distance Of The Modern Hearts’ czy ‘Melt’... Nie dacie rady.

Tekst dla Muno.pl

5 stycznia 2013

Podsumowanie roku 2012

W trakcie pośpiesznych przygotowań do świąt, nadchodzi również moment na podsumowanie muzyki rok w rok dostarczającej wielu emocji i jak się okazuje, wciąż potrafiącej czymś zaskoczyć. Właściwie pod pewnymi względami rok 2012 stanowił czystą kontynuacje zjawisk rozpoczętych rok wcześniej – życie wciąż nabiera tempa, wszystko sprowadza się do Internetu, tak samo dzieje się właśnie z muzyką, której powstaje coraz więcej. Albo powstaje jej tyle, co zawsze, tyle że obecnie każdy ma do niej taki sam dostęp i może przebierać pomiędzy japońskimi producentami parającymi się j-beatem czy nowo zelandzkimi kreatorami ciepłego klimatu. Do wyboru, do koloru – a jak jest z jakością?

Właściwie odpowiem sam sobie na to pytanie pukaniem w głowę, bo to temat rzeka, a miejsce jest ograniczone. Można się spierać na temat tego czy narastająca ilość bedroom producers to fajne zjawisko. Tylko, kto ma na to czas, skoro woli spędzać go na soundcloudzie sprawdzając Dashboarda w poszukiwaniach kolejnego domorosłego producenta z Anglii, który lajkuje numer gościa z Holandii, nagrywającego w kooperacji z beatmakerem z Chin kolejną zbasowaną hybrydę? Sam zresztą spędziłem tak mnóstwo chwil wyszukując darmowe mp3ki, wylewające się praktycznie z każdej strony. Wpadałem na przeróżne kompilacje złożone z wykręconych beatów, jak ‘Dusty Milk Crates vol2’ czy ‘Robot Soup’.
Równie ciekawe okazały się płyta Japończyka, niejakiego canooooopy, prezentująca połączenie instrumentalnego hip hopu z IDMem i abstrakcyjną głębią oraz EPka Zacka Sekoffa – szesnastolatka nagrywającego klimatyczny LAbeat, który ma na koncie współpracę z samym Thundercatem! Byłem w szoku i przyznaję, że nawet trochę zazdrościłem.
Ale nie muszę sięgać za granicę naszego kraju, gdyż w Polsce darmowe wydawnictwa również miały się całkiem dobrze. Dla przykładu wspomnę o EPce z remiksami kawałków grupy We Call It A Sound czy wydawnictwie ‘9 weeks of Sun’ autorstwa Roux Spany, który przez całe lato wypuszczał co tydzień jeden kawałek, żeby wszystko potem zebrać w całość i wypuścić jako free DL. Materiał ukazał się pod szyldem wytwórni U Know Me Records, którą w zeszłym roku uznałem za jeden z labeli roku. Okazuje się, że równie dobrze mógłbym wskazać tę wytwórnie jako pretendenta do tytułu i w tym roku, gdyż nie spuścili z tonu a wydawnictwa en2aka, Daniela Drumza czy nowych-starych debiutantów hau_mikael okazały się bardzo smakowitymi kąskami, wypuszczonymi rzecz jasna na winylach.
Osobne słowo należy się przedsięwzięciu S1 Warsaw, z przypomnienie słuchaczom starych dobrych czasów dzięki reinterpretacjom hip hopowych klasyków na projekcie ‘Niewidzialna nerka’ oraz za stawianie na nowe projekty i młodych producentów i wydanie kompilacji Bass Camp całkowicie za darmo.
Skoro poruszyłem kwestię polskiej muzyki, to warto pochwalić i innych z naszego podwórka, dla którego 2012 rok oznaczał prawdziwy wysyp interesujących wydawnictw. Fanów elektroniki z pewnością rozbujał magiczny, trzeci już krążek trójmiejskiej grupy Loco Star, a lubujący się w mocniejszych, gitarowych rytmach na pewno nie ominęli drugiego, znakomitego albumu projektu Kim Nowak. Wielbiciele lekko melancholijnych piosenek do wyboru mieli Skubasa (dla fanów śpiewających facetów) czy Melę Koteluk (ukłon w stronę wielbicieli wokalistek), fani Heya otrzymali kolejną bardzo dojrzałą płytę, a dobrego hip hopu nie brakowało tym, którzy zaopatrzyli się w projekt Medium. Acha, oczywiście nie zapomniałem o długo wyczekiwanym debiucie Kamp!, który tak mocno podzielił odbiorców na oczarowanych i rozczarowanych. Mnie z kolei pokazał tę grupę z innej strony i tak dołączyłem do grona klikających „Lubię to”.
Na sam koniec pozostawiłem muzykę zagraniczną, gdzie jak zwykle działo się dużo. Przyspieszając może całą ceremonię, jako miks-kompilację roku wskazuję krążek ‘Tiga Non Stop’ – tak dobrze skrojonego, wciągającego i róznorodnego tech-house’owego miksu na CD nie słuchałem dawno. Natomiast jeśli chodzi o zbiór pojedynczych numerów, bezapelacyjnie wygrywa Brownswood Electric 3, zbierający dokonania mniej znanych, ale nie mniej zdolnych producentów, parających się najogólniej mówiąc futurebassem. I tu doszedłem do momentu usilnie odwlekanego w czasie, a jednak nieodwołalnego – wyboru albumu roku. Szczerze mówiąc trudno mi wskazać jedną płytę, o tych, które w tym roku mnie urzekły było wiele, dlatego zawęziłem wybór do tych najważniejszych dla mnie. Przede wszystkim album, na który czekałem, jak na żaden inny, czyli ‘Kidsuke’ duetu Kidkanevil & Daisuke Tanabe. Ponadto Robert Glasper Experiment ‘Black Radio’, Benjamin Damage & Doc Daneeka ‘THEY!LIVE’, Shed ‘The Killer’, Frank Ocean ‘channel.Orange’, S_W_Z_K ‘S_W_Z_K’, Memotone ‘I Sleep. At Waking’, Georgia Anne Muldrow ‘Seeds’, T.E.E.D ‘Trouble’ i jeszcze Kendrick Lamar ‘good kid, m.A.A.d City’.
To w takim telegraficznym skrócie, bo przecież ciekawych płyt było więcej, a to świadczy tylko o jednym: rok 2012 był rokiem apokalipsy, ale dla portfeli aktywnych słuchaczy muzyki. I dobrze – oby kolejny był jeszcze bogatszy w równie intrygujące dźwięki, a będzie rewelacyjnie.

Tekst dla muno.pl

1 stycznia 2013

Co w 2013??


The Underachievers - Indigoism 1/02/2013
Prime Numbers volume 3 4/02/2013
Jamie Lidell - Jamie Lidell 17/02/2013
Trus'me - Treat Me Right  18/02/2013
Atoms For Peace - AMOK 25/02/2013
Bilal - A Love Surreal 26/02/2013
Herve - The Art Of Disappearing 4/03/2013
Fox - FOX 5/03/2013
Woodkid - The Golden Age 18/03/2013
Friends Will Carry You Home Too 18/03/2013
Kixnare - RED 03/2013
Bonobo - The North Borders 1/04/2013
TOKiMONSTA - Half Shadows 2/04/2013
James Blake - Overgrown 8/04/2013
Novika - Heart Times 12/04/2013
Teielte - Crystalline EP 15/04/2013
-------------------------------------------------------------
Oszibarack - 12 23/04/2013
Maceo Plex DJ Kicks 29/04/2013
Vampire Weekend - Modern Vampires Of The City 6/05/2013
DJ Mitsu The Beats - Beats Installents vol 2 05/2013
Different Marks - Untitled 3/06/2013
Disclosure - Settle 3/06/2013
AlunaGeorge - Body Music 06/2013
Moderat - II 2/08/2013
Maxwell - Summers' ???
D'Angelo - James River ???