29 października 2011

DJ Kicks w 2011.

Wytwórnia Studio !K7 idzie za ciosem w ciągu jednego miesiąca wypuszcza dwa kolejne odcinki serii DJ Kicks. W sumie do rąk słuchaczy zostały oddane w tym roku cztery części i ciekawe jest ciągłe utrzymywanie wysokiego poziomu. Klucz leży w doborze artystów miksujących kolejne płytki, ci zaś z kolei mają nosa do fantastycznych nagrań.
Październik został powierzony Scubie (17.10) i Gold Pandzie (30.10). Dzisiaj zapoznałem się z obydwoma albumami i już przy pierwszym kontakcie mogę stwierdzić, że to świetne wykonane sety. Pomijam aspekt możliwości cyfrowej obróbki takowego miksa, gdyż w takich przedsięwzięciach jednak najważniejsza jest selekcja. Ta jest więcej niż przyzwoita, a płynne i naturalne przejścia są jej znakomitym uzupełnieniem.
Większą ilością przemyśleń podzielę się w przeciągu dwóch najbliższych tygodni, kiedy z płytkami zapoznam się bardziej, natomiast już teraz ogłaszam rok 2011 rokiem kompilacji. FabricLive Four Teta, i DJ Kicks MCDE wiodą prym, w kolejce czeka też świeżutki Watergate no i wspomniane wyżej perły spod skrzydeł !K7.

26 października 2011

Ben Westbeech - There's More To Life Than This



Ben Westbeech
There’s More To Life Than This
Strictly Rhythm
* * * *


Bardzo lubię, kiedy moi ulubieni artyści próbują czegoś nowego i zmieniają obrany wcześniej kierunek muzyczny. Oczywiście najlepiej, kiedy im to wychodzi. Tak jest w przypadku Bena Westbeecha, który zrezygnował z nagrywania piosenek w klimacie blue-eyed soul, na rzecz śpiewania do house’owych podkładów. Już sama zapowiedź albumu wzbudzała niemałe zainteresowanie zaproszeniem do współpracy m.in. Henrika Schwarza, Lovebirdsa czy Motor City Drum Ensemble. Trzeba przyznać, że to strzał w dziesiątkę, bo tegoroczny krążek artysty stoi na wysokim poziomie. Nagrania oscylują wokół miękkich, deepowych bitów. Doskonale współgrający z nimi śpiew Bena jest lekko funkujący, zatroskany, a czasami chwytający za serce. Mimo wszystko to różnorodna płyta. Znaleźć tu można momenty wzruszające, jak np. ‘Inflections’ z gęstym gitarowym motywem i smutnie brzmiącą wiolonczelą czy piękne ‘Summer’s Loss’ oraz ożywcze i przebojowe sztosy (‘Same Thing’ czy ‘Stronger’). Natomiast numer ‘Justice’ wyprodukowany przez MCDE z pewnością odbije się głośnym echem wśród klubowiczów. No właśnie – teoretycznie to materiał na parkiety, a okazuje się, że idealnie sprawdza się również w domowych warunkach. Będzie przypominać nam ciepłe, letnie dni.

15 października 2011

Jamie Jones - Fabric 59


JAMIE JONES
Fabric 59

Fabric
* * *


O tym, że Jamie Jones ma obecnie swoje pięć minut, chyba nie trzeba nikogo przekonywać. Label Hot Creations, który prowadzi do spółki z Lee Fossem, jak również duet Hot Natured złożony z tej samej dwójki, zdobyły popularność i zaliczyły kilka niezłych sztosów z ‘Equilibrium’ i ‘Forward Motion’ na czele. Do tego dochodzi udany numer Jonesa na tegoroczna kompilację ‘The Jackathon’. Teraz możemy przekonać się, jak producent radzi obie w materii tworzenia zmiksowanych kompilacji. Szczerze przyznaję, że ta płyta wprawiła mnie w lekką konsternację. Na krążku znajduje się szesnaście (nie liczę intra) nagrań, reprezentujących styk house’u, synth popu i disco. Tracklista wygląda imponująco, znaleźć możemy bowiem Crazy P, Sebastiana Telliera remiksowanego przez Metronomy czy tegoroczny deepowy hit produkcji Coat Of Arms, ale jednak coś szwankuje. Tym czymś są zbyt oczywiste przejścia. Tracki są umiejętnie posklejane, ale wszystkiemu brakuje flow. Niemniej jednak to dobra okazja żeby zapoznać się z tym, co obecnie dzieje się w muzyce klubowej. A dodatkowo zyskujemy łagodnie płynący numer soho8080 - ‘Get Up Disco’ – idealny na cudowne poranki i jeszcze piękniejsze wieczory.

14 października 2011

Damian Lazarus - Get Lost 4


DAMIAN LAZARUS
Get Lost 4

Crosstown Records
* * * *


Od ostatniego odcinka serii kompilacji ‘Get Lost’, który nagrała Dinky, minęły cztery lata. Damian Lazarus – szef Crosstown Records, postanowił ją wznowić, wydając płytę oznaczoną numerkiem 4. To producent obdarzony niezłym wyczuciem muzycznym, jednocześnie trzymający rękę na pulsie w kwestii doboru artystów do swojego labelu. Zręcznie wykorzystał to składając krążek, na którym umieścił szesnaście nagrań wypełnionych soczystym, przestrzennym i intrygującym brzmieniem. Zebrał przy tym dużo ekskluzywnych, niewydanych tracków kilku uzdolnionych nowych przedstawicieli sceny, jak Left, Fosky czy Nitin. Jeden z nich – pochodzący z Iranu Amirali, którego numer ‘My Way’ otwiera to wydawnictwo, udowadnia, że produkcje utrzymane w tej stylistyce mogą być poruszające. Dalej jest tylko lepiej. Przez blisko 80 minut Lazarus raczy nas mieszanką house’u z deepowym tchnieniem i nutą techno. Idealnie dobiera kawałki i nadaje wszystkiemu płynny charakter, wykonując gładkie przejścia. Tworzy doskonały set, w który można się zanurzyć, podziwiając dźwiękowe krajobrazy. Warto.