28 sierpnia 2011

Ben Westbeech - Something For The Weekend


BEN WESTBEECH - SOMETHING FOR THE WEEKEND

Singlowy numer z nadchodzącej wielkimi krokami płyty 'There's More To Life Than This'. Kawałek powstał we współpracy z Dannym J Lewisem, zaś krążek ukaże się nakładem Strictly Rhythm już 12 września. Szczerze mówiąc nie mogę się doczekać. Po pierwsze dlatego, że bardzo podobał mi debiut Bena, natomiast drugim powodem jest fakt, że przy produkcji longplaya udział brało kilka ważnych nazwisk. Szczegóły poniżej wraz z tracklistą.

01. The Book feat. Georg Levin
02. Something For The Weekend feat. by Danny J Lewis
03. Falling feat. Lovebirds
04. Same Thing feat. Chocolate Puma
05. Justice feat. Motor City Drum Ensemble
06. Stronger feat. Midland
07. Inflections feat. Henrik Schwarz
08. Sugar feat. Redlight
09. Let Your Feelings Show feat. Georg Levin
10. Butterflies feat. Rasmus Faber
11. Summer’s Loss feat. Rasmus Faber

PS. klikającym prawym i zapisz jako W TEN NAPIS zyskacie remiks tego nagrania popełniony przez Roske

26 sierpnia 2011

Hudson Mohawke x Aaliyah

Hudson Mohawke x Aaliyah - Somebody by Hudson Mohawke

Może właśnie tak mogłaby wyglądać ich współpraca gdyby nie ta pechowa katastrofa.

Oraz link do bardzo dobrego tekstu Calaka. Ciepłe wspomnienie kontrastowane smutnym wnioskiem tego, jak teraz "rozwinął się" gatunek. Warto.

20 sierpnia 2011

Andre Lodemann - Riven Reminiscences

Momenty, kiedy każde wydawnictwo ukazujące się w barwach labelu Freerange mocno mnie grzało, chyba odeszły już bezpowrotnie. Albo to wytwórnia znów zalicza słabszy okres, albo ja jestem już znużony nieco wtórną formułą utworów, ktróe ukazują się jej nakładem. Powiewem świeżości i deską ratunkową może być Andre Lodemann.To gość, który odpwoiada m.in. za świetny zeszłoroczny remix nagrania 'Another World' autorstwa Akabu oraz hitowy 'The Light' wydany nakładem Best Work Records.
20 czerwca ukazała się jego ostatnia EPka zatytułowana 'Riven Reminiscences'. Tytułowy numer to niesamowita kosa. Brnący do przodu bit, idący wespół z lekko wybijającymi się z rytmu klawiszami, które gdzieś w połowie przejmują główną rolę, odrywając nas od stanowiących wcześniej główną oś uderzeń loopu. Rozdrgane i przycinające się budują ten utwór niejako na nowo. Ponad tym wszystkim roztaczają się ciepłe plamy łagodnych padów, które jak to zwykle u Lodemanna, budują nastrój w klimacie cinematic i ze zwykłego klubowego kawałka tworzą muzykę ilustracyjną. Nie wypada tego nie posłuchać. Ja osobiście uwielbiam styl tego producenta i niejeden raz już rozmarzyłem się przy dźwiękach, które podsuwa.
Andre Lodemann - Riven Reminiscences by Freerange Records

18 sierpnia 2011

How Do You Do?


MARGARET DYGAS
How Do You Do?
Powershovel Audio
* * * *

Podobno alias, pod którym gra jako DJka i nagrywa swoje produkcje, powstał, kiedy w szkole w Stanach nikt nie potrafił wymówić jej prawdziwego, polskiego nazwiska – Dygasiewicz. Margaret Dygas – bo o niej mowa, niedawno nakładem labelu Perlon wydała dość ciekawą płytę. Warto jednak zwrócić też uwagę na nieco starsze, bo ubiegłoroczne wydawnictwo ‘How Do You Do’, które ukazało się w barwach japońskiego Powershovelaudio.

Pełnowymiarowy debiut Margaret zainspirowany został książką ‘Peoplewatching’, będącej przewodnikiem po mowie ciała. W książce zaczytywała się w ciemne i zimne berlińskie noce. Był to prezent od wyjeżdżającego przyjaciela Małgorzaty. Stąd też tytuł płyty ma głębsze znaczenie. Podobnie jak każdy, pojedynczy numer, który stanowi odbicie rozdziału bądź aspektów poruszanych w publikacji. Brzmi jak wprawnie wymyślona koncepcja z filozoficznym podszyciem wymyślanym na siłę? Nic bardziej mylnego. Jako całość płyta jest pełna naprawdę dobrze wyprodukowanej muzyki, zawierającej mnóstwo emocji i daleko jej do tła dla przeintelektualizowanego bełkotu.

Na samym początku trzeba odrzucić jednoznaczne kojarzenie ‘How Do You Do’ z tanecznym parkietem. Nawet, jeśli kompozycje podparte są nieraz jednostajnym beatem, to odgrywa on raczej podrzędną rolę, będąc wycofanym szkieletem, na którym rozpina się kompozycja. Rzeczą jasną i charakterystyczną dla dobrych produkcji spod znaku minimalu jest spora liczba smaczków, którymi Margaret raczy słuchacza. Serwuje je jednak oszczędnie i rozwagą, tworząc przejrzyste i pełne przestrzeni utwory. Gdzieniegdzie, jak w startowym ‘introduction’ czy ‘pg21’ pojawiają się wrzucane niby przypadkowo pojedyncza frazy rozdrganego pianina. Innym razem to ciągnący się dźwięk, brzmiący niczym wydobywany z głębokiego kanału.

Wątki, które porusza Dygas często w nieoczekiwanym momencie się urywają, ustępując miejsca kolejnym. Dobrym przykładem niech będzie ‘Baton Signals’, w którym pojawiający się nieśmiało beat nagle ginie, pojawia się powrotem i znów zanika. Taka delikatna zabawa z kotka i myszkę ze słuchaczem powoduje, że płyta jest wciągająca. Jest też miejsce na delikatny eksperyment, jak w ‘You’re In My Shoes’ z chaotycznie porozrzucanymi, ulotnymi dźwiękami.

Przyznaję, że są też momenty, kiedy muzyka zawarta na ‘How Do You Do’ zaczyna nużyć. Nie prowadzi to jednak do znudzenia, a raczej wprowadza w stan głębszego relaksu. Brzmi jak celowy zabieg. Dlatego właśnie to produkcje nadające się bardziej do słuchania ich przez słuchawki niż wielkie głośniki, choć podejrzewam, że znalazłoby się trochę odważnych, którzy utwory takie jak ‘Barrier’ (minimalowe podejście wyraźnie ustępuje cudownie głębokiemu techno) czy ‘Salutation’ wprawnie wykorzystaliby do budowania napięcia w secie.

Warto na koniec zaznaczyć, że nie są to typowo kobiece produkcje. Margaret w swoich numerach potrafi pokazać też i cięższą stronę. Dość bezkompromisowy ‘Veering Intention’ znakomicie to ilustruje gęsto poszatkowaną perką i zapętlonym surowym samplem, który od czasu do czasu dochodzi do głosu. Mimo wszystko trudno nie wyczuć emocji, którymi płyta jest wręcz naładowana. Brak tu miejsca na hermetyczne dźwięki klejone niczym od linijki. Mamy za to dziesięć (nie licząc zamykającego album skitu) bardzo dobrych produkcji. Aż duma rozpiera, że to wszystko wykonała Polka.