28 lipca 2012

Totally Enormous Extinct Dinosaurs? YES!


Każdego roku na wakacje dostajemy muzykę idealnie skrojoną na tę porę roku. W 2012 nie mogło być inaczej. Różnica jest jedna: do tej pory były to przeważnie indie popowe produkty pokroju FosterThePeople, MGMT czy Empire Of The Sun. Tym razem jest inaczej. Po pierwsze, zgodnie z tym, co obecnie najmodniejsze, dostajemy popową interpretację muzyki styku UK Funky i UK House, zaś po drugie jest szansa na to, że krążek ‘Trouble’ ma dłuższą datę przydatności, sięgającą daleko ponad 31 sierpnia.

Mowa o młodym producencie Orlando Higginbottomie, który, co tu dużo mówić, jest dość specyficzną postacią. Jako pseudonim artystyczny wybrał sobie chyba najdłuższą z możliwych nazw opisujących jednoosobowy projekt. W klipach podtrzymuje wizerunek lekko ekscentrycznego nerda z twarzą, która nie zdradza żadnych emocji, a na scenie, gdzie towarzyszą mu urocze tancerki przebiera się w strój dinozaura. Przede wszystkim jednak tworzy bardzo ciekawy muzyczny zlepek i co ciekawe, wcale nie potrzebował ogromnej promocji żeby przebić się do świadomości szerszego grona odbiorców. Chociaż z pewnością udział numeru ‘Garden’ w reklamie jednego z telefonów komórkowych mu nie zaszkodził.

Nie zaszkodziło mu również to, że na długo przed wydaniem longplaya można było posłuchać wielu utworów, które weszły na ostateczną tracklistę. ‘Household Goods’ czy ‘Tapes & Money’ znał każdy, natomiast ogrywane na koncertach ‘Stronger’, choćby nie wiem jak bardzo się chciało, trudno jest wyrzucić z pamięci. W rezultacie otrzymujemy zestaw przebojów które znamy, lubimy, do których tańczyliśmy, albo słyszeliśmy przypadkiem, nawet nie wiedząc że to robota T.E.E.Da. Przyznaję, że pierwsze wyobrażenie o płycie pojawiło się w mojej głowie po przedpremierowym koncercie na krakowskim Selectorze. Już wtedy ogłosiłem, że być może będziemy mieć do czynienia z jednym z albumów roku.




TOTALLY ENORMOUS EXTINCT DINOSAURS - TAPES & MONEY

Na całe szczęście okazało się, że nie musze niczego odszczekiwać. To nieważne, że spomiędzy niektórych kawałków wylewają się tony słodkości, że Orlando śpiewa na granicy fałszu, słabym, obojętnym wokalem o nieudanej miłości i tęsknocie za uczuciem. Wiadomo – to już kiedyś było. Ale forma, jaką temu wszystkiemu nadaje, począwszy od wspomnianego wyżej wizerunku do brzmień, które towarzyszą tekstom, mocno urzeka. T.E.E.D. wyselekcjonował z modnych brzmień to, co w nich najciekawsze, nadał temu popowy sznyt i zręcznie wyważył wszystko w taki sposób, by całość nie trąciła tanim towarem z bazaru, a była świeża, pomysłowa i co najważniejsze – jednoczyła rzesze fanów we wspólnym tańcu podczas występów. Poza tym wymyśla ładne, łatwo zapadające w pamięć melodie. Czego chcieć więcej? Mogę tego słuchać na festiwalu, mogę potańczyć do tego klubie, ponucić sobie w domu, na wyjeździe i gdziekolwiek tylko chcę. I szybko mi się to nie znudzi.



TOTALLY ENORMOUS EXTINCT DINOSAURS - PANPIPES

Brak komentarzy: