NICOLAS JAAR
Space Is Only Noise
Circus Company
* * * * *
Tworzyć muzykę zaczął mając podobno 14 lat. Trzy lata później debiutował EPką ‘The Student’, a pełnowymiarowy krążek wydał w wieku lat 20. Trzeba przyznać, że ma chłopak niezłe tempo. I niezłą wrażliwość, bowiem jeśli ktokolwiek spodziewa się usłyszeć na ‘Space…’ utwory w stylistyce utrzymanej na EPkach Nowojorczyka, bardzo się zdziwi.
Oszczędna, intymna produkcja oparta na miarowym klikaniu, trzaskach, pianinie i pojedynczych, rzucanych w przestrzeń frazach niejednokrotnie przepuszczanych przez edytory głosu – tak ogólnie prezentuje się ta płyta. Mocno wyróżnia ją przenikanie gatunków. Bo tu niby deep house, ale w bliskim związku z ambientową przestrzenią. Gdzieś tam przebija się lekko hip hop, ale jednocześnie stara się być niezauważonym. Wszystko objęte i mocno związane downtempową wstęgą.
Charakter tej płyty jest mocno introwertyczny. Jak na dwudziestolatka, to materiał bardzo dojrzały zarówno pod względem znakomitej wciągającej produkcji, jak i atmosfery, którą tworzy. Z jednej strony Nicolas pochyla się nad każdym jednym szczegółem, dzięki czemu słychać, że napięcie, które skrupulatnie buduje, nie jest przypadkowe, że wszystko jest tam, gdzie być powinno. Z drugiej zaś, nie zapomina o ważnym aspekcie tworzenia - przekazie, dlatego właśnie jego muzyka nie jest sterylna i bezduszna, a wręcz przeciwnie – naładowana emocjami.
Trudno wyróżniać pojedyncze numery, gdyż wszystko najlepiej prezentuje się jako całość. Otrzymujemy bardzo dobrze napisaną historię z cudownie subtelną narracją, którą trudno pozbawiać jakichkolwiek rozdziałów. Tam, gdzie czegoś nie rozumiemy, autor pozostawia spory margines interpretacji i to chyba najciekawsze na 'Space is Only Noise'. Dodatkowo w zachwyt wprawia mnie mnogość patentów, które zastosował Jaar, by zatrzymać przy swej muzyce jak najdłużej.
'Space Is Only Noise’ to dość nietypowa płyta. Wyprodukowana na styku nowoczesnego podejścia i klasycznej żonglerki emocjami. Przy pierwszym kontakcie może się wydać nieprzystępna, natomiast z każdym kolejnym wysłuchaniem odkrywamy, że jest nam dużo bliższa niż na początku się wydawało.14 numerów zawartych na longplayu to hołd złożony wewnętrznym przeżyciom człowieka. Nadają się do samotnego, wieczornego odsłuchu w domu; na okładce brakuje tylko wzmianki o tym, by tej muzyki nie wynosić na iPodzie poza cztery ściany. Moim zdaniem wobec tego krążka nie da się przejść obojętnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz