29 kwietnia 2011

Bright Shadows

Do wydania EPki zatytułowanej ‘Creature Dreams’ jeszcze nie całe trzy tygodnie. Przypominam, że dwunastka ma ukazać się w barwach wytwórni Brainfeeder.

Całkiem niedawno (bo chyba przedwczoraj?) Toki udostępniła pierwszy singiel z rzeczonej EPki. Kawałek nosi tytuł ‘Bright Shadows’ i wystarczy posłuchać pierwszej minuty żeby zorientować się, że mamy do czynienia nie tylko z progresem, ale również z... podopieczną Flying Lotusa. Postęp mnie cieszy, ale póki co nie wiem jak odnosić się do wpływu FlyLo na twórczość Lee. Z jednej strony nie od dziś wiadomo, że Steven Ellison to znakomity producent i pod jego kuratelą młodziutka Toki może się jedynie rozwinąć, z drugiej strony mam obawy, że to zdominuje jej styl. Chociaż może przesadzam? Poczekam więc z ostatecznymi opiniami do premiery EPy, a tymczasem kto jeszcze nie słuchał singla, może nadrobić zaległości POD TYM LINKIEM dzieki uprzejmości portalu XLR8R.com.

26 kwietnia 2011

Światło Słońca w czerwcu.

Piękny tytuł, prawda? Nowa płyta Jill Scott nosić będzie tytuł The Light Of The Sun i ukaże się 26 czerwca nakładem Warner Records. To tytuł posta mamy wytłumaczony, a teraz pora na jakieś konkrety.
Konkret numer jeden: Album będzie złożony z 18 tracków (tracklista w komentarzach) co oznacza długie godziny z nim spędzone.
Konkret numer dwa: to ujawniony drugi singiel z płyty 'So In Love', który przypadł mi do gustu o wiele bardziej niż kawałek nagrany z Eve (choć ten też jest niczego sobie:) [nie no wycofuje to, 'Shame' też jest zajebiste], a posłuchacie go np tu.
Konkret numer trzy: oczywiście okładka.


Jill schudła i na okładce prezentuje się wręcz pięknie. Już sama ta okładka sprawia, że czuję się jakby lato właśnie trwało.
Cytując soulbowl "To będą piękne wakacje!"

25 kwietnia 2011

TOKiMONSTA 'Midnight Menu'



TOKiMONSTA
Midnight Menu
Listen Up, Art Union
* * * * *


Płyta, o której mam zamiar napisać prezentuje konkretne brzmienie, dlatego od razu przejdę do konkretów. Przyznaję – byłem w lekkim szoku, kiedy dowiedziałem się, że za pseudonimem TOKiMONSTA stoi młodziutka Jennifer Lee - urodzona w Los Angeles absolwentka szkoły muzycznej w klasie pianina. W jej żyłach płynie azjatycka krew (stamtąd pochodzi jej rodzina) i to w zasadzie wychwytuje się od razu zarówno patrząc na jej zdjęcia, jak również słuchając muzyki którą tworzy. A tworzy na tyle ciekawe dźwięki, że zainteresował się nią sam Flying Lotus. Stąd można wysnuć prosty wniosek numer jeden – otóż muzyce wypływającej spod producenckiej ręki Jennifer bardzo blisko do dokonań rzeczonego FlyLo. Różnica jest taka, że kawałki Toki są wiele bardziej przystępne, regularne i daleko im do awangardy. Z pozoru to łagodnie płynące bity, oparte na miarowym tempie i loopach, wzbogacone mieszanką padów i okryte elektroniczną otoczką. Kiedy jednak zajrzymy w nie głębiej i damy się ponieść brzmieniu, zauważymy, że kryją w sobie niesłychaną dawkę spokoju (azjatyckie pochodzenie), a głowa mimowolnie zaczyna się kiwać w rytm słyszanych taktów. I to jest właśnie magia ‘Midnight Menu’: nieskomplikowane bity kryją w sobie sporą dawkę przyjemności. Poza tym znaleźć tu możemy trochę Prefuse’a 73, trochę Exile’a czy Teebsa – czyli czołówkę szkoły abstrakcyjnego bitu. Pośród nich TOKiMONSTA, mimo że początkująca, ze swoim chill outowym brzmieniem, zajmuje równorzędne miejsce, stanowiąc znakomite dopełnienie wymienionych. Choć krążek jest w całości instrumentalny, to jestem bardzo ciekaw jak wypadłaby jej kolaboracja z wokalistkami. Bowiem jedyny kawałek z wokalem który pojawia się na płycie (‘Solitary Joy’ z udziałem Shuanise) należy do najlepszych z tego krążka. Całość jest równa, słucha się tego jednym tchem, a po wysłuchaniu ostatnich taktów nachodzi ochota na więcej. O to jednak nie należy się martwić, bo Lee udowadnia że jest dość płodną artystką co rusz puszczając w obieg nowe remixy, pojedyncze produkcje lub EPki (17 maja świeża EPka na Brainfeeder). Jest na co czekać i na kogo stawiać, bowiem ta dziewczyna z pewnością jeszcze nieraz zaskoczy nas kolejną wysmakowaną produkcją.

24 kwietnia 2011

Danger Mouse po włosku.

Bedzie ciekawie. Danger Mouse we współpracy z Daniele Luppi zabiera się za muzykę inspirowaną włoskimi ścieżkami dźwiękowami z filmów lat 60tych. Do tego zapraszają takich wokalistów jak Norah Jones czy jack White. Jestem nieźle zaskoczony. Premiera albumu już 16 maja, a krótki preview POD TYM LINKIEM - przyznam że zapowiada się interesująco, zaprezentowane fragmenty, jak również sama zapowiedź, brzmią intrygująco - CZEKAM, tym bardziej, że zabrał się za to własnie Brian Burton. pamiętacie jego Grey Album, czyli połączony rap Jaya-Z i sample z Beatlesów? Tak, tego nie da się zapomnieć. Podobnie, jak duetu DangerDoom. Oba projekty do przypomnienia poniżej.


Research i jego skutki dzisiejsze.

Tak się składa, że –jak to mawiam - siedząc w muzyce i traktując ją jako coś więcej niż tylko tło do codziennych czynności, sporo czasu trzeba poświęcić researchowi. To rzecz, którą z jednej strony uwielbiam, z drugiej nienawidzę.

Uwielbiam, bo to wiadome, że kocham wyszukiwać kolejne nowości, dowiadywać się o ciekawych premierach, a potem odsłuchiwać tego materiału, a nienawidzę, ponieważ to jest tak ogromny przepływ muzyki, tak duża ilość materiału do zapoznania, że nieraz nie wiem za co się zabrać i żałuję, że niektórym rzeczom nie mogę poświęcić więcej czasu. Stąd właśnie bierze się zarywanie nocy – wtedy odbiór muzyki jest trochę inny, zmienia się podejście, nastrój itd. Ale odbiegam od głównej osi. Ta nienawiść to oczywiście z przymrużeniem oka. Nie wiem, czym byłoby moje życie bez tego wszystkiego.

Dzisiaj dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy, a jeszcze więcej posłuchałem. Mam nadzieję, że w czasie dochodzenia do siebie po świątecznym obżarstwie ogarnę jakoś temat i podzielę się zarówno znaleziskami (sporo legalnie darmowego materiału, co zaskakuje biorąc pod uwagę wysoką jego jakość!), jak i opinią na ich temat.

A dzisiaj, już chyba tylko po to żeby przybić głowę do poduszki w rytmie The Weeknd wrzucam jeden numer – ‘What You Need’ i na dziś mówię dobrej nocy!

23 kwietnia 2011

TOKiMONSTA i telepopmusik

Breath on my Contacts by TOKiMONSTA

Tego po prostu trzeba posłuchać; znakomity cover klasycznego już numeru 'Breathe' wyprodukowanego przez Telepopmusik.
Just breathe!

22 kwietnia 2011

SET NA WIOSNĘ W PEŁNI

Gorąco polecam set bardzo fajnej warszawskiej DJki:)
Gama, o której mowa, przygotowała cudowne zestawienie w klimacie soul hip hop funk, któremu nie brakuje zarówno duszy jak i elektrycznej domieszki. Świetna selekcja. Znakomite do podziwiania uroków wiosny lub do chill outu po zapchaniu brzucha świątecznymi frykasami. Taki muzyczny frykas. Zresztą sprawdźcie sami. odsłuch i download na soundcloud.

Kto się załapał - PODAWAĆ DALEJ, dobrem trzeba się dzielić :-))))

Jejo by DJ Gama Beatsfriendly


Pora na kontynuację Brownswood Electr*c

27 czerwca 2011 to data premiery drugiej części kolejnej po Brownswood Bubblers serii składaków wydawanych przez wytwórnię Brownswood Recordings. Brownswood Electr*c - bo taką nazwę nosi seria - jak poprzednim razem poprowadzi przez głębokie wody bitów, zgrzytów i trzasków tworzących niebanalaną całość. Future Soul, Abstract Beat, Dubstep i Post-dubstep to łatki, które charakateryzują muzykę zawartą na krążku. Wśród producentów takie pseudonimy, jak: Anenon, Jack Dixon czy Stray, czyli nieznane szerszemu gronu odbiorców ksywki. I dobrze - Gilles Peterson nie od dziś stawia na promowanie nowych nazwisk, świetnie, że lubi dzielić się tym, co nowe, świeże i ciekawe. Snippet dostępny na soundcloudzie, a także poniżej:


Brownswood electr*c 2 // Album Teaser by Brownswood

Pełna tracklista

01. Ta-ku - Hey Kids
02. Monky - Drunkerdz
03. Anenon - Shifts
04. DJG - Automatic
05. Frederic Robinson - Mood Swings
06. Synkro & Indigo - Knowing You
07. mfp - Future Hopes
08. Jus Wan - Miles Away
09. DJ Dials - Pillowforts
10. Funk Ethics - Step In
11. Jack Dixon - By My Side
12. HxdB - Savage Pets
13. Stray - Break Your Legs
14. AEED - Under The Alps

Ale ważna jest też okładka, a ta - podobnie jak w przypadku pierwszej części - jest ładna i niebanalna


Wolf + Lamb vs. Soul Clap czyli muzyka i miłość...



Wolf + Lamb vs. Soul Clap
DJ Kicks
Studio !K7
* * * * i pół

Nad ostatnio wydanym kolejnym mixem z serii DJ Kicks, z której słynie wytwórnia Studio !K7, pracowało wiele osób. W jego powstanie zaangażowały się dwa djskie duety. Nowojorskie Wolf+Lamb i bostońskie Soul Clap. Wyszła im ciekawa mieszanka złożona z 27 utworów i choć średnia długość większości z nich to okolice 2 minut to w każdy spokojnie można się wkręcić.
Ale po kolei. Czwórka bohaterów stworzyła mix oscylujący w granicach downtempowego house’u, nu-disco i melancholijnej, popowej lekkości. Efekciarstwo postanowili odłożyć na bok i zdecydowanie bardziej niż na technice skupili się na selekcji i klimacie. Zapewne to spowodowało, że momentami utwory brzmią nie jak zmiksowane, ale raczej zlepione. Czasem łączone są przez króciutkie interlude, wprowadzające zmiany tempa, dzięki czemu całość nie brzmi monotonnie. Szczerze mówiąc, w przypadku tego wydawnictwa w zasadzie nie zwracam uwagi na technikę miksowania. A to za sprawą wspomnianej wcześniej selekcji. Panowie wybrali numery m.in. Nicolasa Jaara (świetny ‘Can’t See What Is Burning There’ wyprodukowany specjalnie do tego mixu), No Regular Play, Lee Curtiss czy Sect + Ben Westbeech. Rzecz jasna skorzystali również ze swoich produkcji, jak choćby intrygującego, opartego na auto-tune ‘Lonely C’ nagranego jako exclusive.
DJ Kicks wykonany przez tę czwórkę brzmi naprawdę ciekawie i konkretnie. W zasadzie brakuje słabych momentów. Całość zdecydowanie nadaje się do łóżkowego odsłuchu i wcale nie mam na myśli leniwej opcji…

14 kwietnia 2011

Kode9 feat Spaceape na dniach!

18 kwietnia płyta ma sie pojawić w sklepach w UK; w Polsce pewnie z kilkudniowy opóźnieniem. W zasadzie zapomniałem ostatnio śledzić newsów z Hyperdub, więc dla mnie informacja o kolejnym wspólnym projekcie obu panów jest miłym zaskoczeniem. Tym lepiej, że nie musze aż tak długo czekać do premiery.
Obecnie osłuchuje się z brzmieniem materiału i muszę stwierdzić, że jest nieźle wciągający, klimatyczny i raczej stonowany, chociaż oczywiście - dzięki udziałowi Spaceape'a, nie dało się uniknąć odwołań do gatunku muzyki charakteryzującego się dośc specjalnym sposobem melorecytacji - wiecie o czym mówię, prawda? Niektórym to przeszkadza - ja osobiście uważam, że to znakomicie pasuje do produkcji Kode9.
Panowie z Resident Advisor już wydali wyrok - ich zdaniem krązek jest na czwórkę, co oznacza, że uważają go za bardzo udany (piątki są rzadkością jak powszechnie wiadomo). Sentencja do przeczytania tutaj, okładka wyżej, a tracklista poniżej.

01. Black Smoke feat. Cha Cha
02. Promises
03. Bullet Against Bone
04. Green Sun
05. The Cure feat. Cha Cha
06. Hole in the Sky
07. Otherman
08. Love Is the Drug feat. Cha Cha
09. Black Sun (Partial Eclipse Mix)
10. Neon Red Sign feat. Cha Cha
11. Am I
12. Kryon feat. Flying Lotus



PS. widzicie, kto się pojawia w ostatnim numerze? ;)

12 kwietnia 2011

w czerwcu DJ-Kicks by MCDE



Cover pojawił się wczoraj wieczorem na profilu facebookowym MCDE. Krązek wychodzi w czerwcu, a więcej szczegółów póki co pozostaje nieujawnionych. Ja osobiście zastanawiam się nie tylko nad tym, jak będzie brzmiał kawałek ekskluzywnie przygotowany na kompilację, ale również nad kluczem całości i selekcją. Miksy które prezentuje MCDE zawsze są bardzo ciekawe i świetnie wyważone, więc zapowiada się wielka rzecz.

7 kwietnia 2011

Can't See What Is Burning There

Nawiązując do poprzedniej notatki, w której zawarta była recenzja płytki Jaara wrzucam kawałek nagrany eksluzywnie i specjalnie na ostatnie wydawnictwo z cyklu DJ-Kicks. na krążku zmiksowanym przez dwa duety: Wolf+Lamb i Soul Clap znalazła się ta oto perełka:

Nicolas Jaar - Can't See What Is Burning There (DJ KICKS) by Clown and Sunset
Co o niej sądzicie? Mnie wkręciła się na maxa. Utrzymany w slo-mo house'owej stylistyce numer opiera się na loopowaniu poszczególnych partii. Niby to coś innego niż 'Space is Only Noise', a jednak wciąż czuć ducha tego albumu w powyższym numerze. Nicolas ma niesamowity talent, z niecierpliwośćią czekam na to co zaserwuje kolejnym razem: nieważne EPka, singiel czy cały album, wierzę, że będzie bardzo dobre.