SHACKLETON
Fabric 55
fabric
* * * * *
Muszę przyznać, że to niezła akcja – mix nagrany dla Fabrica przeznaczony do domowej kontemplacji. Kwestią czasu było zaproszenie Shackletona do nagrania seta dla brytyjskiego kolosa. Krążek opatrzony został numerem 55, zaś pochodzący z Londynu producent, idąc w ślady dobrego kolegi Ricardo Villalobosa, postanowił umieścić na nim wyłącznie swoje produkcje. Spora ich część ukazała się nakładem Hotflush, Perlon czy Skull Disco, ale pojawiają się także niewydane przedtem numery.
To, jaką muzykę nagrywa Shackleton wie każdy szanujący się fan dubstepu. Jego minimalowe, oszczędne i klimatyczne kawałki zdążyły narobić szumu i przysporzyć producentowi sporego grona wiernych fanów, jednocześnie stanowiąc podstawę do tego, by Skream i Benga stwierdzili, że to nie dubstep (a oni to się akurat tak na tym znają…). Mniejsza o łatki, bo Sam ich nie lubi i jest zdania, że nagrywa po prostu muzykę, którą czuje, a etykiety jedynie zaburzają jej odbiór.
W wypadku mixu dla Fabrica ma 100% racji, bowiem najgorsza krzywda, jaką możemy sobie wyrządzić podczas odsłuchu materiału, to zaburzyć przepływ tych dźwięków. Shackleton eksploruje mroczne zakamarki ludzkiej duszy. Igra ze słuchaczem stosując atmosferyczne niskie basy, na które nakłada afrykańsko brzmiące cięte perkusje, szumy, trzaski, wszystko podlewając gęstym, mrocznym klimatem. Znakomita pozycja do zagłębiania się w ciemne, deszczowe noce, a dodatkowo to jeden z najlepszych mixów, które wyszły pod flagą Fabric. Rzecz obowiązkowa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz