11 września 2008

Silver Rocket - 'Tesla'


Przyznam, że do nowego albumu projektu Silver Rocket podchodziłem z dużą rezerwą. Spowodowane było to przez brzmienie, jakie nadano singlowemu utworowi 'Niagara Falls'. Bardzo popowe brzmienie odstraszyło mnie na tyle skutecznie, że w ogóle przestałem interesować się nowym krązkiem polskiego zespołu. Celowo użyłem słowa zespół, gdyż od czasów poprzedniej płyty Silver Rocket zdążył się nieco rozrosnąć. I tak w skład projektu wchodzą Mariusz Szypura - czyli główno dowodzący, a tkaże Marsija, Tomek Ziętek, Tomek Makowiecki, Patryk Stawiński i Marcin Majkowski. Dodatkowo udział z nagraniach biorą zaproszeni przez Gobasa goście. Zapowiedź krążka zdradzała, że będzie on concept-albumem dotyczącym życia Nikola Tesli - wynalazcy, o którym mało kto pamięta. Na płytce znalazło się 9 utworów - nie jest to przypadek, gdyż jedną z obsesji Tesli były liczby podzielne przez 3. Jak brzmi muzyka na 'Tesli' zawarta ?

JUż na samym początku dostajemy bardzo nastrojową i dość mroczną dwójkę utworów. Pierwszy snujący się 'Transatlantic' - utwór w stylu 'Unhappy Songs', który może być łącznikiem między dwoma albumami. Dostajemy sporo smyczków do tego trąbkę i klimatyczny wokal. w 'Edisonie' - kawałku zaśpiewanym przez Marsije, ze snującego klimatu wyrywa nas dość ostra melodia i tekst: "Face up to me! (...) Realize, this is the end. (...) Don't you understand me? You betrayed me!" Pojawiają się gitarki i swego rodzaju pazur. To jeden z najlepszych numerów na krążku, który bardzo chętnie zapętliłbym i słuchał w kółko.
Następnie słuchamy numeru 'Niagara Falls'. I to chyba najsłabszy utwór na 'Tesli', nie wiem dlaczego został wybrany na singiel. Jest bardzo popowy, odstaje od reszty płyty i wchodzi w dośc niefortunnym momencie, gdyż ostry i melancholijny 'Edison' zderza się ze słodką wręcz kompozycją singlową. 'Coil' następna piosenka, niesie za sobą zmianę klimatu. W ogóle ta płyta jest bogata w takie zmiany klimatu własnie, przechodzenie od leniwego do żywszego numeru i spowrotem. Wydźwięk 'Coil' jest bardziej energiczny za to mniej popowy i nostalgiczny. To pierwszy duet na płycie. Wokale ładnie wpsowują się w muzykę, wszystko tworzy nieco psychodeliczną całość. Potem wchodzą dwa numery, które znowu zestawione są ze sobą na zasadzie kontrastu. 'A flame' rytmiczny i dośc wykręcony kawałek zostaje zestawiony z leniwym i słodkim brzmieniem 'Vivekanandy'. Pojawiają się orientalne odniesienia. Następnie 'If', w którym mamy okazję wysłuchać kolejnego duetu (wspaniali Marsija i Makowiecki) to kolejny bardziej popowy numer, choć ten jest o wiele bardziej ciekawszy niż 'Niagara Falls'. Duet rozpisano na role, a całośc traktuje o obsesjach Tesli. Ciekawy pomysł ubarwiony przyjemną, może nieco leniwą muzyką i ładnym tekstem. Na koniec dostajemy dwa dość smutne utwory. Pierwszy to 'New Yorker' traktujący o śmierci wynalazcy, zaś drugi to zamykający krązek 'Space Oddity' - cover Davida Bowie. Wzruszająca i ładna kompozycja idealnie nadaję się na zakończenie opowieści o 'Tesli'.

Choć może nie jest to miłość od pierwszego wysłuchania, 'Tesla' to bardzo dobra polska płyta. Nieco bardziej popowa niż poprzedniczka, ale jednak jest to pop na poziomie i z klasą. Zasługuje na wyróżnienie również idea i koncept krążka. Warto się nią zainteresować, a jeśli ktoś słyszał jedynie singlowy utwór, niech nie daje się zwieźć. Wcale nie jest tak słodko, jak moglibyśmy przypuszczać...

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

'Do you hear me now...? I'm waiting for you...' Pozdrawiam przy dźwiękach 'Vivekanada'. (: