2 czerwca 2009

Recenzje'120' [1]

Wymyśliłem sobie, że napiszę kilka recenzji długości „prasowej”. Wynosi ona 120 słów i muszę przyznać, że łatwiej mi napisać recenzję dłuższą niż taką, z narzuconym limitem. Się zachciało, się zrobiło i oto przed wami teksty o:
- Novika ‘Finally’ /Beats friendly rec./,
- Jimpster ‘Martian Arts’ /Instinct rec./,
- Who Made Who ‘The Plot’ /Gomma/,
- Ben Westbeech ‘Welcome To The Best Years Of Your Life’ /Brownswood rec./,
- Karizma ‘A Mind Of Its Own’ /R2 Records/.
Mała wprawka przed przyszłością. Miłej lektury ;)


NOVIKA
Finally
Beats Friendly Rec.
* * * * *

W jednym z wywiadów Novika stwierdziła, że nagranie utworów z kilkoma polskimi producentami to jej marzenie. Wysłała więc wokale do Innocent Sorcerers, CLS i WAXa, Agima i Espace oraz Jacka Sienkiewicza. Wyszły z tego cztery kawałki, które zostały zebrane na, wydanej własnym sumptem, EPce ‘Finally’. Sporo ciekawych brzmień przynosi ta płyta. W pierwszym, tytułowym numerze mamy radosne, połamane bity w stylu typowym dla Niewinnych Czarodziejów. Drugi kawałek to czysty, płynący i energiczny drum’n’bass. Kolejna wersja ‘Hate Love’, przygotowana przez lidera Oszibarack to efektowny deep house, a całość zamyka ‘Reminder’ – minimal techno w wykonaniu założyciela Recognition. Do wszystkich tych produkcji śpiew wokalistki pasuje znakomicie. Niebanalne teksty i ciepła barwa głosu robią swoje. Ładne było to marzenie, szkoda, że nie ma kontynuacji.


JIMPSTER
Martian Arts
Instinct Records 
* * *

‘Martian Arts’ było pierwszym pełnowymiarowym wydawnictwem Jimpstera – obecnie jednego z najbardziej cenionych producentów, prowadzącego świetny label Freerange. Jego debiutancki album to rzecz nieco inna od prezentowanych później produkcji. Nie znajdziemy na niej imprezowych sztosów, house’owych wymiataczy. Muzyka na płycie nadaje się raczej do chill outu i posunę się nawet do stwierdzenia, że bardziej domowego, pod kocem, niż w klubie. To mieszanka jazzującego, charakterystycznie dla tamtego czasu przydymionego downtempo z nutą cosmic lounge’u. Spokojne i kojące melodie, które tu znajdziemy stanowią świetne tło do relaksu. Mogą jednak nudzić i po dłuższym czasie słuchania ‘Martian Arts’ dopada mnie ochota na coś ciekawszego. Bo jest trochę monotonnie. Zdarzyły się jednak momenty świetne, jak np. ‘Frames With Frames’. Dla fanów i zestresowanych będzie idealnie.


WHO MADE WHO
The Plot
Gomma
* * * * * 

Jaka jest nowa płyta Who Made Who? Przebojowa, świeża, niebanalna, szalona i… dość spokojna. Duńskie trio nadające na podobnych falach, co wielbiony przez wielu Hot Chip (nawet ich supportowali), nagrało album będący wypadkową disco, popu, psychodelicznego rocka i ejtisowych inspiracji. Do tego nieco zamierzonego kiczu. Ich image jest równie zwariowany niczym czas, który przy ‘The Plot’ upływa błyskawicznie. Chwytliwe melodie natychmiast mnie urzekły i zamiast nucić ‘Shake A Fist’ z miejsca przestawiłem się na ‘I Lost My Voice’ (popowy hit) czy ‘Keep Me In My Plane’ z refrenem do zapamiętania od pierwszego razu. Żadnych „patentów na dziewczyny”, a jedynie czysta energia płynąca z grania. Dodatkowo poczucie humoru i dystans. Mocna rzecz, zero nudy.


BEN WESTBEECH
Welcome To The Best Years Of Your Life
Brownswood Recordings
* * * * 

Niedawno miałem okazję zobaczyć na żywo show Bena Westbeecha i muszę przyznać, że jednak wolę go na płytach. Czy to na featuringach, czy na ‘Welcome…’ jego głos brzmi świetnie. Na swoim debiutanckim krążku, zebrał piętnaście napisanych i wyprodukowanych przez siebie numerów. Sporo w nich radości, beztroskich, ładnych i – nie boje się tego słowa użyć – popowych melodii. Przyznaję, że są oczywiście oparte na pewnym schemacie i tak naprawdę, sami możemy sobie resztę dośpiewać, ale urzekają. Urzekają lekkością i funkowym podbiciem. Czuć duszę i prawdziwe emocję. Rodzynkiem w zestawie jest jedyny drum’n’bassowy kawałek – nagrany ze współudziałem Dja Die, porywający ’Get Closer’. Facet ma talent i potencjał, szybko znalazł się na pokładzie Brownswood Recordings i z niecierpliwością oczekuję na to, co zaprezentuje kolejnym razem.

KARIZMA
A Mind Of Its Own
R2 Records
* * * * *

Ten pochodzący z Baltimore, DJ i producent, wcale nie serwuje ciężkich, nieco debilnych produkcji spod znaku miażdżącego basu. Wręcz przeciwnie - jego kawałki to deep house. Na płycie ‘A Mind Of Its Own’ otrzymujemy osiem numerów przerywanych około minutowymi skitami, nieraz opartymi na hip hopowym vibe. Karizma rozbudowuje swoje tracki powoli, stopniowo dodając nowe elementy, budując napięcie i rozwija je do długości dochodzących nawet do 12 minut. Nie ma w tym jednak krzty nudy, bo pomimo zapętlania tych samych motywów, w numerach siedzi coś więcej. To nakazuje nam wysłuchać utworu do końca, a przy tym podziwiać styl i kunszt producencki Karizmy. Płynące beaty, trochę undergroundowy klimat i wkręcające się rytmy składają się na naprawdę genialny klubowy album.

Brak komentarzy: