Ciszą tutaj ostatnio powiało, któryś raz z rzędu niestety. Nie dlatego, że nic się nie dzieje w kwestii muzyki. Wręcz przeciwnie - rok 2010 dopiero się rozkręca a już pojawia się sporo ciekawych i wartych uwagi płyt. Niedawno wyszedł nowy album Four Teta, zapowiadany przeze mnie 'Basho Basho' Kidkanevila również ujrzał światło dzienne, a już na dniach spodziewać się można drugiego krążka nowojorskiego wokalisty Jose Jamesa (płyta 'Blackmagic' - 1 lutego), wspólnego mixu Daniela Drumza i Mr.Krime i, wreszcie, drugiej części smaczków z wytwórni Prime Numbers. Dzieje się cały czas, a do tego wciąż natrafiam na nowych producentów i wykonawców, których dźwięki mnie porywają. Niżej jeden dla przykładu. Joy Orbison - autor świetnego i znanego numeru 'Hyph Mngo' i dodatkowo remix który popełnił dla Four TetA (znakomita produkcja!). + oficjalny klip do numeru Kidkanevila z nowej płyty. A niedługo powinno pojawić się sporo recenzji - w tym kilku EPek, za które odpowiedzialni są polscy twórcy (jest się czym chwalić, naprawde:). Stay tuned!
Prowadzony przez Agorię label InFine Music dumnie i zadziornie twierdzi, że trzy słowa – ‘Yes Is More’ – niedługo będą na ustach wszystkich. To tytuł albumu Dantona Eeproma, autora mnóstwa EPek, dwunastek i remixów dla takich gwiazd jak Simian Mobile Disco, Royksopp czy Lykke Li. Po znakomicie przyjętych ‘Prohibition’ czy ‘Disko Trash’, Eeprom wydaje płytę bardzo różnorodną, a do tego taką, która bardzo mocno flirtuje z Indie rockową stylistyką.
Zaczyna naprawdę bardzo przebojowym i zadziornym numerem ‘Thanks For Nothing’, w którym elektronikę łączy z gitarowymi riffami, zdecydowaną linią basu i chwytliwą melodią. Chwilę później w ‘Stilettos Rising’ odkrywa swoje techniczne korzenie, prezentując przy tym, że i minimal nie jest mu obcy. Równocześnie wciąż jest dość melodyjnie, chociaż tracki stają się dość wycyzelowane, przez co chyba jednak trochę tracą na żywiołowości i żywotności zarazem.
Jednak nie jest źle, bo chwilę potem rozlegają się niepokojące dźwięki rozdygotanego ‘Confessions Of An English Opium-Eater’, a mimo, że numer trwa przez 10 minut, to i tak cały ten czas trzyma w napięciu. To zdecydowanie najlepszy kawałek na tej płycie. Po nim Danton powraca do piosenkowej formuły. W ‘Lost In Music’ tworzy duet z Eriką Forster – jeśli decydowałbym którym trackiem promować krążek w radiu, postawiłbym właśnie na ten. Album kończy się dwoma wolnymi, przestrzennymi kompozycjami, z których ‘Vivid Love’ rozczula, a ta druga raczej irytuje. Ale to żaden problem, bo skoro znajduje się na samym końcu, to łatwo można ją uciąć.
Wytwórniane „na ustach wszystkich” jest raczej nieco przesadzone, bo chociaż płyta ogólnie prezentuje dobry poziom, to chwilami brakuje jej spójności. Zdaję sobie sprawę z tego, że Eeprom chciał pokazać się z wielu stron, we wszystkich radzi sobie nieźle tylko, że cierpi na tym ogół, więc może należałoby zrobić dwa krążki, niczym Royksopp? Tak czy inaczej będzie do czego wracać w tym roku.
Kolektyw Hot Chip swoim znakomitym krążkiem ‘Made In The Dark’ narobił sporego zamieszania w 2008 roku. Niedługo powracają z nową płytą, a międzyczasie można posłuchać tego, co i jak chłopaki miksują, kiedy im się nudzi. Mowa o kompilacji ‘A Bugged Out Mix By Hot Chip’, która ukazała się w kwietniu ubiegłego roku nakładem New State Recordings.
Wydawnictwo złożone jest z dwóch dysków zatytułowanych odpowiednio ‘Bugged out’ i ‘Bugged In’. Na pierwszym znajdziemy dawkę solidnego minimal house’owego grania, które chociaż oscyluje w okolicach niemieckiego soundu, to jednak dalekie jest od mrocznego i sterylnego brzmienia. Nie brakuje mu jednak nuty eksperymentu i zabawy z dźwiękami. Z czasem set nabiera tempa i wprowadza w taneczny trans, a na koniec dostajemy odlot w postaci płynącego numeru ‘I (long version)’. Znaleźć tu można produkcje Theo Parrisha, Armando, Johna Tejady, Marka Henninga czy Marca Romboya, a nawet samych Hot Chip. Całość zdecydowanie nadaje się do rozkręcenia fajnej house’owej (nomen omen) domówki, bo nie dość, że jest spójna to na dodatek mocno wciągająca.
Drugi dysk to wycieczka w inne strony. Wita nas rozweselające i rzewne retro-popowe brzmienie supportowane przez ciepłe, południowe dźwięki, które następnie przechodzi w łagodną produkcję ‘16th Stage’ Todda Osborna. Chwile potem znowu robi się tanecznie, a staje się to za sprawą przyjemnego disco house’u. Klimat drugiego krążka jest jednak bliższy chillowaniu w rytmie downtempo niż nocnym szaleństwom z pierwszej płyty. Świetnie się tego słucha, choć lekko pobujać biodrami pewnie też można.
Chłopaki z Hot Chip nie tylko wybrali przyjemne i bardzo dobre numery, ale także wszystko ładnie i zgrabnie połączyli w dwa różne miksy. Dobre kompilacje trzymają słuchacza w napięciu, potrafią zaskakiwać i sprawić, że wyczekuje się tego, w którą stronę pójdzie całość. I ‘ A Bugged Out…’ jest właśnie takim wydawnictwem. A oprócz tego sprawia po prostu frajdę. Warto się z zapoznać z tą kompilacją i umilić oczekiwanie na nowy album zespołu.
Już tylko 9 dni dzieli nas od premiery kolejna krążka KidKanevila. Trzecia płyta zatytułowana 'Bashō Bashō' ujrzy światło dzienne 18 stycznia i ukaże się nakładem labelu First Word, jak poprzednie albumy producenta, o którym już nieraz wspominałem na tym blogu.
Muzyka Kidkanevila to przede wszystkim beat. Pierwszy krążek zatytułowany 'Problems & Solutions', choć był jednocześnie próbą poszukiwania własnego stylu i przekazania pierwszych szkiców i pomysłów, spotkał się z bardzo ciepłym i entuzjastycznym przyjęciem. Jednak to dopiero jego następca - 'Back off Man, I'm A Scientist', pokazał na co tak naprawdę stać Robertsa. Świetnie dobrani goście, orientalne inspiracje i lekki, freestylowy sznyt to główne cechy drugiej płyty.
Dość niedawno Kid wypuścił pierwszy singiel zapowiadający nową płytę. Utwór MegaJoy zapowiada zmianę klimatu z etnicznego na dużo bardziej introwertyczny, a przede wszystkim surowy i nieco bezkompromisowy. Szykuje się intrygujące wydawnictwo, gdyż w przypadku tego producenta nic nie jest oczywiste, jak to się wydaje. Jeśli trop, który podjąłem jest właściwy, to możemy spodziewać prezentacji eksperymentalnych i abstrakcyjnych beatów najwyższej klasy, w których główną rolę odegrają ośmiobitowe dźwięki rodem z Nintendo. Czy tak rzeczywiście będzie, przekonamy się już za nieco ponad tydzień, a póki co wyżej okładka, a niżej tracklista i dwa kawałki z 'Bashō Bashō'. Stay tuned!
edit: Jestem właśnie po pierwszym odsłuchu całości i muszę stwierdzić, że w swoich spekulacjach i przewidywaniach byłem dość blisko. Chociaż 8bit nie odgrywa głównej roli, jak obstawiałem to i tak jest obecny. Pierwsze skrzypce natomiast odgrywa melancholijna, a wręcz smutna atmosfera. Album jest w całości instrumentalny, brak na nim udziału jakichkolwiek gości i zarazem przebojowych kawałków na miarę 'Click Click POP' czy 'Black Bug'. Mimo to nadal jest wciągająco. Warto skupić się na tej płycie, bo po pierwsze jako tło nie sprawdzi się w zupełności, a po drugie tylko wtedy wyciągniemy z tego krążka 100%, co i tak zajmie wystarczająco długo, bo sporo na nim smaczków. Momentami Kid pozwolił sobie mocno odjechać i jest bardzo eksperymentalnie po to, żeby za chwilę wszystko zebrać w jeden spójny i płynący bit. Szczerze mówiąc nie mogę doczekać się, kiedy będę mógł kupić CD.
Przyznam, że dość dawno nie było singla którego słuchałbym w kółko zapętlając go z MySpace’a. A dzisiaj znów, jak za dawnych czasów, siedzę przy komputerze i cały czas przesuwam utwór na sam początek by wysłuchać go w całości raz za razem. Dobra dosyć wstępów, chodzi o ‘Miss Mood’, czyli o singiel promujący płytę ‘Lovefinder’ – nowy krążek Noviki. Płyta ukaże się 25 stycznia, więc czekania już coraz mniej. Drugim udostępnionym numerem jest tytułowy kawałek, do którego powstał krążący po necie klip. Można go zobaczyć, np. poniżej:)
Niedługo zaprezentowany ma zostać obrazek do singla + remixy. Za płytę odpowiedzialni są tacy producenci jak np. Max Skiba, Michał ‘Fox’ Król, Wojtek Urbański, Bogdan Kondracki, Tomek Ziętek z Loco star czy – uwaga –Emade. Gościnnie udzielają się Iza Kowalewska, Marsija i Kasia Kurzawska z SOFY. Zapowiada się więc ciekawie.
Posłuchajcie sobie tego tekstu i wkręcającej melodii dokładnie w TYM MIEJSCU. Całkiem obiektywnie rzecz ujmując, już dawno w Polsce nie było tak chwytliwego singla.