6 listopada 2012

Loco Star znów nie zawodzą!

LOCO STAR
Shelter
Kayax
(miliard gwiazdek)

Długo zwlekałem z opisaniem trzeciego już albumu trójmiejskiej grupy Loco Star. Nie dlatego, że musiałem wyrobić sobie ostateczne zdanie czy być pewnym swoich wrażeń dotyczących muzyki, ale po to, by odpowiednio ubrać w słowa to, co dzieje się na tym krążku. A dzieje się nie mało.

Przede wszystkim członkowie zespołu mogli pozwolić sobie na wiele swobody w trakcie produkcji i realizacje własnych pomysłów opartych o zaskakujące nieraz inspiracje. Nie pretendują do miana super gwiazd polskiego rynku muzycznego, nie silą się na pisanie przebojów dla kierowców, lubiących zapuścić sobie wiadomo-które-radio i nie gonią modnych obecnie trendów. W tym tkwi magia tego, co robią – w puszczaniu wodzy muzycznej fantazji, jak tylko im się podoba. Pewnie właśnie dlatego każda ich płyta jest inna i eksploruje pokłady muzyki, najogólniej rzecz ujmując elektronicznej.

‘Shelter’ to album niby najbardziej przystępny w dyskografii grupy, a jednocześnie wymagający największej koncentracji. Popowe melodie urzekają wpadającym w ucho brzmieniem, refreny szybko zapadają w pamięć, a teksty są tak ciekawe, że naprawdę trudno jest oprzeć się stwierdzeniu, iż jest to album kompletny. Z drugiej jednak strony ilość produkcyjnych smaczków, na jakie pozwolili sobie Loco Starcy (hehe) przyprawia o zawrót głowy. Tu ciekawie pocięte bębny, gdzie indziej wpada zmiana rytmu, szybkie tempo przechodzi w łagodny ton. Przysłuchiwanie się temu, jako całości sprawia naprawdę ogromną przyjemność.

‘Shelter’ to również płyta niosąca trochę zmian. Do mikrofonu dorwał się Tomasz Ziętek, do tej pory zajmujący się głównie produkcją i okazało się, że duet wokalny, który w kilku numerach tworzy wraz z Marsiją świetnie się sprawdza. Więcej również na tym krążku melancholijnego wydźwięku skrytego pomiędzy z pozoru lekkimi dźwiękami. Najbardziej wyczuwalny jest w utworze ‘Slo Mo’, ale odnajdziemy go również wsłuchując się w ‘Artifiction’ czy ‘Orla’. Równoważą go natomiast pogodne ‘TV Head’ (z zabawną fabułką) i piękny instrumental zamykający album - ‘Shelf’, w którym najmocniej zespół pokazuje się z tej bardziej improwizacyjnej, elektronicznej strony.

Oczywiście rzeczona nostalgiczna atmosfera nie przyprawia o depresję, jednak trudno odbierać całość jako zbiór chill outowych piosenek. Tym bardziej, że używanie jakichkolwiek ram gatunkowych w przypadku Loco Star byłoby moim zdaniem wielkim błędem. To po prostu bardzo wciągający album, gwarantujący wiele fajnie spędzonych godzin.

Brak komentarzy: