Pochodzący z Brazylii Gui Boratto twierdzi, że w jego muzyce melodia jest najważniejsza. Nie interesują go wesołe kawałki, takie które aż kipią szczęściem. Woli sięgać po nostalgiczne, choć wcale niedołujące dźwięki i to w zasadzie udowadnia na swoim nowym longplayu – ‘Take My Breath Away’.
Jak konkretnie określić muzykę producenta? W jednym z wywiadów Boratto przystaje nawet na łatkę „emo techno”. Fakt – gdzieś w tym wszystkim techno jest wspólnym mianownikiem. Tylko, że w gruncie rzeczy ten gatunek stanowi jedynie punkt wyjścia, bo czysto klubowe są jedynie początkowe i zamykające płytę numery. W środek wkrada się nieco popowa stylistyka, robi się nastrojowo. Spokojnie – zero obciachu. Dla Brazylijczyka na albumie długogrającym liczy się różnorodność i przenikanie brzmień – to słychać. Słychać również zamiłowanie do zabawy emocjami, które na krążku zmieniają się niczym w kalejdoskopie: mroczne ‘Atomic Soda’, naiwnie pozytywne ‘Opus 17’, intrygujące, ale lekkie ‘Azurra’. Gdzieniegdzie elektronikę wspierają żywe instrumenty – pianino czy gitary. Zaś w jednym z numerów, moim zdaniem najlepszym na płycie (emocjonalna bomba) – ‘No Turning Back’ na wokalu pojawia się żona Guia – Luciana Villanova.
Zdaniem Boratto muzyka niemiecka jest zimna i pozbawiona emocji. Berlińskiemu brzmieniu, Gui przeciwstawia swoją, jak mówi nafaszerowaną emocjami, płytę i trzeba przyznać, że nie rzuca słów na wiatr. Zdecydowanie świetny album.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz