6 maja 2009

F01

Jakoś źle się czuję z tym, że od dwóch tygodni nie napisałem żadnej recenzji. Płyty do opisania są, jak najbardziej – co więcej to ciekawe i bardzo dobre nowości z 2009. Brakuje tylko czasu, a jak jest czas to mam tylko tyle siły żeby nacisnąć PLAY czy w wieży, czy na MySpace. Często zresztą przy płytach po prostu… zasypiając. Nawet przy obfitych w klubowe pulsacje. Pocieszające, że już niedługo.

Dobra, to żeby nie było mimo wszystko muzycznie przejdę do konkretów.
Po pierwsze bardzo dużo ostatnio na odsłuchu, mimo wszystko, beatu. Deep House, Tech House, wymieszane w różnych proporcjach. Gdzieś przemyka się techno, gdzieś wpływy popu (na jednym albumie – niedługo szczegóły), a od czasu do czasu w ramach relaksu i pokiwania łbem kręci się w playerze ‘Radio’ Exile – nie przesadzam – dzieło. 

Swoimi ciekawymi remixami bardzo zaskoczył mnie DJ Koze. Na początku 2009 roku postanowił rozprawić się ze swoim starym wcieleniem i we wkładce do krążka umieścił napis, że od 1 stycznia nazywa się Swahimi. Jako Swahimi na okładce prezentuje się niczym Mojżesz, ale religijnych akcentów na ‘Reincarnations’ oczywiście nie ma. Jest za do solidna dawka humoru. Tekst niedługo – potrzebuje tylko dobrej aury (czas + ochota).

Jeszcze bardziej zaskoczył mnie album o zgoła innym klimacie. Who Made Who – duńska formacja - po czterech latach ciszy postanowiła ponownie zwołać wszystkich na disco parkiet. Mieni się to różnymi gatunkami, a już najwięcej w tym szaleństwa pod kontrolą. Co jednak najbardziej dziwne – lubię ten krążek jak cholera. Trudno go nie lubić, ale jeszcze parę lat temu, gdyby mi ktoś powiedział, że stwierdzę o takiej muzyce, że słucham, że lubię i że się nie zmuszam, to bym nie uwierzył. Jak to się gusta zmieniają.

Wracając do tanecznej elektroniki, zachwycił mnie dość niedawno ciekawy album. Dwupłytowy miks. Nie jakieś tam tradycyjne kawałek po kawałku. Na ‘Balance’ Jorisa Voorna kawałek jest W kawałku. Producent postanowił bowiem powycinać sobie fragmenty różnych utworów i skleić z nich nowe. Całość można albo kupić, albo posłuchać na stronie www.jorisvoorn.com. Polecam obie części, tym bardziej, że jedna taneczna, a druga chilloutowa i niesamowicie eklektyczna.

Najczęściej gra mi za to Trickski i ich dość stary już numer - ‘Sweat’. Rusza niesamowicie, urzeka klimatem i w ogóle, jeżeli ktoś jeszcze nie zna to koniecznie na ich MySpace wejść musi! Z pojedynczych numerów równie często można usłyszeć utwór producenta zwanego Manuel Tur - Stay (12” Extended Version). Wspominałem o tym, a że niecierpliwie czekam na jego płytę (Freerange Records) to przypominam.

Bardzo zaczęła mi ostatnio doskwierać kwestia dostępności płyt na polskim rynku. Podejmowałem już kiedyś dość nieśmiało temat. Oceniałem wtedy jednak jak to jest z katalogami kilku sklepów. Problem leży jednak głębiej. Do tej pory czekam na polską premierę płyt Harmonic 313, Prefuse’a 73. Sporo nerwów zjadam również, kiedy widzę DOPIERO ukazujące się krążki z roku ubiegłego. Nie będę tutaj uskuteczniał apelów czy jakichkolwiek innych żalów, bo szkoda męczyć Worda. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to bycie sprytniejszym od zasad distro i polityki sieciowej. A że to czasem kosztuje no cóż. Im głębiej się w słuchaniu siedzi, tym mniej się to odczuwa chyba.

Wciąż słucham tych samych audycji, wciąż o stałych porach włączam dwie stacje radiowe, wyczekując kolejnych ciekawych nowości, interesujących dźwięków. Zbiorę to w całość, wstawiając linka do bloga z playlistami, gdzie to jest możliwe. Nie ma chyba lepszej kopalni świeżych brzmień od:
ŚRODA 20:00 Radio Roxy.fm - Miastosfera
SOBOTA 20:00 Radio Roxy.fm - Ministerstwo Dziwnych Kroków
NIEDZIELA 20:00 Polskie Radio Euro - Niedzielna Sesja
NIEDZIELA 22:00 Radio Roxy.fm - Leniwa Niedziela
+ co dwa tygodnie w nocy z wtorku na środę Nocna Zmiana Rawskiego w Radiu Euro.
Jest gdzie szukać, jest co słuchać, jest co kupować. A ja chyba nie znam przyjemniejszej formy inwestowania kasy, poświęcania wolnego czasu itp.

Założyłem sobie profil na twitter.com (co widać w poście pod spodem) i już mi się to bardzo podoba. Bardzo szybko można zamieścić jednozdaniową wypowiedź, co blogspota by zaśmiecało i w zasadzie nawet by mi nie pasowało tutaj tego czynić. Natomiast tam: co tylko dusza zapragnie. Jak macie ochotę - zaglądajcie. Będą zapiski myśli wpadających do głowy, przemyślenia po oglądaniu TV czy kawałki, które mnie jarają. A jak będzie trzeba to i się pochwalę, co słychać w kwestii bicia nudy. Jak się to rozwinie dalej – sam się zastanawiam. Mam nadzieję, że wyjdzie to, co zamierzam żeby wyszło.

Jakoś nie było okazji żeby wspomnieć wcześniej, a to dość ważne moim zdaniem. Będąc w lutym w Warszawie, z pewnego płytowego sklepu wyszedłem z małą płytką CD, zamkniętą w kwadraciku, opatrzoną jedynie zielonym nadrukiem z grzybkiem z Mario (pamiętacie?;). Znajduje się na niej krótki secik przygotowany przez Greenjesusa – niesamowity talent do tworzenia lekkich, ale konkretnych produkcji z dużą nutą humoru i puszczaniem oka. Sample, wynajdowane niewiadomo gdzie, miksowane ze sobą we wszystkich możliwych kombinacjach, tworzących mieszankę big beatowo-groove’owo -drum’n’bassową. Polecam, a jeśli nie znajdziecie już tych EPek, to nic. 15 maja ukazuje się nowy album Greenjesusa, na którym zapewne zgromadził równie świetne numery. Ja odliczam dni! Sprawdźcie MYSPACE’a.
Sporo tego wyszło, a ponieważ mnie się takie pisanie spodobało, to … powiedzmy co dwa tygodnie możecie liczyć na taki felietonik. Ot, nowość. A co do już obecnych cyklów, muszę ułożyć kolejną playlistę – nie mam jeszcze pomysłu, ale zajmę się tym rano;)

Brak komentarzy: