Dawno nie wpadł mi w ręce tak udany i ciekawy concept album. Exile, czyli producent nagrywający dla wytwórni Plug Research z Los Angeles (w której swe płyty wydali również Milosh czy Flying Lotus) postanowił wystawić pomnik instytucji zwanej dalej radiem. Posłużył się najlepszym dłutem, jakie miał i z jakiego korzysta najchętniej – robieniem beatów. Jako tworzywo wykorzystał nagrania z fal radiowych z Los Angeles zbierane samodzielne i wspomógł się MPCetką.
Zaskakujące, jak wiele ciekawych dźwięków można wyłuskać z audycji, a potem zgrabnie ułożyć je w całość. Exile’owi udało się wytworzyć intrygujący mix szkoły abstrakcyjnego beatu a’la duet FLYamSAM, nieco rozhisteryzowanych klimatów pokroju Prefuse’a 73 i ciepłego, bujającego rytmu, który znaleźć możemy u Flying Lotusa. Można ogólnie powiedzieć, że wszystko opiera się na zasadach hip hopu, lecz tak naprawdę muzyka tworzona przez Aleksandra Manfrediego wymyka się z jakichkolwiek szufladek. Jednym razem jest lekko, roztaczający się vibe skłania do kiwania głową, tupania nogą etc, a innym razem przeszywa nas uczucie niepokoju. Zwłaszcza, kiedy wykorzystywane są sample ze stacji prezentującej muzykę operową lub, kiedy słyszymy dość drastyczny skit o tzw. „USA Patriot Act” – ustawa, na mocy której można było przetrzymywać obywateli innej narodowości niż amerykańska, bez wyroku czy nakazu sądu – w tym fragmencie Exile z pewnością wyraził sprzeciw przeciw temu prawu. Jednak zaraz potem na nowo słyszymy pozytywne dźwięki, które zmieniają atmosferę o 180 stopni. Wszystko tworzy niepodzielną całość. Bardzo trudno jest słuchać tej płyty zaczynając w środku, mieszając tracki czy „wyrywając” pojedyncze kawałki. Poszczególne beaty są spojone zgranymi z radia dialogami, pomieszanymi wypowiedziami, dla których tło stanowi np. przeszukiwanie stacji – gałkę do strojenia Exile wykorzystał tak, jak turntabliści wykorzystują płyty winylowe!
Momentami producent nie stroni i od poruszających dźwięków. Piękne są utwory takie jak ’Love Line’ czy ‘Your Summer Song’, które bujają i budują urokliwy nastrój, może nawet idealny dla zakochanych („grab your girl and chill”, jak pisze w booklecie sam Manfredi). Jednakże niezależnie od tego, jak brzmi płynący aktualnie beat czy nawet skit, słychać niesamowity kunszt producencki. Nie sposób nie docenić talentu Exile’a do tworzenia tak złożonych, a jednocześnie przejrzystych struktur dźwiękowych. Porównać to można do słynnej kostki Rubika – proste zasady, skomplikowana zabawa.
Exile porwał się na coś dużego. Nagrać taki krążek, który odda wielkość radia, a także jego zasługi i w promowaniu dobrej muzyki, i we wpływaniu na gusta słuchaczy* jest z pewnością trudno. Trzeba przecież wziąć pod uwagę również różnorodność, którą radio się odznacza. Producentowi z Los Angeles udało się te wszystkie cechy uchwycić i zebrać na godzinnym albumie. Jest się przy czym pobujać, jest przy czym pokontemplować i definitywnie jest się nad czym pozachwycać. Bezsprzecznie to jedna z najlepszych instrumentalnych produkcji ostatnich lat. Tylko jedna drobna rada: słuchajcie ‘Radio’ na słuchawkach, wtedy poczujecie 100% tego niepowtarzalnego klimatu.
__________________
* czego nie można niestety powiedzieć o polskich rozgłośniach (z małymi wyjątkami;)
2 komentarze:
po odsluchu na juno zapamietalem najbardziej pania co pozdrawia kogos kto jest smutny i tate co ejst wesoly :P
"proste zasady, skomplikowana zabawa." no kurcze nie muzycznie ,a le podoba mi się to porównanie ;)
Prześlij komentarz