Pierwsza impreza w nowo otwartym klubie. Jak tam będzie? Fajne miejsce? Uda się? Takie pytania krążyły mi po głowie przed samym eventem. Ulica 3go maja to świetna lokalizacja, jak na klub – blisko dworca, zaledwie kilka kroków. Śmieszne jest natomiast samo najbliższe otoczenie klubu, gdzie aż roiło się od różowych neonów z trzy literową zbitką „sex”;) Mimo wszystko jednak – miejsce dość interesujące. To już nie stal i szkło a’la rondo, ale ciepło urządzony, przytulny lokal w kamienicy. Dość stylowo, tylko nie wiem, po co im plazmy z fashion.tv. Tak czy inaczej: miękkie sofy, wydzielone miejsce na palarnie, chłodny korytarz i może niewielki, ale klimatyczny dancefloor z dyskotekową kulą (hah) i widok z okna na główną ulicę Katowic. Wszystko to złożyło się na – po prostu - fajną atmosferę.
Początkowo obecnych było niewiele osób. Bliżej północy sytuacja zaczęła się nieco zmieniać. Mała frekwencja z pewnością była spowodowana darmową imprezą w Rondzie Sztuki. Mnie zdecydowanie bardziej odpowiadał klimat i djski skład obecny we Flow. Jak zawsze zagrali świetnie, ale tym razem to było coś więcej. Fidget, bassline – byłem zaskoczony nie tylko obecnością takich dźwięków, ale… nie wiedziałem, że mnie tak mocno ruszą. Ustać było trudno (dwuznaczne…), czasem trzeba było usiąść, żeby nabrać sił i powrócić na parkiet. Miażdżyło nie tylko nagłośnienie, ale i muzyka, i mocny, taneczny klimat.
Ból karku, piekące oczy i zdarte od wrzasków gardło - kolejna udana Beats Friendly impreza – oni nie zawodzą nigdy. Nowe miejsce też nie rozczarowało, a mile zaskoczyło i już nie mogę doczekać się piątych urodzin kolektywu, na których to gościem specjalnym będzie sam Ben Westbeech.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz