BASEMENT JAXX
Szybki, galopujący beat, synkopowa perkusja i magiczny wokal Jose Jamesa – tak kończy się najnowszy krążek duetu Basement Jaxx i przyznaję – szkoda, że całość nie jest tak samo intrygująca i porywająca, jak numer ‘Gimme Somethin’ True’. Zamiast tego jest bardziej różnorodnie i dość zmiennie. Ktoś może się zdziwić, że w ten sposób zaczynam pisać recenzję płyty ‘Scars’, ale o BJ powiedziano już tak wiele, że mogę spokojnie skupić się jedynie na ich najnowszym dziele. I chociaż na panów w ostatnim czasie spadło trochę przykrych doświadczeń, nagrali płytę pełną energii, radości i przebojowości (oczywiście pozytywnym znaczeniu tego słowa).
Buxton i Radcliffe nie wyparli się Kish Kashowych korzeni, dalej pytają ‘Where’s You Head At’ i ogłaszają czerwony alarm, ale tym razem w sposób o wiele bardziej piosenkowy i przystępny niż zazwyczaj. Podobno takie albumy nazywa się tymi „najbardziej dojrzałymi”. W tym przypadku pewnie jest tak samo, bo chociaż kalejdoskopowe wrażenia pozostały, to rażą jakoś mniej, a równocześnie to wcale nie oznacza, że duet się starzeje. Basement Jaxx po prostu osiągnęli złoty środek.