30 czerwca 2008

FESTIWAL NOWAMUZYKA

Skończył się festiwal Nowamuzyka i tak za bardzo nie wiem, co mam napisać. Tzn. jedyne, co wiem to, że mógłby trwać dłużej o kilka dni. Bo było naprawdę świetnie.

Dzień 1.
Występy:
Osaka Invasion: walenie po bębnach i gitarze i wszechobecny hałas + 'wokale' typu haslkabsjiaDB, to chyba nie jest coś, co lubię, więc z całego koncertu widziałem jakieś 15-20 minut może. Za to było z czego się śmiać 'Welcome opener! We love you.' I można było kupić ich płyty - 21 + 2 bonus traX, z japońską bunny na okładce. Jakoś tak wyszło, że się nie skusiłem, a żałuje teraz... :]

Flykkiller: tu nie mogło być inaczej. Chociaż powiem szczerze, że bałem się jak wypadnie ten koncert, bo dzień wcześniej widziałem video z jakiegoś występu w tv i nyłem rozczarowany. Wrażenie minęło po pierwszym - sztandarowym - numerze 'Flykkiller'. Potem było już coraz lepiej, ale stanie pod barierkami nie było mądrym pomysłem, bo strzelało w uszach... Za to był jeden nowy kawałek 'Over' i ja chce go na nowej płycie. Zresztą Pati już o tym wie...;))

Landstrumm & Millanese: i tutaj w zasadzie widziałem jedynie jakieś pół godziny, bo oczywiście oni się nie mogli spóźnić jak Osaka np. I nawet nie pamiętam, jak zagrali, ale wiem, że mi się podobało wtedy.

Prefuse73 feat. Dimlite: elektronika, mnogość efektów. Jak tego słuchałem to czułem się tak jakby ktoś prowadził mnie na granice marzeń sennych tylko po to, żeby za chwile drastycznie jakimś trzaskiem czy szumem mnie z niej wyrwać. Narkotyczne wizje itp też wchodziły w gre. Świetnie słuchało się Prefuse73 leżąc na trawie za namiotem.

Na małej scene cały czas coś się działo. Muzyka w stylu kawałków z labelu Equaliteq. Polecam szczególnie wydawnictwo opatrzone nr 12 - przekrój "małej sceny dzień pierwszy" jak znalazł. Do pobrania tutaj: http://media.sonicsquirrel.net/Equaliteq/012/eqq_012.zip (numer DNCN 'Nurume' tam nawet chyba leciał - wiedziałem, że kojarze!!)

Dzień 2.
Występy:
Tempfolder: Polscy debiutanci. Grali dośc fajnie, nie żeby mnie jakoś porwało, ale przyjemnie było siedząc na trawie posłuchać ich kawałków, pobujać się i tego typu atrakcje poczyniać. Mieli elektronike, mieli żywe instrumentarium i kawałki z pomysłem. Szkoda że bez wokalu, bo jakieś wokalizy pasowałyby do tego myśle dość nieźle.

Dick4Dick: No tutaj, to ja naprawde WIEM, co mam napisac---> na scenie mega szał, na ekranach mega szał. Dali tak niesamowity występ. I tu nawet nie chodzi o muzykę (bo tą można różnie odbierać), ale o to, że oni to poprostu sceniczne zwierzęta! Skaczą, szaleją, wygłupiają się i wciskają kamerke, gdzie popadnie;] Do tego na ekranach wyświetlają swoje genialne klipy (polecam youtube-ale tylko od 18lat wyskakuje:). I te ich genialne teksty, np dedykowane dla menagera 'dick in your mouth'

The Heavy: z tego widziałem dwa kawałki. Pamiętam problemy z nagłośnieniem i to, że mi się nie podobało specjalnie.

I teraz uwaga!!!
Jamie Lidell:
Tutaj to powinien być chyba osobny post, bo to zrobił ten facet przesżło moje najśmielsze oczekiwania. Wyszedł w tej swojej złotobłyszczącej marynarce z Pablem Fiasco (który miał jakieś śmieszne coś na twarzy - okulary? maska?) i od pierwszego momentu publika była jego! Zaczął kawalkiem 'Another Day'. Normalnie muzyka z playa. Ale to, co działo się potem...! Koleś zaczął regularnego liva acta! Dogrywał beatboxy, sample, miksował się na żywo i do tego śpiewał. Pod sceną piski, krzyki i oklaski sypały się często i gęsto. Ja byłem w szoku. Jamie nie tylko udowodnił, że głos na żywo ma tak samo dobry, jak na płycie, ale do tego niesamowicie mnie zaskoczył formą swojego występu. Zdecydowanie pierwsze miejsce wśród koncertów na tegorocznej edycji FNM.

Deadbeat: [DEADBEAT! DEADBEAT!] kolejny świetny występ/ live act. POrwał mnie tak samo jak Jamie Lidell. Zresztą nie tylko mnie - wszyscy skakli, tanczyli, wrzeszczeli i co tylko. Podobno ktos miał gwizdek - manieczki? Dobrze, że nie słyszałem tego gwizdka bo wepchnąłbym go właścicielowi do gardła. Wracając do deadbeta: zagrał dubowo technicznie i mnie się to bardzo bardzo bardzo podobało. Super były momenty, kiedy tak wyciszał żeby skumulowac energie i nagle wystrzeliwał kolejny cudowny beat. Pokłon - drugie miejsce na festiwalu.

Potem chwila na małej scenie (bo Deadbeat był ostatnim wykonawcą na dużej scenie tej nocy) i wyprawa w miasto;)

Dzień 3. (o którym chyba najmniej mogę powiedzieć)
Występy:
Robert Logan - mało pamiętam, tez jakieś techniczne, perkusja + elektronika. Fajne nawet, ale bez fajerwerków dla mnie.

Oszibarack: Tu od razu napisze, że ich koncert to dla mnie 3 miejsce wśród występów na FNM. Pod sceną staliśmy już 50 minut przed ich koncertem, oglądając próby. Kilkakrotnie miałem ciary na plecach (już podczas tych prób), kiedy usłyszałem swoje ulubione 'Motocross'- tak samo podczas koncertu. Śpiewanie ich tekstów podczas oglądania ich na żywo to wielkie przeżycie;)) Chłopaki tam szaleli, a Patricia sobie maszerowała - za to bardzo łądne śpiewała. Pojawiły się numery i z pierwszego (Polinka, First Station), i z drugiego krążka (Anchor Up, Liquid Song, wspomniane wcześniej Motocross czy Point Blank). Jak dla mnie dali super koncert - drugi z sekcją dętą:)

Chris Clark - i tutaj to już słuchałem może jakieś 10 minut, bo duzo bardziej podobała mi się muzyka obecna w tym samym czasie na małej scenie. Więc poczynię małe wtrącenie:

mała scena podczas występu Chrisa Clarka na dużej scenie:
Pojawiały się kawałki Muzykoterapii, remixy Envee'ego czy Fat Freddys Drop. Słowem soulowo, funkowo, dubowo itp. W jednym zdaniu: Piękni Chłopcy grają Piękne Piosenki ;) Tutaj link do ich MySpace.

Wracamy do dużej sceny:

Holy Fuck - przegapione, jedynie mały fragment, który specjalnie nie przypadł mi do gustu.
Battles - to też raczej nie moja branża, że tak powiem. Czytałem coś o jakichś problemach technicznych na początku, ale nie słyszałem ich, bo byłem zajęty dużo ciekawszą od ich występu rozmową.

A po Battles co? Wynocha, a szkoda, bo liczyłem na to, że na małej scenie coś się jeszcze zadzieje...
Trzeba było się troche podołować, żeby na statoilu zamienić to w atak śmiechu.

Gdybym tak miał krótko podsumować te 3 (4) dni to napisałbym "ale suuupeeeer", a że nie jest to stricte informacyjno-muzyczny blog, to napisze jeszcze to:
Ten festiwal niebyłby taki świetny, gdyby nie Dawid i Julia - ogromnie Wam dziękuje za... wszystko :D

2 komentarze:

SUFRA pisze...

a my to co?
no nie, znowu oniiiiiiiiiiiiii!

Anonimowy pisze...

jamie rządzi...

bilety na koncerty | kluby szczecin | udar mózgu