Rzadko oglądam filmy, bo ani nie mam czasu, a ni kasy żeby co tydzień do kina latać (bo wszyskie $ idą na płyty, a jak). Ale czasem się uda kupić z jakąś gazetą fajny film albo się trafi to kino jednak, albo coś w telewizji. I dzisiaj o 4 filmach, które mogę oglądac i mi się nigdy nie znudzą chyba.
1. Cube. Z 1997 roku. Pierwsza część z trzyczęściowej serii opowiadającej o tajnych projektach rządowych, w ramach których do dziwnych sześcianów trafia nieprzypdakowa grupa osób. Z tych 3 częsci na pierwsza podoba mi się najbardziej. Najbardziej klimatyczna i, co ważniejsze - świeża. Jest też najbardziej tajemnicza (mimo, że przedmiotem drugiej części był tesserakt). Zaskakujące zakończenie, świetna gra aktorów i ta atmosfera zagadki. Dodaktowo mamy szczątki z obserwacji społeczeństwa, bo każdy z więźniów charakteryzuje inną grupe społeczną. Warto zobaczyć, a potem posłuchać numeru '5th dimension [anti-imperialism disco]'... Dlaczego? Przekonajcie się sami (albo poczytajcie poprzednie posty, bo gdzies o tym wspominałem).
2. Zmruż oczy. A to już polska produkcja. Jej tytuł roboczy to 'nauka latania' i nie dziwię się. Ale latanie jest tu ukazane w nieco inny sposób. "Rzeczy nie przemijają, a jedynie oddalają się." Świetny film z przesłaniem. Do tego świetna rola Zamachowskiego i młodej Olgi Prószyńskiej. Ale nie tylko dlatego warto obejrzeć ten film. Otóż na dokładkę dostajemy cudowne wręcz ujęcia autorstwa Pawła Śmietanki i Adama Bajerskiego. Cudownie popatrzeć na bezkresne obszary, burzową noc i przemijający dzień...
3. Lejdis. Nowe, to pewnie każdy słyszał, zna, widział, itp. I krytycy, widac, bardzo lubią po tym filmie jeździć. Że przeklinają, że nie wiadomo czy komedia, czy dramat, że moralizatorstwo... A w zasadzie to dostajemy bardzo ciekawy film o fajnej przyjaźni między kobietami. Pełno rozbrajających cytatów i sytuacji, bez prostych i przewidywalnych gagów. A że potem robi się nieco smutno... Nie można się przecież smiać całe życie, prawda? Troche trzeba pomyśleć... Wszystko kończy się oczywiście dobrze, ale - i tu chyba się podniesie alarm - w tym filmie nie zakończenie jest najważniejsze. Dla mnie 'Lejdis' mógł by zostać otwartą kompozycją. A poza tym "cudowna to jest woda z Lichenia", a nie filmografia.
4. Ekipa. To jest co prawda serial, ale jest tak maksymalnie filmowy, że nie mogę go pominąć. Wszystko się w nim chwali. Świetna gra aktorów: Perchuć, Gniewkowska, Gajos, Herman czy Stroiński i Schubert (nie będę wszystkich wymieniał, ale każdemu należą się brawa). Brak tu przypadkowych scen, kazda popycha akcje do przodu. A dzieje się tu sporo. Jest megainteresująco i wciągająco. Świetnie ukazana polityka. Do tego podczas oglądania tego serialu kołącze się po głowie jedna mysl: "dlaczego polska polityka nie wygląda tak jak ta?" ...
1. Cube. Z 1997 roku. Pierwsza część z trzyczęściowej serii opowiadającej o tajnych projektach rządowych, w ramach których do dziwnych sześcianów trafia nieprzypdakowa grupa osób. Z tych 3 częsci na pierwsza podoba mi się najbardziej. Najbardziej klimatyczna i, co ważniejsze - świeża. Jest też najbardziej tajemnicza (mimo, że przedmiotem drugiej części był tesserakt). Zaskakujące zakończenie, świetna gra aktorów i ta atmosfera zagadki. Dodaktowo mamy szczątki z obserwacji społeczeństwa, bo każdy z więźniów charakteryzuje inną grupe społeczną. Warto zobaczyć, a potem posłuchać numeru '5th dimension [anti-imperialism disco]'... Dlaczego? Przekonajcie się sami (albo poczytajcie poprzednie posty, bo gdzies o tym wspominałem).
2. Zmruż oczy. A to już polska produkcja. Jej tytuł roboczy to 'nauka latania' i nie dziwię się. Ale latanie jest tu ukazane w nieco inny sposób. "Rzeczy nie przemijają, a jedynie oddalają się." Świetny film z przesłaniem. Do tego świetna rola Zamachowskiego i młodej Olgi Prószyńskiej. Ale nie tylko dlatego warto obejrzeć ten film. Otóż na dokładkę dostajemy cudowne wręcz ujęcia autorstwa Pawła Śmietanki i Adama Bajerskiego. Cudownie popatrzeć na bezkresne obszary, burzową noc i przemijający dzień...
3. Lejdis. Nowe, to pewnie każdy słyszał, zna, widział, itp. I krytycy, widac, bardzo lubią po tym filmie jeździć. Że przeklinają, że nie wiadomo czy komedia, czy dramat, że moralizatorstwo... A w zasadzie to dostajemy bardzo ciekawy film o fajnej przyjaźni między kobietami. Pełno rozbrajających cytatów i sytuacji, bez prostych i przewidywalnych gagów. A że potem robi się nieco smutno... Nie można się przecież smiać całe życie, prawda? Troche trzeba pomyśleć... Wszystko kończy się oczywiście dobrze, ale - i tu chyba się podniesie alarm - w tym filmie nie zakończenie jest najważniejsze. Dla mnie 'Lejdis' mógł by zostać otwartą kompozycją. A poza tym "cudowna to jest woda z Lichenia", a nie filmografia.
4. Ekipa. To jest co prawda serial, ale jest tak maksymalnie filmowy, że nie mogę go pominąć. Wszystko się w nim chwali. Świetna gra aktorów: Perchuć, Gniewkowska, Gajos, Herman czy Stroiński i Schubert (nie będę wszystkich wymieniał, ale każdemu należą się brawa). Brak tu przypadkowych scen, kazda popycha akcje do przodu. A dzieje się tu sporo. Jest megainteresująco i wciągająco. Świetnie ukazana polityka. Do tego podczas oglądania tego serialu kołącze się po głowie jedna mysl: "dlaczego polska polityka nie wygląda tak jak ta?" ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz