10 grudnia 2008

Kwestia nielegalnych mp3.

Jak podaje serwis nowamuzyka.pl, wkrótce ma zostać przetestowany nowy sposób walki z piractwem muzycznym. „Niezależna instytucja Choruss ma zbierać niewielką comiesięczną opłatę za pełną swobodę w ładowaniu muzyki”. Pomysł za zostać przetestowany na amerykańskich uniwersytetach, a wpływy mają być odprowadzane do właścicieli praw muzyki.
Jak to się sprawdzi? Moim zdaniem słabo. Spójrzmy na przykład Radiohead. Ich ostatni krążek ‘In Rainbows’ został udostępniony w Internecie i można było kupić go za dowolną zadeklarowaną przez siebie sumę. Ogromna część ściągających skorzystała z opcji praktycznie darmowej, wpisując minimalną kwotę. Wiele plików mp3 udostępnia się po niskich cenach w serwisach downloadowych, a mimo to furorę robią takie strony jak megaupload czy rapidshare. Pojawiły się nawet specjalne wyszukiwarki plików, które wystawione są na tychże witrynach.
Do czego zmierzam? Do tej pory nie udało się wymyśleć skutecznego sposobu walki z piractwem. W Polsce próbuje się nowe tytuły sprzedawać po „polskiej cenie”, czyli wynoszącej do 30złotych. Kosztem tego tracimy pełny booklet i zyskujemy ohydny napis ‘POLSKA WERSJA’ na okładce albumu. Mimo to statystyki nie kłamią – ludzie wolą ściągać muzykę nielegalnie niż za nią płacić. Dlaczego wie chyba każdy. Nie jest to towar pierwszej potrzeby, dla wielu stanowi jedynie tło, a nie główną część życia – tacy ludzie zawsze będą woleli przeznaczyć kasę na coś bardziej potrzebnego. Zresztą trudno im się dziwić. Ceny, jakie osiągają płyty w Polsce są wręcz astronomiczne. Spójrzmy na przykład znanej sieci empik. Krążki z tzw. „nowych brzmień” niejednokrotnie opatrzone są metką 69,99zł. Dodatkowo często trudno dostać niektóre tytuły w naszym kraju, gdyż nie są po prostu dystrybuowane (najświeższe przykłady to ‘Live Lounge 3’ czy kompilacja ‘Prime Numbers’) – te trzeba sprowadzać na specjalne zamówienie, a z tym wiążą się koszty. Poza tym wyszukiwanie trudno dostępnego krążka dla niektórych może być nużące i o wiele łatwiej po prostu go ściągnąć.
Z drugiej jednak strony coraz więcej w Polsce działań, które pozwalają zdobywać wszystkie płyty po dość niskiej cenie. Wystarczy się rozejrzeć po stronach niezależnych firm dystrybucyjnych, takich jak iSound czy Sonic Records. Te prowadzą swoje własne sklepy, gdzie ceny poszczególnych tytułów rzadko kiedy przekraczają kwotę 49 złotych.
Co by nie robić, piractwa całkowicie się nie zlikwiduje. Można wiele gadać o poszanowaniu artysty, ale i tak powszechnie wiadomo, że duża część płaconych przez nas pieniędzy to marża sklepu, dystrybutora i działka wytwórni. Osobiście mam jedynie nadzieje, że płyty CD nie zginą i nie zostaną zastąpione bezdusznymi plikami, które nawet nie śmierdzą farbą drukarską. Poza tym dla kolekcjonerów krążków (których mimo wszystko i tak pozostaje wiele) to byłaby wielka strata. A ściągających muzykę nielegalnie i tak nie można krytykować w 100%, wielu z nich to też prawdziwi miłośnicy muzyki, których przed kupnem powstrzymują jedynie ceny. Może przyjdą takie czasy, że i te spadną?
Co do mnie, może i naiwnie, ale nadal pozostaje wierny płytkom. Szczerze powiedziawszy na punkcie kupowania nowych albumów mam obsesję. Dzięki temu bardziej szanuję muzykę, staram się dokładnie wysłuchać każdej płyty. Może i tracę przez to szansę na poznanie sporej części nowości, ale wszystko ma swoją cenę, a zapełnianie stojaków jest naprawdę piekielną przyjemnością. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiał w przyszłości z niej rezygnować…

Brak komentarzy: