Kiedy na rynku pojawia się nowy, początkowo mało popularny label, jedyna reklama prócz Internetu to w zasadzie rekomendacje DJów i nałogowych diggerów. To pozwala wytwórni wypłynąć na nieco szersze wody. W przypadku Prime Numbers było nieco inaczej. Pewnie dlatego, że za szefowanie temu labelowi wziął się nie kto inny jak Trus'me – autor najlepszej płyty w 2007. Krążek wypełnił housowymi perełkami, w które mocno wplótł disco elementy, dialogi i sample, dzięki którym uzyskał niesamowitą atmosferę. Fakt, że to właśnie on założył Prime Numbers, zainteresowanym pozwolił łatwiej do wytwórni dotrzeć.
Można się spodziewać, że label ten wskrzesza erę disco w równie zaangażowany sposób jak próbuje robić to Trus’me. Nic bardziej mylnego. Na EPkach, które regularne ukazały się przez cały rok, otrzymywaliśmy prawdziwe perły muzyki house. Ciekawe pod względem brzmieniowym, a do tego mocno taneczne. Niestety, wydane jedynie na winylach i plikach mp3, dostępne były dla posiadaczy adapterów i tych, którym nazwa mp3 nie przeszkadza.
Teraz się to zmienia. Prime Numbers postanowiła swą muzykę zebrać na kompilacji i pchnąć na CD. Świetne posunięcie, a co dostajemy? W zasadzie to, co wcześniej ukazało się na winylach. Mimo wszystko jednak, taka muzyka w tak dużym natężeniu potrafi przybić do podłogi i solidnie przy niej trzyma – po prostu: kładzie na łopatki. To zbiór świetnej, pełnej duszy muzyki z szufladki house i techno. Stanowi n-ty dowód na to, że pejoratywne znaczenie tych dwóch słów, to duża pomyłka. Pojawia się cudownie płynący numer ‘Lost Experiment’ Linkwooda, jego równie genialny kawałek ‘RIP’, w którym wokale znów (podobnie jak płyta ‘Working Night$’ Trus’me) przywodzą na myśl zatłoczony klub z lat 70 czy 80. Bujające i zaskakujące zabarwienie reggae w ‘Jah Bless’ NapiHedz’a czy nieco chillujące ‘Black Thoughts’ Reggie Dokesa. Wszystko, bez wyjątku, jest efektem bardzo dużego talentu producentów wydających dla tego labelu. Byle kogo tam nie wpuszczają. Kompilacja jest dwupłytowa – pierwsza płyta nazwana mixtape to kawałki, które zmiksował sam Trus’me, zaś druga to pojedyncze tracki, które zostały wykorzystane w mixie. Jako bonus, na drugim krążku wydłużona wersja ‘RIP’ (Jeden z numerów roku 2008!)
To naprawdę bardzo ciekawy zbiór. Szkoda przepuścić okazję do zaznajomienia się z muzyką oferowaną przez Prime Numbers, zwłaszcza, że to coś świeżego i wciągającego. Coś jak Freerange, ale mniej w tym techniki, a więcej soulu. Zresztą, dobrze wiecie, że dla mnie to kompilacja roku. Z niecierpliwością oczekuję na kolejne wydawnictwa z Prime Numbers – ten label jest niesamowicie warty uwagi i przekopywania Internetu w poszukiwaniu informacji na temat kolejnych jego wydawnictw.
(Więcej informacji i próbki do odsłuchu na www.pnrecords.com a kompilacja do zdobycia na www.sideone.pl )
Można się spodziewać, że label ten wskrzesza erę disco w równie zaangażowany sposób jak próbuje robić to Trus’me. Nic bardziej mylnego. Na EPkach, które regularne ukazały się przez cały rok, otrzymywaliśmy prawdziwe perły muzyki house. Ciekawe pod względem brzmieniowym, a do tego mocno taneczne. Niestety, wydane jedynie na winylach i plikach mp3, dostępne były dla posiadaczy adapterów i tych, którym nazwa mp3 nie przeszkadza.
Teraz się to zmienia. Prime Numbers postanowiła swą muzykę zebrać na kompilacji i pchnąć na CD. Świetne posunięcie, a co dostajemy? W zasadzie to, co wcześniej ukazało się na winylach. Mimo wszystko jednak, taka muzyka w tak dużym natężeniu potrafi przybić do podłogi i solidnie przy niej trzyma – po prostu: kładzie na łopatki. To zbiór świetnej, pełnej duszy muzyki z szufladki house i techno. Stanowi n-ty dowód na to, że pejoratywne znaczenie tych dwóch słów, to duża pomyłka. Pojawia się cudownie płynący numer ‘Lost Experiment’ Linkwooda, jego równie genialny kawałek ‘RIP’, w którym wokale znów (podobnie jak płyta ‘Working Night$’ Trus’me) przywodzą na myśl zatłoczony klub z lat 70 czy 80. Bujające i zaskakujące zabarwienie reggae w ‘Jah Bless’ NapiHedz’a czy nieco chillujące ‘Black Thoughts’ Reggie Dokesa. Wszystko, bez wyjątku, jest efektem bardzo dużego talentu producentów wydających dla tego labelu. Byle kogo tam nie wpuszczają. Kompilacja jest dwupłytowa – pierwsza płyta nazwana mixtape to kawałki, które zmiksował sam Trus’me, zaś druga to pojedyncze tracki, które zostały wykorzystane w mixie. Jako bonus, na drugim krążku wydłużona wersja ‘RIP’ (Jeden z numerów roku 2008!)
To naprawdę bardzo ciekawy zbiór. Szkoda przepuścić okazję do zaznajomienia się z muzyką oferowaną przez Prime Numbers, zwłaszcza, że to coś świeżego i wciągającego. Coś jak Freerange, ale mniej w tym techniki, a więcej soulu. Zresztą, dobrze wiecie, że dla mnie to kompilacja roku. Z niecierpliwością oczekuję na kolejne wydawnictwa z Prime Numbers – ten label jest niesamowicie warty uwagi i przekopywania Internetu w poszukiwaniu informacji na temat kolejnych jego wydawnictw.
(Więcej informacji i próbki do odsłuchu na www.pnrecords.com a kompilacja do zdobycia na www.sideone.pl )
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz