5 maja 2008

Hey - MTV Unplugged


Przydałoby się w końcu powrzucać opinie o ostatnio nabytych krązkach, bo ciągle ich przybywa, a jak na razie to udało mi się napisac o trzech z nich. Ok, to powoli będę uzupełniał kartoteke;))


Zaczynając od koncertu. Koncertu specyficznego. Koncertu, który ukazał się w łączonej wersji CD+DVD w pięknym (naprawde łądnym!) digipacku. Koncertu Hey MTV Unplugged. Przygotowania trwały długo. Część z nich można obejrzeć na dołączonym Making of... Było wiele obaw, ale wszystko wyszło im pięknie. Nowe aranżacje utworów zaskakują. Są niesamowicie świeże, fantastycznie urozmaicone mniej lub bardziej dziwnymi instrumentami - patrz: lira korbowa. Sama Kaśka stwierdziła, że ten instrument mógłby zastąpić cały koncert. Czy ja wiem? Bez całej reszty muzyków to niebyłoby to samo. Jest na co popatrzeć, na kogo poaptrzeć i jest czego posłuchać. Heyowcy i ich goście spiali się świetnie. Są wzruszające Missy Seepy i Mru Mru, energetyczne W imieniu dam czy Lali Lali. Jest "minimalistycznie" zaaranżowany kawałek "Cudzoziemka w raju kobiet". Są i covery. Dokładnie dwa. Do każdego dołaczony jeden gość. 'Candy' Iggy'ego Popa zaśpiewał wraz z Nosowską Budyń (Jacek Szymkiewicz), zaś WSPANIAŁE 'Angelene' Kaśka wykonała wraz z Chylińską. Ten ostatni z wymienionych numerów to chyba mój ulubiony na tej płycie. Jest cudownie wykonany i głeboko poruszający. Jak cały zresztą koncert (powtarzam się, ale warto to podkreślac w przypadku tej płyty).
Pozostaje jedynie napisac, że jesli ktoś go jeszcze nie posiada (sa tacy?) to czem prędzej zamawiać. Piękna muzyka.

Brak komentarzy: