23 maja 2008

OSZIBARACK


Piątek wykorzystałem do rodzinnego wypadu za miasto, w miasto. Na aglomeracje wziąłem sobie of coz coś do słuchania, żeby się w czasie jazdy nie nudzić. Tym czymś był krążek zespołu Oszibarack. Nowy - 'Plim Plum Plam'. Fajna płyta, kurcze. Tak ją chyba można określić najlepiej. Oszibarack ten sam, ale muzyka inna. Nowy krązek od debiutu różni się bardzo. Na obu jest ogromny potencjał taneczny, ale teraz to już coś innego. Bardziej szalonego i nieprzywidywalnego. I chociaż zdarzają im się momenty odwołujące się do 'moshi moshi', jak np genialny numer 'Anchor Up' czy 'Motocross' (od którego, można rzec, uzależniłem się) to zdarzają się także totalne kosmiczne odjazdy, w których wszystko zmienia jak w kalejdoskopie. Energia tryska z każdego numeru. Zmienił się też sposób śpiewania Patricii. Mało tutaj jej charakterystycznych pisków, pomrukiwań i zawodzeń, dużo za to melodyjnie prowadzonego wokalu. Wyszło im to na korzyść, bo do muzyki, którą stworzyli takie śpiewy pasują. Poza tym wokal jest bardziej wyeksponowany, przez to jest bardziej piosenkowo. Czasem ocierają się o kicz, ale w ich wykonaniu jest to urocze. Są jednak momenty, które na płycie mnie denerwują. Szczególnie te, kiedy przesadzają z ilością dźwięków i zmian tempa, ale jest ich na tyle mało, że całościowej oceny płyty drastycznie nie zaniżają. Zresztą dla innych może to być zaletą. No i takie było założenie płyty: żeby się bawić, a nie skupiać i rozwodzić nad detalami. Ważną kwestią jest także fakt, że Oszibarack to zespół z POLSKI! Tak! Kolejny dowód na to, że w Polsce też sie da!
Wroclove;)

Brak komentarzy: