Jak tylko wszedłem i usłyszałem, co leci jako warm up, to stwierdziłem, że czuje w trzewiach, że będzie ostro. I tak jakoś się sprawdziło to moje przeczucie. Nie dziwne zresztą, w końcu to Beats Friendly – nie ukrywajmy: znana i ceniona marka (chyba można tak powiedzieć). Tak czy inaczej reprezentacja BF w osobach Noviki, Lexusa i Rawskiego przyciągnęła do katowickiego Ronda Sztuki tłumy. Co ważne: tłumy powodowane nie jakąś tam chęcią lansu, postania z piwem (w Rondzie, akurat…), bo wszyscy przyszli dla nich. Set house’owy, ale nie brakowało też niespodzianek, które koło drugiej zaskoczyły chyba wszystkich. Najbardziej chyba kawałek ‘Stand By Me’;). Mnie jakoś wtedy złapał zmęczeniowy kryzys, który na szczęście po 30 minutach minął i zostały tylko bolące nogi, ale to nie przeszkadzało w powrocie na parkiet. Co tu więcej pisać, poza tym, że Beatsi rozkręcili zajebistą imprezę? Że skończyli kawałkiem teletubisiowym? :P Było warto czekać potem 2 godziny na powrót do domu, było cholernie warto! :)
To miała być relacja, ale rzeczowo jakoś nie potrafię ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz