4 lutego 2009

Little Dragon - 'Little Dragon'


Little Dragon – formacja pełna niezgodności. Tak najprościej mógłbym określić ten kwartet. Rzecz jasna, wcale nie musi to być odbierane pejoratywnie. Już tłumaczę dlaczego. Otóż po pierwsze zespół szwedzki, a na wokalu drobniutka, śliczniutka Japonka. Tej pani przedstawiać chyba nie trzeba. To Yukimi Nagano – dokładnie ta sama, która śpiewała dla Koop. Pozostali członkowie to grający na basie Fredrik Wallin, pan od bębnów – Erik Bodin i klawiszowiec Håkan Wirenstrand. Cała ta czwórka w 2007 roku uraczyła nas albumem zatytułowanym po prostu ‘Little Dragon’. A co takiego możemy na nim znaleźć? Ciąg dalszy sprzeczności.
Zaczyna się piękną i wzruszającą piosenką ‘Twice’. Delikatny fortepian i wokalny kunszt Yukimi współgrają wprost cudownie. Po okładce i tym wstępie spodziewać się możemy ciągu takich poruszających melodii. Uwaga: pułapka. Tak naprawdę krążek obfituje w ciągłe zmiany tempa, klimatów i złożony jest z wielu płaszczyzn, a dodatkowo śpiew i osobowość Nagano ciągle sprawia, że gubimy trop. Przyznaję: takie to przyjemne, że porywa od pierwszego wysłuchania płyty. A poza tym, co ważne - jest spójnie. Bo mimo iż raz szybciej, raz wolniej – cały czas nastrojowo. Czasem może mniej niż bardziej, ale zawsze. Po tym jakże wzruszającym początku otrzymujemy dość połamany, przepełniony elektronicznymi dodatkami kawałek ‘Turn Left’. Po nim bijący soulowym sercem i nostalgią (chyba najpiękniejszy utwór) ‘No Love’. ‘Recommendation’ i ‘Constant Surprises’ to szybkie i bijące bębnowym pulsem utwory, które rozwiewają melancholię nabytą w trakcie słuchania ‘No Love’. Potem tempo powraca do łagodnych, choć niepozbawionych eksperymentów utworów. ‘Forever’ jest wypełniony rytmicznymi, pełzającymi uderzeniami, a ‘After The Rain’ to kolejny dowód to duże umiejętności wokalne Yukimi. Dalej jest coraz bardziej sennie (Ale nie nudno! To różnica!) i chill outowo. Całość kończy głęboka i piękna piosenka ‘Scribbled Paper’ – jeden z najlepszych momentów w muzyce paru ostatnich lat. Gdzie więc te pozostałe sprzeczności? Temperamentna Japonka wykonuje piękne ballady, jednocześnie przeplatając je żywszymi brzmieniami. Szwedzki zespół, który gra ambitny pop, a jednocześnie coś więcej niż pop. Powinni być sławni na szeroką: skandynawska otoczka, piękne utwory – dlaczego więc nie są? Wymieniać dalej? Chyba nie trzeba.
Rok 2007 ochrzciłem w zasadzie mianem posuchy. Ale mimo wszystko ukazały się w nim między innymi takie perełki jak właśnie debiutancki long formacji Little Dragon. Nastrojowy, pełen kojących, ale niedołujących dźwięków. Wypełniony cudownym wokalem i zgranym połączeniem elektroniki i żywego instrumentarium. Mówiło się o nich głośno – szkoda, że jedynie w środowisku, bo zasługują na coś więcej. Oby tylko kolejna płyta nie była słabsza od pierwszej, a wszystko będzie pięknie. Warto się zagłębić. Szczególnie zimą. Chociaż na początku wiosny płyta sprawdzi się równie dobrze.

Brak komentarzy: