24 lutego 2009

warszawski dzień 1.

W pierwszych minutach byłem nieco rozkojarzony i speszony, bo takie wielkie miasto przyniosło początkowo rozczarowanie. Ale wystarczyło poświęcić chwilę na aklimatyzację żeby stwierdzić, że Warszawa mimo tego iż każdy jest tu praktycznie bezosobowy to cholernie wciągające miasto. Najbardziej wciaga kasę - za to można uzyksać całkiem przyjemne fanty: Hint 'Driven From Distraction' i Milez Benjiman 'Feel Glorious' - a to dopiero początek.
Wreszcie zobaczyłem, jak wygląda SideOne w realnym (a nie internetowym) świecie. Jaram się w sumie, bo miejsce klimatyczne i ciekawe. Pełno tam winyli (dlaczego ja nie mam gramofonu :( )i cedeków. Parę wziąłem sobie na odsłuch i waham się między Foreign Exchange a J Davey, choć szala przechyla się w stronę ten drugiej. Póki co postanowiłem się przespać z tą decyzją. Czasu na myślenie mam sporo, bo do północy daleko, a potem... no własnie:) Szczerze mówiąc, wizyta w PR EURO mnie mocno nakręca - jestem w stanie przepuścić cała kasę, jaką mam - a to niebezpieczne;)


(Pisane na ławce przed Empikiem Junior)


Brak komentarzy: