Minęły wakacje (lub też okres letni) i warto by jakoś to podsumować. Konkretniej – podsumować muzycznie. Osobiście mam tak, że latem słucham jednak czegoś innego niż zimą. Kręcą mnie wtedy lekkie rytmy – funk, soul, hip hop czy deep house – nieważne. Ważne by było pogodnie, energetycznie i luźno. Słonecznie też. Poniżej minilista płyt, które towarzyszyły mi najczęściej podczas minionych dwóch (trzech!) miesięcy. Bez miejsc i szeregowania, w końcu nie to jest tu najważniejsze:)
Permanent Vacation – Selected Label Works No1
Tej dwupłytowej kompilacji nie mogło tu zabraknąć nie tylko ze względu na nazwę labelu, ale przede wszystkim dlatego, że wypełniona jest cudownymi, rozleniwiającymi rytmami pogranicza nu disco i deep house’u. Lekkostrawne, długie numery, jak nic nadawały się wakacyjnego chill outu. A nawet leżenia na plaży
The Young Lovers – The Young Lovers
Najnowszy projekt Joshuy Harveya, który postanowił z ciemnego klubu wyjść na zielone łąki. A konkretniej – pobujać się w hamaku. Ten krążek to lounge’owy majstersztyk. I chociaż nie cierpie słowa ‘lounge’, tak ten album polubiłem od pierwszego wysłuchania.
Q-Tip – The Renaissance
Wypełniony słonecznymi bitami ostatni album członka ATCQ, to jeden z najfajniejszych hip hopowych krążków, jakie miałem okazję usłyszeć. Lekki, prosty, przebojowy. Do tego znakomity numer z udziałem Norah Jones – ‘Life Is Better’. Faktycznie ‘is better’, kiedy słucha się takich płyt.
Freerange Records Colour Series: Blue 02
Kolejna kompilacja na liście. Często słuchana podczas godzin spędzonych na plaży. Znakomicie nadawała się również podczas długich podróży samochodowych. Mieszanka house’u z odrobiną ciepłych, quasi-latino wstawek i energią rodem z plażowej imprezy. Pobudzające i relaksujące zarazem.
Diplo – Decent Work For Decent Pay
To zdecydowanie samochodowy krążek. Jak żaden inny nadaje się do jazdy szybką trasą, w pełnym słońcu z butelką zimnego napoju pod ręką. Klimatyzacja wliczona w cenę. Mega taneczne rytmy, szalone i nieprzewidywalne, niepozbawione ciekawych melodii czy wokali. Zbiór produkcji i remixów Diplo celująco zdał egzamin z poprawiania humoru i wyciągania z lenistwa, kiedy trwało za długo.
Daniel Drumz – Electric Relaxation vol2.
Ten krążek umilał letnie wieczory w magiczny sposób. Wywołał ogromne poruszenie, pierwsze tłoczenie rozeszło się już w pre-orderze, na allegro rozpanoszył się drugi obieg, w którym album ten sprzedawany był za wysokie stawki. Cierpliwi – w tym i ja - zostali wynagrodzeni drugim tłoczeniem. Genialne wydanie, Forin znowu mnie rozłożył swoim projektem graficznym, i piękna muzyka zmiksowana w diabelnie umiejętny sposób. 100% winyli.
A poza tymi jeszcze:
Dub Pistols ‘Rum & Coke’
Greenjesus ‘Leśna Strona Dźwięku’
Break SL ‘City Wasteland’
Powyższych nie będę opisywał, bo może w końcu je zrecenzuje, co?;)