
Napisanie biznesplanu to najgłupsze zadanie, jakie mogłem dostać. Jest piekielnie, cholernie, ogromnie i strasznie zawiłe i skompliowane, wymaga znajomości wypełniania tysiąca nic nie mówiących tabelek i umiejętności planowania, którą straciłem już jakiś czas temu, kiedy do mojej głowy na stałe wpadła maksyma carpe diem (brzmiąca swoją drogą okrtunie tandetnie i oklepanie). Żeby sobie jednak jakoś to zadanie ułatwić (?) postanowiłem powiązać je w pewnym stopniu z muzyką. A dokładniej z jej sprzedażą. Wniosek: sklep z płytami. Ale nie jakieś typu empik, kupuj Dode i Wiśniewskich tylko raczej coś na kształt WaxBox'a czy SideOne'a. I tak nie jest prosto, bo dalej musze wpisywać jakieś bilanse, cash flowy i inne diabły. Wkurza mnie to. Mam na to cały weekend. Punktów do wypełnienia jest 8. Mam pierwszy i 1/3 czwartego-świetnie. Zdąże, jasne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz