2 stycznia 2009

Dave Aju - Open Wide


Circus Company to label, który prowadzą m.in. członkowie duetu Noze. Panowie stwierdzili, że kiedy Sety (trzeci filar wytwórni) zaprezentował im demówkę Dave’a Aju, to tańczyli przez dwa dni przy zapętlonej płytce. Coś w tym rzeczywiście musiało być, gdyż postanowili wydać jego debiutanckiego longa. Jednocześnie to w zasadzie pierwszy tak poważny projekt i wydawnictwo tej wytwórni (wcześniej Noze wydało m.in. swój autorski krążek).

‘Open Wide’ to płyta z muzyką techno. Ewenementem jest jednak sposób powstania tej muzyki. Producent postanowił wykorzystać dość znany wynalazek, jakim jest beatbox. I może nie byłoby w tym nic ciekawego, bo przecież wiele jest krążków, na których pojawia się ta technika, gdyby nie to, że z jej pomocą został nagrany CAŁY album. Po otwarciu pudełka wita nas napis: „Wszystkie utwory napisane i wyprodukowane przez Dave’a Aju przy pomocy jego ust jako źródła dźwięków. Żadne inne nagrania głosów, dźwięków, sampli czy instrumentów nie zostały użyte”. Szok? Może nie od razu. Właściwy szok następuje przy odpaleniu płyty. Przez wszystkie osiem tracków, za które odpowiedzialny jest Aju aż nie chciało mi się wierzyć w prawdziwość wyżej cytowanej informacji. Bo o ile basy, drumy czy przeszkadzajki są za pomocą beatboxu łatwe do naśladowania, o tyle FXy, efekty i klawisze… - one po prostu brzmią, jakby były wydawane przez prawdziwe instrumenty czy oprogramowanie. A jednak to wszystko dzieło ust tylko jednego człowieka! Niesamowite.

Odłóżmy teraz na bok sposób produkcji, a przyjrzyjmy się treści. Podstawowe pytanie – czy forma przerosła treść? Odpowiedź – nie. Wszystkie numery są ciekawe, wciągające i na bardzo wysokim poziomie. Jak już wspomniałem, mamy to do czynienia z techno – jednakże wiele odcieni tej muzyki pojawia się na krążku. Frywolny i zabawny, niczym płyta ‘Songs On The Rocks’ Noze, jest utwór ‘Bump’. Melodyjny i wkręcający, z prostym przekazem i tekstem – ‘Anyway’ (pamiętam falę ekstazy na parkiecie, kiedy Noze zagrali ten kawałek na Unsound). W deepowe klimaty prowadzi nas lekko melancholijny i spokojniejszy numer ‘First Love’, a do szaleńczej zabawy najbardziej porywa ‘Crazy place’. Przy okazji – jako ostatnia ścieżka na albumie pojawia się remix tego tracku autorstwa Luciano. Mimo iż Lucien Nicolet użył elektroniki, to w ogóle nie czuć różnicy, nadal jest spójnie. Remix jest więc świetnym bonusem i dowodem na to, że jakość beatboxu w wykonaniu Aju jest na poziomie kosmicznie fantastycznym.

Circus Company miał nosa, panowie wiedzieli, kogo wydać. Korzyści obopólne – światu ukazał się znakomity beatboxer-producent, a wytwórnia zyskała z pewnością szerokie grono fanów, które z niecierpliwością czeka na kolejny krok. Sam zaś Dave Aju ma na koncie znakomity krążek: interesujący i fenomenalny, obok którego nie sposób przejść obojętnie. Do sklepów!

Brak komentarzy: