3 stycznia 2009

PODSUMOWANIE 2008 CZĘŚĆ 6. ZE ŚWIATA.

Wreszcie przyszła pora na ostateczne starcie z muzyką wydaną w roku 2008. To już ostatnia część: najważniejsza i chyba najbardziej kontrowersyjna, z pewnością także najciekawsza. Muzyka ze świata. Przyznaję, że to właśnie ta część sprawiła mi najwięcej problemów. Wybór był ogromny, a ja chciałem zamknąć się w liczbie czternastu albumów. Po dość długim zastanawianiu, przy dźwiękach Modfunk, wybrałem złotą czternastkę, moim zdaniem, najlepszych albumów 2008. Wiele dyskusji może budzić pojawienie się kilku krążków w tym zestawieniu, ale trzeba pamiętać, że tak naprawdę słowo ‘najlepszy’ to pojęcie względne. Wziąć pod uwagę należy również szeroki zakres muzyki, które płytki prezentują. Od dubstepu przez klubowe płyty do lekkich brzmień. Eklektycznie? Bardzo. No to jazda:

14 NAJLEPSZYCH ALBUMÓW ZE ŚWIATA WYDANYCH W ROKU 2008.

14. THIEVERY CORPORATION – ‘RADIO RETALIATION’
Pierwszy kontrowersyjny krążek. Dla wielu wtórny, miałki i nieciekawy. Dla mnie kolejne dzieło amerykańskiego duetu. Chilloutowe i bujające brzmienie na najwyższym poziomie. Świetni goście, ładne melodie. Dodatkowo ciekawa oprawa graficzna płyty, wielki plakat. Przesłanie w tle? Proszę bardzo, ale niekoniecznie można zwracać na nie uwagę. To chyba najfajniejsze: album można odbierać w dwojaki sposób.

13. LOGISTICS – ‘REALITY CHECKPOINT’
Drum’n’bassowo-techniczne brzmienie. Znany wszem i wobec producent dla znanej nie tylko w d’n’b świecie wytwórni Hospital Records. Genialny klimat, jaki ten krążek tworzy z połączeniu w kunsztem produkcji Logisticsa wywołuje jedynie zachwyt. Od niego zacząłem podróż w głąb gatunku, najprościej mówiąc: dostałem kopa do dalszych poszukiwań. Czekam z niecierpliwością na kolejny krok twórcy tego krążka.

12. BOOKA SHADE – ‘THE SUN & THE NEON LIGHT’
Płynąca elektronika o dość kontemplacyjnym zabarwieniu. Panowie zrezygnowali z tanecznego brzmienia na rzecz raczej spokojnej elektroniki (choć oczywiście są od tego wyjątki, np. świetny numer ‘Charlotte’). Wiedziałem, że nieco upopowiona elektronika musi znaleźć się w podsumowaniu. Do wyboru miałem Booka Shade i Luomo. Ten drugi nieco mnie znudził swoim krążkiem. Za to album niemieckich producentów za każdym razem wydaje mi się świeży, wciągający i ładny.

11. PORTISHEAD – ‘THIRD’
Wielki powrót w wielkim stylu. Po wielu latach milczenia angielska grupa wreszcie wydała bardzo oczekiwany i zapowiadany od dawna album. Surowe klimaty, bębny i głos Beth – to musiało się udać. Nieco przygnębiająco, nieco hipnotycznie, na pewno z klasą. Mam nadzieję, że powrócili już na dobre.

10. SIMBAD – ‘SUPERSONIC REVELATION’
Debiut Simbada to mieszanka wielu styli. Trochę hip hopu, trochę deep house, szczypta eksperymentu i broken. Ale mimo tego miksu styli, płyta jest spójna i co ważniejsze – zachwyca. Przyznam szczerze, że mnie brzmienie uzyskane przez Simbada położyło na łopatki, a goście, których zaprosił, dodali wszystkiemu charakteru i podkreślili jego produkcje. Bardzo ważna płyta. Nasuwa się pytanie: co będzie dalej? Jestem pewien, że na pewno kolejny świetny krążek.

9. ROLAND APPEL – ‘TALK TO YOUR ANGEL’
To jedna z klubowych płytek, która zajęła miejsce w podsumowaniu. House'owe produkcje niemieckiego reprezentanta Sonar Kollektiv, urzekły mnie na wielu kompilacjach, na których się ukazały. Wiedziałem, że musze zdobyć ten krążek. Udało się – nie byłem zawiedziony. Każdy numer zamieszczony na płycie to świetny dowód na duże umiejętności Appela.

8. MR.SCRUFF – ‘NINJA TUNA’
I znowu budząca dyskusje pozycja. Dla mnie powrót scruffa to świetny album. Pełen humoru, zabawy i lekkiego klimatu. Do tego pełen profesjonalizmu i bardzo dobrych numerów. Z pewnością będę do niego często wracał w roku 2009 i dzieciom też się pochwalę, a co. Nadaje się zarówno do łóżkowego chillowania, jak i szaleństw. Momentami porusza, innym razem rozśmiesza. Początkowo miał znajdować się w pierwszej piątce, ale okazało się, że są lepsi.

7. THE BUG – ‘LONDON ZOO’
A to kolejna płytka, z którą miałem problem pod tytułem „na którym miejscu?”. Zachwycił mnie od początku do końca, ale ostatecznie ustąpił innym płytkom. Tak czy inaczej, to z pewnością bardzo ważny album, świetnie wyprodukowany z dużą liczbą genialnych gości. Miejskie klimaty, zaułki. Mieszanka dancehallu, dupstepu i reggaeowych klimatów – myślałem: nie. A jednak. Porywa.

6. JAZZANOVA – ‘OF ALL THE THINGS’
Znowu powrót na liście. Ciepły album, wypełniony pięknymi piosenkami. Ważną rolę odgrywają goście, którzy znakomicie współgrają z produkcjami członków kolektywu. Przyjemna atmosfera, zapadające w pamięć melodie i dowód na to, że Jazzanova to nie tylko kompilacyjna marka. Mam nadzieje, że na kolejny album nie trzeba będzie tak długo czekać.

!!!PIERWSZA PIATKA!!!
W pierwszej piątce znalazły się albumy, które nie tylko położyły mnie na łopatki, jak te pozycje wyżej, ale dodatkowo nie pozwoliły mi wstać. To albumy, które urzekły mnie świeżością, pomysłowością i tajemniczym przyciągającym pierwiastkiem, który za każdym razem nakazuje mi wciskać ‘play’ na odtwarzaczu. Nigdy nie nudzą, zawsze inspirują, odprężają albo przywracają dobry nastrój. Wyzwalają mnóstwo pozytywnej energii i czuć podczas ich słuchania ogrom pracy włożonej w to, by powstały. Jadziem:

5. DAVE AJU – ‘OPEN WIDE’
To moje ostatnie odkrycie. Facet nagrał cały album za pomocą beatbox. Niby proste, ale wystarczy posłuchać, by przekonać się, że pozory mylą. Genialne naśladownictwo instrumentów czy oprogramowania wybiło mnie z butów. Do tego to świetne klubowe numery, porywające i wciągające.

4. CRYSTAL CASTLES – ‘CRYSTAL CASTLES’
Początkowo byłem przekonany, że płyta ta zajmie pierwsze miejsce. Ale okazało się, że są lepsi. Niemniej jednak to bardzo ważny debiut AD 2008. Ośmiobitowe elementy zlepione z punkową energią i electrohouse’ową tanecznością wzbogacone krzykliwym wokalem Alice. Z szoku, że mi się to podoba, wyjść nie mogę do dzisiaj.

3. RECLOOSE – ‘PERFECT TIMING’
I znowu krążek ze stajni Sonar Kollektiv. To funkowy diamencik, brylant, który połyskuje tanecznością, radością i klimatem starych nagrań, mimo, że jest elektroniczny. Recloose miał nosa do wyboru gości: świetne wokale. Wszystko tu zachwyca, brak słabych momentów. Repeat? Jasne!

2. HOT CHIP – ‘MADE IN THE DARK’
Mainstreamowy album w takim podsumowaniu? A dlaczego nie, skoro jest tak świetny. Przyznam, że znalazłby się na pierwszym miejscu. Dlaczego się nie znalazł, o tym za chwile. Chłopaki z Hot Chip stworzyli po prostu genialną fuzję rockowej energii i klubowych klimatów. Powstał krążek, od którego trudno się oderwać, który nakazuje zerwać się z pozycji horyzontalnej. A utwory takie jak ‘We’re Looking For A Lot Of Love’ czy ‘Made In The Dark’ to jedne z najładniejszych i najbardziej wzruszających kawałków 2008.

1. JOSE JAMES – ‘THE DREAMER’
Zaskoczeni? Jazzowy album tak wysoko. Jak dla mnie, ten nowojorski wokalista pobił wszystkich swoją szczerością i zaangażowaniem. Bez zbędnych upiększaczy, elektronicznych elementów czy fajerwerków nagrał akustyczną płytę, która chwyta za serce. Jestem zachwycony brzmieniem tej płyty, niewinnością i atmosferą, którą ‘The Dreamer’ kreuje. To najlepsza a zarazem najpiękniejsza płyta roku 2008.

1 komentarz:

natan-setlur pisze...

przegrana hot chip na finiszu mnie zaskoczyla.
obecnośc w podsumowaniu thieviery corporation również.
wygranego nie słyszałem a szkoda.

dave aju "powinien" przejść próbę czasu czy nie znudzi ale na to nie było czasu.

niezrozumiała jest natomiast dla mnie obecność crystal castles w pierwszej piątce, zwłaszcza ze konurenci w zestawieniu byli mocni i moim subiektywnym zdaniem powinni rozlozyc crystal castles na lopatki i zepchnać ich do drugiej dziesiatki:P