Złapałem ostatnio jakieś takie zaćmienie co do pisania. I w ogóle mało mi się chce ostatnio. Nuda przeżera na wylot. Za to wracam do - powiedzmy - starszych płyt częściej. Dlatego dziś kolejny krążek z cyklu "Zawsze świetnie", bo w marcu jeszcze żadnego takiego nie było. Numerek szósty (nie żeby to był jakiś ranking, tylko po prostu liczba porządkowa;) przypadł Fiszowi. Znowu. Coś w nim jest takiego, że nagrywa same świetne płyty.
"Polepione dźwięki" to dla mnie hip hopowy klasyk. Przypomina stare klimaty polskiego hip hopu z początki nowego tysiąclecia.... 2000 rok, rozkręcająca się wytwornia Asfalt Records i dwójka braci: Bartek i Piotr Waglewscy ze swoją muzyką. Jeden od "wyziewu z gęby", drugi od beatów. Tworzą coś na kształt nowej jakości. Nie jakieś opowieści o trudnym życiu kolesia z bloku (sam jestem z bloku-ale co-fajnie jest;). Tutaj raczej jest refleksja o życiu. Bo mamy o tym, że "nie rozmawiamy, nie rozmawiamy ze sobą wcale", o kolesiu, co włazi w dupe żeby zbić kasę, o 'Czerwonej sukience" (ja należę do entuzjastów tego kawałka;)-wszystkie rapy na świetnych bitach. Niby oszczędne, ale z kickiem. Bardzo podoba mi się oprawa graficzna krążka (zawsze zwracam uwagę na wygląd zewnętrzny każdej płytki): prosta, pomarańczowa okładka z tagiem FISZ. W srodku Fiszu chwali się swoimi dziełami z płotna-ma czym! Fajne te obrazy.
Za każdym razem, kiedy właczam "Polepione dźwięki" czuje ten sam klimat, którego nie potrafię określić słowami. To jest po prostu ponadczasowa płyta. I tyle,no.
Fisz - 'Polepiony'
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz