ZŁA ELEKTRONIKA?
O tym, że generalnie szumy, trzaski i pejzaże tworzone zimnymi, elektronicznymi pokrętłami są dla mnie non-music, to powtarzam od zawsze. W tym roku jednak coś pcha mnie ku jeszcze dalej idącym wnioskom. Jest pewna grupa numerów czy nawet całych płyt, przy których pomyślałem sobie „z pewnością zrobił to w tydzień”. Szczerze mówiąc takie słowa padały jedynie, gdy mowa była o tanecznej elektronice. Początkowo bardzo zniechęcił mnie Zwicker – później przekonałem się, że to jednak bardzo ładna i melodyjna płyta. Jednak wrażenie tworzenia na kolanie nie opuszcza mnie do tej pory, kiedy mówię o krążkach Silicone Soul, Dirt Crew czy Gus Gus. Na tych ostatnich szkoda tracić czasu, powinni byli udać się na emeryturę jeszcze zanim się skompromitowali koszmarnie nudną płytą ‘24/7’. A oba wcześniej przywołane duety – niby wszystko poprawnie i fajnie, ale nie zapamiętałem niczego charakterystycznego poza tym, że słuchałem tych albumów w kawałkach… z kilkudniowymi przerwami nieraz. Może to jednorazowe wpadki, a może pierwsza ostrzegawcza lampka.
Rok 2009 był z pewnością dobry dla brytyjskiej wytwórni Freerange Records. Chociaż nie jestem w tym wypadku w 100% obiektywny, to chyba każdy zauważy, że po dość cienkim okresie jaki zaliczyli, znów wyszli na prostą. Tegoroczne albumy Miltona Jacksona czy Manuela Tura to godne polecenia i pełne przyjemnych deepowych pulsacji pozycje, a kolejna kolorowa kompilacja z cyklu Freerange Colour Series dostarczyła zestaw świetnych parkietowych sztosów. Podobnie jak ukazujące się systematycznie EPki, gdzie jako dobry przykład wskazałbym Jimpstera czy nowych dla mnie Ethyla i Flori.
Dzielnie w tym roku radziły sobie panie! Ten fakt zawsze mnie cieszy. Zobaczyć faceta w roli dja czy producenta to raczej chleb powszedni, więc kiedy za stery chwytają kobiety od razu sprawdzam, co jest na rzeczy. Wartościowy i kompletnie nieobciachowy pierwszy mixtape z własnymi dokonaniami wypuściła w tym roku Ada (Kompakt), równie miło słuchało się anemicznej Alejandry Iglesias, czyli Dinky czy składaka Tamy Sumo wydanego dla berlińskiego Panorama Bar. W roli szefa wytwórni dobrze sprawdziła się Ellen Allien. Jej label odpowiedzialny jest m.in. za tegoroczny bardzo udany album Telefon Tel Aviv (o których głośno było też niestety z innego powodu…) czy może nie do końca udany, ale obiecujący debiut formacji Moderat.
Oczywiście skoro mowa była o kobietach, to teraz pora na dokonania panów. Rok zaczął się od premiery zestawu remixów popełnionych przez DJa Koze. Płyta ‘Reincarnations’ długo nie opuszczała mojego odtwarzacza, a wykręcone dźwięki do dziś chodzą mi po głowie – genialna rzecz. W cieniu nie zamierzali pozostawać jego dobrzy koledzy, czyli francuski duet Noze. Panowie wzięli się za kawałek formacji Franz Ferdinand zatytułowany ‘No You Girls’ i wyszedł im najlepszy remix tego roku, a należąca do nich wytwórnia Circus Company może pochwalić się rocznicową kompilacją ‘Snuggle & Slap’ i… wciąż niewydanym debiutem dOP. Ciekawy okazał się nowy album pochodzącego z Brazylii Gui’a Boratto twierdzącego, że niemieckie jest zimne. To odważne stwierdzenie mogło go pogrążyć, ale okazało się, że ‘Take My Breath Away’ wystarczyło, aby się obronić przez linczem.
Autorem niezłej płyty z kręgu minimal/tech house był również Jori Hulkkonen, który pokazał, że skandynawskie pochodzenie nie musi oznanczać chłodnego, syntetycznego brzmienia (vide ostatni krązek Luomo...). Doskonale spisał się także pochodzący z Niemiec Marcel Knopf. Jego album ‘Dusty Dance’ nie jest może dziełem wybitnym, ale znakomicie prezentuje oblicze starego dobrego house’owego grania - zdaniem: lekcja berlińskiego house’u zamknięta w jednej godzinie. W tym roku starał się pokazać również i Luciano. Misternie konstruowane tracki może w pierwszym momencie intrygują, ale później zaczynają nudzić – jakby brakowało w nich życia.
Co by nie mówić i pisać, elektronika przecież nie przestanie istnieć. Ostateczny efekt i tak zależy od sposobu jej wykorzystania, bo przecież za jej pomocą również można kreować zachwycające numery. Niektórzy chyba zapomnieli, że potrzeba do tego pomysłu, ale i tak wciąż sporo jest takich producentów, którzy umieją z niej wycisnąć to, co najlepsza. W tej części skoncentrowałem się na elektronice ogólnie z działki house, a przecież jest ona wykorzystywana i w innych sortach, ale o tym niedługo.
ciekawsze tracki roku 2009 z sortu electronic (deep/tech/minimal/house)
Gui Boratto - No Turning Back
Jimpster - Sleeper
Karol XVII & MB Valence - Gone Too Far
Milton Jackson - Crash
Zwicker - Sleepwalkking
Tony Lionni - Found A Place
Manuel Tur - Shady Trees
Marcel Knopf - Rec-chord
Dinky - Ceramik
Silicone Soul - Dust Ballad II
Luciano - Los Ninos de Fuera
DJ Koze - 40Love
Ethyl & Flori - København
ciekawsze płyty/kompilacje/mixy z sortu electronic (deep/tech/minimal/house)
Milton Jackson - Crash
Manuel Tur - 0201
Joris Voorn - Balance 014
Jori Hulkkonen - Man From Earth
Freerange Records Colour Series White 06
Flori & Ethyl - The Trimely EP
v.a. - Snuggle & Slap /circus company/
Dixon - Temporary Secretary
Gui Boratto - Take My Breath Away
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz