TRUS'ME
In The Red
Prime Numbers / Fat City Rec
* * * *
Od momentu wydania debiutanckiego albumu zatytułowanego ‘Working Nights’ Trus’me jest jednym z moich ulubionych producentów. Dlatego też informacja o wydaniu kolejnej płyty wprawiła mnie w świetny nastrój i radosne oczekiwane pełne niecierpliwości. Krążek ‘In The Red’ wreszcie wpadł mi w ręce, wylądował w odtwarzaczu i... – lekkie zaskoczenie. Bo następca znakomitego debiutu to rzecz nieco inna, co oczywiście wcale nie oznacza, że gorsza. Ale po kolei.
Jeśli miałbym powiedzieć, co jest głównym tematem tego krążka, zdecydowanie wskazałbym na groove. W kawałkach mocno zaznacza się żywy bas, przewija się kongo, trąbka czy klimatyczne samplowane pianino, a utwory gładko przechodzą jeden w drugi. Znakomicie sprawdza się powielany przez producenta schemat na stworzenie tracka – niby wszystko opiera na zapętlonym loopie, jednak nie czujemy znużenia, gdyż wszędzie pełno smaczków czy płynących, łagodnych, soulowych wokali.
Do pracy nad nową płytką David zaprosił kilku gości żeby nagrali dla niego partie żywych instrumentów i trochę pośpiewali. Już ten fakt zwiastował lekką zmianę w stosunku do poprzedniego krążka, gdzie przodowały sample. Na ‘In The Red’ brak filmowych wstawek nadających atmosfery lat 80tych, również muzyka w mniejszym stopniu nawiązuje do czasów parkietowej gorączki. Numery zgromadzone na nowej płycie wciąż flirtują ze stylistyką disco, ale jednak więcej tu elementów dość hipnotycznego deep soul house’u i chociaż dalej jest retro, to bardziej nowoczesnego. Użyłbym nawet popularnego ostatnio terminu Slo-mo house, który chyba najtrafniej charakteryzuje brzmienie albumu.
Zaproszenie do współpracy takich postaci jak znany wszem i wobec Amp Fiddler czy też Fudge Fingas i Linkwooda, obaj produkujących kawałki dla Prime Numbers, którym zarzadza Trus’me, okazał się strzałem w dziesiątkę. Podobnie, jak wybór znanego choćby ze współpracy z Jazzanovą, Paula Randolpha, do zaśpiewania w świetnym numerze ‘Sucker For A Pretty Face’. Nie do końca jednak udała się współpraca z Dam-Funkiem. Wspólny kawałek Trus’me z producentem odpowiedzialnym za ‘Toeachizown’ jest co prawda dobry, ale odnoszę silne wrażenie, że gospodarz dał się zepchnąć do kąta i numer ‘Bail Me Out’ nadaje się bardziej na płytę Dam-Funka.
Jakby nie patrzeć, moim zdaniem Trus’me znowu nagrał bardzo dobry album. Szkoda tylko, że materiał jest nieco krótki, bo krążek ma długość niespełna czterdziestu minut, a w przypadku tak dobrego producenta zdecydowanie ma się ochotę na więcej. Całość nieźle buja, a po jej wysłuchaniu pozostają jedynie pozytywne wrażenia. I chociaż nie padłem na kolana jak przy okazji debiutu, to i tak uważam ‘In The Red’ za jedną z lepszych płyt tego roku i kolejny świetny strzał dla brytyjskiej Prime Numbers, ostatnio rosnącej w siłę.
2 komentarze:
i Ty dzieciaku nie masz na nic czasu?:P:P
przerwe mam teraz:) chociaż i tak połowe z niej musze...no;)
Prześlij komentarz