30 grudnia 2009

PODSUMOWANIE 2009. Elektronika współdziała

Jak wspomniałem ostatnio elektronika łączy się nie tylko z muzyką stricte klubową. Soul, funk, jazz, hip hop, dub, reggae, … – chyba jedynie muzyka klasyczna nie korzysta z rozwiązań elektronicznych (bo ‘ReComposed by Carl Craig & Moritz von Oswald się nie liczy;). Cyfrowe instrumenty potrafią nadać nowy wymiar klasycznemu czarnemu brzmieniu, dodać smaku, o kreowaniu nowych podgatunków nie wspominając. Dla zobrazowania kilka przykładów, w końcu to o nie się rozchodzi.

Od czasu debiutu Fat Freddys Drop każdy w napięciu oczekiwał ich kolejnego posunięcia. Minęło trochę czasu i na rynku pojawił się następca świetnie przyjętego pierwsze krążka - ‘Dr Boondigga And The Big BW’. Płyta wywołała drobne kontrowersje spowodowane właśnie elektroniką. A dokładniej tym, że w porównaniu z pierwszym albumem było jej znacznie więcej, przez co utwory zyskały momentami nawet lekko transowy deep house’owy sznyt. Ostatecznie jednak wszyscy zgodnie stwierdzili, że to fajna płyta i potwierdza ich klasę. Nieco inaczej historia potoczyła się w wypadku duetu Boozoo Bajou. Pojawiały się opinie, że ich płyta, chociaż ładna, bo nagrana z żywymi instrumentami i wsparciem ciekawych wokali, jest nudna. Jednakże moim zdaniem ‘Grains’ to świetny chill outowy krążek, a ‘Same Sun(a tym bardziej w remixie Prinsa Thomasa) to po prostu dzieło.

Kwestie downtempo podjął też debiutujący w tym roku Sebastian Lohse znany bardziej jako Break SL. To producent, który spowodował, że wytwórnia Philpot przekonała się do kompaktu (bo woli winyle) i ‘City Wasteland’ postanowiła pchnąć właśnie na CD. Jego debiut to deep house a’la Theo Parrish, całkiem ciekawa i odprężająca rzecz. A skoro przy deep housie jesteśmy to warto wspomnieć o dwóch krążkach, które w tym roku wydał brytyjski label Prime Numbers. Linkwood i Trus’me – bo to oni byli za nie odpowiedzialni – nagrali naprawdę smakowite pozycje. Ten pierwszy na płycie ‘System’ lata 80te połączył z deep techno i samplami wokalnymi w stylu vintage, a drugi zamiast kontynuować swe disco house’owe dzieło spróbował sił w czymś troszeczkę innym – pozbył się sampli z filmów, dodał więcej żywych instrumentów i zaprosił takich świetnych wokalistów jak Paul Randolph czy Amp Fiddler. Mnie ‘In the Red’ przekonał, chociaż nie przebił debiutanckiego ‘Working Nights’.

Coraz większą popularność zdobywa ostatnio beatmaking. Oparte na abstrakt beacie numery stają się punktem wyjścia do dalszych i głębszych poszukiwań, tworzenia koncept albumów XXI wieku czy opowiadania historii za pomocą pulsującego i ruszającego rytmicznego pykania. Osadzona głęboko w hip hopie tradycja powoli wylewa się zbierając popularność wśród innych gatunków.

Określany jako dubstepowiec Boxcutter na swoim czwartym krążku poszedł dalej w elektroniczne opowieści. Momentami trochę oddalając się od zwartego rdzenia, stworzył jednak spójny materiał, który kończy ‘A Cosmic Parent’ – czyli rasowy abstract hip hopowy beat. Jeszcze większą odwagą (a może szaleństwem?) wykazał się Prefuse 73 umieszczając na płycie 29 numery–szkice. Co ciekawe podział na tracki jest w przypadku ‘Everything She Touched...’ rzeczą umowną do granic możliwości. Jego album jednak to moim zdaniem ścisła czołówka roku 2009. Pomysłowości nie brakowało również Exile’owi. Dla wytwórni Plug Research nagrał ‘Radio’. Dzieło stworzone z wycinków pochodzących z rozgłośni radiowych Los Angeles ujmuje wielowymiarowością, ciekawymi rozwiązaniami, a przede wszystkim świeżością. Podobnie jak ‘Freedom of Thought’ wypełniony po brzegi melancholijnymi bitami producenta kryjącego się pod pseudonimem Ghost.

Sporo szumu podniosło się wokół debiutującej w tym roku nowozelandzkiej formacji Electric Wire Hustle. Narobili niemałego zamieszania singlem ‘Perception’, a potem pojawili się w Polsce. Ten cały hałas wokół nich uważam za jak najbardziej zasłużony, z niecierpliwością oczekuje chwili, kiedy wreszcie dopadnę ich album... Niemniej uwagi skupił na sobie Dam-Funk wydając pięcioczęściowy album ‘Toeachizown’ (który na szczęście ukazał się równocześnie na 2 CD). Jego muzyka to nowoczesny, elektroniczny funk, któremu nie brak ducha disco. Przede wszystkim jednak to zbiór genialnych, instrumentalnych kompozycji, którym trudno się oprzeć.

Na sam koniec pozostawiłem kosmiczne trio The Sa-Ra Creative Partners. Nie przedłużając tego, co i tak oczywiste – dla mnie płyta ‘Nuclear Evolution: The Age Of Love’ to ALBUM ROKU. Nie będę się tutaj produkował jaki to świetny krążek, bo to wyraziłem już w TEJ recenzji, a tekst i tak jest już wystarczająco długi ;)

Wciąż pozostało mi kilka płyt do kupienia i posłuchania. Tym tłumaczę brak takich postaci jak Shafiq, Colonel Red, 2562 czy Hudson Mohawke. Zaległości do nadrobienia w styczniu:)

10tka najlepszych płyt roku 2009 wg Pavela.

1. The Sa-Ra Creative Partners – Nuclear Evolution: The Age Of Love
2. Prefuse 73 – Everything She Touched Turned Ampexian
3. Milton Jackson - Crash
4. Maxwell – BLACKsummers’night
5. Dam-Funk - Toeachizown
6. Ghost – Thought Of Freedom
7. Mayer Hawthorne – A Strange Arrangement
8. Exile - Radio
9. Fat Freddys Drop – Dr Boondigga And The Big BW
10. Linkwood - System

+ wyróżnienia dla:
The Whitest Boy Alive - 'Rules'
Trus'me - 'In The Red'
Who Made Who - The Plot

3 komentarze:

Anonimowy pisze...

jezu, wydaje Ci sie, ze znasz sie na muzyce? chwilami naprawde ręce opadają.

PAVELO pisze...

nie - nie wydaje mi się, uznaje to za pewnik;] pozdr. anonimowy (btw - dość oryginalne imie)

Di. pisze...

hahaha imie wcale nie oryginalne. w necie jest kupa ludzi o tym jakże słowniańskim imieniu:)
i na koniec Pablo - co Ty wiesz o muzyce? Ty stara dupa jestes:)
pozdrowki!