15 sierpnia 2008

Miss Kittin - 'Batbox'


Coś tu się Miss Kittin nie udało. Czytam, że jej nowa płyta 'Batbox' jest nagrana z myślą o aktywnych kobietach, które album włączą podczas gotowania czy sprzątania. I jeśli mam jej muzykę rozpatrywać pod tym kątem, to - jak już napisałem - nie wyszło jej. Cała reszta jest w porządku. Dlaczego? Bo to bardzo mroczny album i jako tło do gotowania się nie nadaje, chyba że pieklibyśmy nietoperza.
Na nowej płycie francuzki znalazło się 13 utworów. Electro-house to motyw przewodni. Pełno na 'Batbox' dźwięków, które electroloversi łykną i będą się przy nich świetnie bawić lub po prostu przyjemnie spędzać czas słuchając tych produkcji. Bo mimo iż album mroczny, to jednocześnie jest w nim coś, co przyciąga. Mówię i o kontrowersyjnym głosie pani Herve - wielu jest zwolenników teorii, że ona śpiewać nie potrafi (ja do nich nie należę), i o talencie producenckim. Miss Kittin Stworzyła bardzo taneczne numery, które emanują piosenkowością. Eksponują jej wokal i czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy nim elektryzowani. Chłód fraz, które niekiedy wypowiada wywołuje ciarki. Podobnie jak mój ulubiony na tej płycie utwór 'Metalhead', w którym producentka wykorzystała ciekawy sampel przypominający odgłos piły tarczowej.
Niektórzy twierdzą, że Kittin zapożyczyła nieco gotyckich patentów. Ja takich tutaj nie znajduję. No może poza oprawą graficzną krązka, którą wprost świeci czernią. Grafika znalazła świetnego, bo upiorny dom i stado nietoperzy które zdobią digipacka z płytą fantastycznie oddają charakter albumu. Pełen gęstych kompozycji, z których ciemność wylewa się strumieniami, a jedynym światełkiem bywa jej śpiew - i to też nie zawsze. Jeżeli ktoś się przestraszył takim opisem, to zapewaniam, że koszmarów po niej mieć nie będzie, bo paradoksalnie 'Batbox' to fajna płyta - do słuchania w sam raz.

Brak komentarzy: