4 lipca 2008

Days To Come...


Niedawno pisałem o kompilacji 'Arrivals & Departures - lounge connections', że przekonała mnie do kupna pewnej płyty. Tą płytą jest 'Days To Come' autorstwa Bonobo. Wydana w 2006 roku nakładem NinjaTune. Pamiętam, że kiedyś odsłuchiwałem tej płyty i stwierdziłem, że jest potwornie nudna, bo nic się na niej nie dzieje, a te same motywy powtarzają się w kółko. Jaki ja wtedy byłem głupi - tu następuje koniec samokrytki, bo pora przejść do regularnego zachwycania się krążkiem. Jest czym , zapewniam. Zresztą pewnie jestem ostatnią osobą, która zaopatrzyła się w to wydawnictwo...

Po kolei. Mamy 11 kompozycji, w których Bonobo tworzy piękne loungowe, łagodne konstrukcje. Pojawiają się jakieś smyki czy saksofon, ale więcej tu elektroniki. Jest spokojnie i relaksująco, co wcale nie oznacza nudy (pisałem to już kiedys przy okazji omawiania innego albumu chyba;). Bonobo swoimi dźwiękami koi, porywa w intrygujący świat. Do pomocy zaprosił Finka i Bajkę, czyli dwójke wspaniałych wokalistów, których głosy niesamowicie świetnie pasują do muzyki. Kiedy za pierwszym razem posłuchałem tej płyty w całości od razu padł zarzut powtarzających się motywów. I może jest to typowa płyta kanapowa, ale w tym tkwi jej urok. Znakomicie działa po całonocnej imprezie;)) Warto mieć dla świetnych 'In Between The Lines', 'Ketto' czy ' If You Stayed Over'. Dodatkowo w limitowanej dwupłytowej edycji (którą b.łatwo zdobyć) otrzymujemy instrumentale i jeden dodatkowy utwór.

1 komentarz:

SUFRA pisze...

;) aja łatwo zdobyłam jako prezent urodzinowy.
wyobraz sobie, że w tamtym roku nie przyjechala Bajka ale Kathrin deBoer i zrobila takie show... omg :D
zreszta okrzyki swiadcza same za siebie - http://pl.youtube.com/watch?v=7D2RJkXLvko