Nie wiem jak mogłem pominąć jedną z najlepszych (jeśli nie najlepszą) płyt roku 2007. M.I.A i jej 'Kala' zdewastowały moje dotychczasowe myślenie o muzyce i ułożyły je na nowo. Nie wiem czy znalazłaby się osoba, której ten krążek by się nie spodobał... (oprócz dodofanow;] )
M.I.A - 'Paper Planes'
Drugi bohater tygodnia zwie się Ben Westbeech. Facet nagrał piękny krążek funkowo-soulowo itd z jednym drum'n'bass owym kawałkiem (na przekór;), a muzyka, którą stworzył położyła mnie na łopatki. Te produkcje niby proste, ale mają takie poteżne COŚ w sobie. Mam nadzieje, że nie znajdzie go żaden Trzciński i jemu podobni, bo natychmiast zaszufladkują go na kolejnej głupiej składance pod tytułem "chill cafe" albo "lounge music cocktail". Bo koleś zasłużył na coś więcej. Dobra robota...świetna.
Nietrudno się domyślić, że oba krążki znajdą się w podsumowaniu... już jutro:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz