30 grudnia 2008

PODSUMOWANIE 2008 CZĘŚĆ 5. KLUBOWE.

Wymyśliłem sobie w tym roku jeszcze jedną, ważną dla mnie, kategorię. Poniżej znajduje się zestawienie numerów typowo klubowych. Znalazły się w nim kawałki, które ruszyły i ruszają mną najbardziej. Wśród nich znaczną przewagę maja z pewnością numery wydane dla wytwórni Freerange, ale cóż poradzę na to, że to właśnie ten label jest moim ulubionym, jeśli mowa o muzyce tego sortu. Zestawienie jest bardzo subiektywne. Można powiedzieć, że to moja pierwsza „dziesiątka” ?;) Nierozwiązaną tajemnicą pozostaje niestety, co za kawałek zagrał Lexus podczas imprezy Beats Friendly na festiwalu Audioriver. Gdybym wiedział, to ten numer z pewnością znalazłby się na pierwszym miejscu;)

A więc uwaga, oto dziesięć najlepszych klubowych kawałków 2008.

1. Palm Skin Productions – Lose It /Freerange Records/
2. Swayzak – Bunnychops /Swayzak Recordings/
3. Ame/Henrik Schwarz/Dixon – D.P.O.M.B (version1) /Innervisions/

4. Loco Dice – Breakfast At Nina’s /Desolat/
5. Linkwood – RIP /Prime Numbers/
6. Roland Appel – Secrets /Sonar Kollektiv/
7. Shur-I-Kan – Letting You Down /Freerange Records/
8. Marbert Rocel – Cornflake Boy (Solomun Vocal Remix) /Compost/
9. Joris Voorn – The Deep (Jimpster Remix) /Freerange Records/
10.Dapayk & Padberg – Island (Noze Remix) /Mo’s Ferry Productions/

A tutaj okładka EPki, na której znalazł się zwycięski singiel.

27 grudnia 2008

PODSUMOWANIE 2008. DODATEK.

NAJLEPSZE EVENTY
Sporo się w Polsce dzieje. Tak naprawdę, jeśli chciałoby się zaliczyć wszystkie wakacyjne festiwale i załapać się także na jesienną turę plus wszystkie koncerty gwiazd, jakie się w tym roku w naszym kraju pojawiły (Tricky, The Roots, Alicia Keys), trzeba wydać sporo forsy. Ważna jest więc selekcja, a było w czym wybierać. Mnie samemu udało się zaliczyć dwa festiwale i kilka mniejszych koncertów. I chociaż nie jeżdżę nałogowo na wszystkie tego typu atrakcje, to pozwoliłem sobie wybrać te trzy, które zrobiły na mnie największe wrażenie.

1.Festiwal Nowa Muzyka w Cieszynie 27-29 czerwca 2008
Jak zapowiadają twórcy festiwalu, to już ostatni FNM w Cieszynie. Kolejna edycja ma odbyć się w Katowicach. A szkoda, bo moim zdaniem zabija to cały klimat, który wydarzeniu towarzyszy. Atmosfera pikniku, namioty i soczyście zielona trawa rozleniwiają i pozwalają oddać się słuchaniu w 100%. W tym roku w Cieszynie gościły prawdziwe gwiazdy i gdyby to tylko było możliwe powtórzyłbym chętnie kilka występów (Jamie Lidell, Prefuse 73 + Dimlite czy Deadbeat).

2. Beats Friendly Night @ Rondo Sztuki, Katowice 14 czerwca 2008
Beatsi jak zawsze w najlepszej formie, do tego świetne miejsce, jakim jest (było?) Rondo Sztuki i live act zaproszonego Maximiliana Skiby złożyły się na cudowną i szaleńczo-taneczną noc. Każdy event z udziałem tego kolektywu, na którym miałem okazję być, wspominam bardzo mile, ale to właśnie czerwcowa noc zapadła mi w pamięci najgłębiej. Więcej takich akcji, życie jest wtedy naprawdę kolorowe.

3. Loco Star @ Elektro, Katowice 6 listopada 2008
To drugi koncert Loco Star, na którym miałem okazję być, ale występ w Elektro zdecydowanie bardziej mnie ‘zelektryzował’ niż ten w RS. Był dłuższy i obfitował w większa ilość niespodzianek. Jakościowo bez porównania. Jedyny niedosyt pozostawiła publika, która gdzieś wycofana, wcisnęła się w miękkie fotele. Cała reszta – czysta magia. Jakieś życzenia? Jasne, Locosy grywajcie tu częściej!

PRYWATNE ODKRYCIE 2008.
W zasadzie to takie odkrycia są trzy. Pierwsze jest po prawdzie nie tylko moim odkryciem, ale również ( nawet przede wszystkim) odkryciem światowym. To duet Crystal Castles, który totalnie wbił mnie w ziemię swoim krążkiem. Nowobrzmieniowa fuzja 8bitu, punku, elektro i elementów rave’owego szaleństwa. Zaskoczył mnie sam fakt tego, że mi to po prostu podoba. Drugim odkryciem, które w zasadzie też mogłby stanowić ogólne odkrycie jest wytwórnia Prime Numbers. Ten młody label prowadzony jest przez Trus’me – autora znakomitego krążka ‘Working Night$’. PN zasłynęła już ze świetnego połączenia house i techno z odrobiną duszy oraz płynącą atmosferą. Autorska kompilacja tegoż labelu, to moim zdaniem kompilacja roku – wypchana jest po brzegi świetnymi numerami. Trzecim odkryciem, tu już bardziej na użytek prywatny jest seria Fabric, do której wcześniej podchodziłem z pewną rezerwą. Przełamałem się w tym roku i nie żałuje. Mixy dla klubu Fabric to jedne z lepszych ukazujących się na rynku. Na pewno będę je śledził w 2009.

NAJBARDZIEJ PRZEREKLAMOWANY TREND.
W tym roku, chyba brakuje czegoś, co mogłoby wypełnić tę część podsumowania. Choć jeśli ktoś chciałby się uprzeć pewnie znalazłby drobny uwieracz2008. Dla mnie to chyba cały szał związany z rave’em. Ale to się działo tak totalnie z boku moim zdaniem, że specjalnie mi nie wadziło.

WPADKA FONOGRAFII
W tym roku będą to opóźnienia z dystrybucją płyt na polski rynek oraz ciągłe lansowanie znanych i sławnych a brak wsparcia dla nowych, a świetnych. I co tu więcej dodawać poza jednym: oby to się poprawiło w przyszłym roku…


Wkrótce pojawi się najważniejsza chyba część podsumowania: najważniejsze płyty ze świata. Zapraszam już niedługo

26 grudnia 2008

Pierwsze podsumowania 2008


Serwis diggin.pl zamieścił już ogromne podsumowanie muzyczne 2008, w którym palce maczało wiele osobistości. Między innymi M-Cut, Wojtek z SideOne, Piotr z WaxBox czy Piękni Chłopcy.
Całość do zobaczenia na stronie diggin.pl.



Swoje podusmowanie muzyczne zamieścił również Maceo. Uczynił to na swoim MySpace. Warto się przyjrzeć i tej dziesiątce. Zaskoczyło mnie pierwsze miejsce - sprawdźcie sami!



W najnowszym numerze LAIFa również roi sie od podsumowań. Podobno już do kupienia, ale ja jeszcze nie spotkałem. Więcej na stronie laif.pl i redakcyjnym (choć troche ostatnio opuszczonym;) blogu.

Dwie najpopularniejsze strony traktujące o muzyce, która lubię najbardziej - nowamuzyka.pl i 80bpm.net - ogłosiły plebiscyty na najlepszy krążek roku 2008. Głosowanie chyba do końca grudnia, więc zostało jeszcze kilka dni na oddanie swoich głosów. Można zgarnąć płytki;)

24 grudnia 2008

Święta, Święta...!


Na tegoroczne święta życzę Wam po prostu miłej atmosfery, super prezentów (a zwłaszcza płytowych;). W przyszłym roku mnóstwo niebanalnej, ciekawej i zaskakującej muzyki, cudownych eventów, świetnych imprez. Oby w 2009 ukazało się niemniej płyt niż w tym roku, a mp3 NIE wyparły płyt CD ;)
Wesołych świąt!!!
PS. sprawdźcie koniecznie tegoroczny świąteczny utwór z wytwórni Sonar Kollektiv. Tym razem jest to 'Last Christmas' w dwóch wersjach wykonywanych przez micatone. Bez strachu - zagrali bardzo przyzwoicie, pobili oklepany oryginał! ;)
PS2. A tutaj prezent od tegoż labelu. Wykonana na żywo piosenka 'Ocean Queen' Clary Hill wersja akustyczna do ściągnięcia za darmo! Kliknij prawym i ZAPISZ! :))

Wszystkie Covery Świata


Stary pomysł: album z coverami. Są trzy rodzaje takich płyt. Albo nagrywa się covery jednego artysty (jak np. ‘exit music songs with radioheads’), albo jeden artysta nagrywa covery kilku (Mark Ronson ‘Version’), albo po prostu robi się zbiór różnych coverów, nagranych przez różnych artystów. Trzeci typ reprezentuje kompilacja ‘Wszystkie Covery świata’ Przy okazji mamy promocję Polskiego Radia Euro i oczywiście audycji Uli Kaczyńskiej o tej samej nazwie, co tytuł kompilacji.
Na dwóch płytach znalazło się 28 utworów podzielonych na muzykę ‘z kraju’ i ‘ze świata’. Opiniować można głównie pierwszy krążek, gdyż powstał specjalnie na okazję wydania tegoż albumu. Autorka audycji poprosiła młodych, polskich wykonawców o nagranie piosenek mniej lub bardziej znanych słuchaczom muzyki. Znalazło się miejsce dla Maanamu, papa Dance, Lady Pank, Lombard czy Andrzeja Zauchy. Ci oczywiście, byli coverowani, a kto za to się wziął i jak wypadł to już inna bajka.
Ogólnie można rzec, że płytka jest bardzo ciekawa, udana i po prostu fajna. Ale są momenty, w których zgrzyta. Najsłabiej z powierzonego zadania wywiązali się Cool Kids of Death, Cinq G i Oszibarack. Ci pierwsi po prostu zrealizowali kawałek słabo, nie podoba mi się ich wersja numeru Siekiery, Cinq G – to chyba z założenia, po prostu regałowe zaśpiewki z polskim wykonaniu, to trochę jak symulowanie jamajskiego pochodzenia. A Oszibarack? Tu chyba jestem najbardziej rozczarowany, liczyłem na nieco bardziej elektroniczną interpretacje. Na płycie, gdzie tak naprawdę dominują zespoły z korzeniami rockowymi nieco elektroniki byłoby ciekawą odmianą. Wrocławski kolektyw postanowił jednak nieco zaostrzyć swoje brzmienie, co niekoniecznie może się podobać. Najlepiej za to prezentują się: Pogodno – ponad 9 minutowa interpretacja kawałka Kombi ‘Nie ma zysku’ powala na kolana, Dick4Dick – panowie wraz z Anną Patrini zaprezentowali arcyciekawy remix numeru Izabeli Trojanowskiej, Renton z bardzo energetycznym wykonaniem kawałka ‘Stan pogody’ i Novika, która w towarzystwie producentów Magiery i Małego 72 wyśpiewała ‘Szał niebieskich ciał’ – snujący się klimat i nastrój udzielają się z każdym kolejnych wysłuchaniem. Zaskoczyła Marika – co prawda zwrotki utworu ‘Daj mi tę noc’ – szczerze – spaprała totalnie, za to refren wynagradza wszystko, gdyby tylko całość była zaśpiewana w taki sam sposób, byłby cover płyty.
Na drugiej płycie otrzymujemy zbiór coverów ze świata, które wybrała autorka. Uwagę przykuwają interpretacje Baby Charles, Goldfrapp, Le Tigre czy Placebo. Ogólnie na tej części kompilacji, brak słabych momentów. Może z wyjątkiem 30 Seconds To Mars, którzy wzięli się za numer, za który NIKT nie powinien się brać – ‘Hunter’ Bjork. Niestety, nie dali mu rady. Tak czy inaczej, warto posłuchać.
Płyta to przede wszystkim fajna zabawa. Covery zaskakują, nieraz drażnią, nieraz cieszą, zawsze jednak miło jest przypomnieć sobie stare, dobre utwory, za które wzięli się bardzo ciekawi reprezentanci polskiej sceny. Polecam tym, którzy nie mają nic przeciwko ruszaniu kultowych kawałków. Inni chyba się po prostu wypną.

22 grudnia 2008

The Bug - London Zoo


Niezliczone litry agresji? Niekoniecznie. Choć rdzawa okładka sugeruje coś zgoła innego. Na niej tylko jeden napis: ‘THE BUG’. To trzecia płyta producenta z Anglii. Wydana dla Ninja Tune – wytwórni, która uwielbia z jednej strony gromadzić projekty przyjemne, gładkie i wzruszające jak the Cinematic Orchestra, nieco eksperymentalne niczym mr.scruff i typowo miejskie- tu podam jako przykład ‘London Zoo’.
Co konkretnie otrzymujemy na albumie? Jak może było się spodziewać to fuzja reggae, dancehall’u i dupstepu. Całość mocno przybrudzona – prosto z ulicy do naszych głośników. Jest przede wszystkim bujająco. The Bug to świetny producent – jego muzyka broni się sama. Mimo wszystko postanowił jednak zaprosić kilku gości. Moim zdaniem najjaśniej wśród nich świeci Warrior Queen – jej wokal (zwłaszcza w ‘Poison Dart’) brzmi podobnie do M.I.A – obie mają identyczny Power. W zasadzie to tracki z jej udziałem są najlepszymi – dokładniej: wybijającymi się poza i tak GENIALNIE WYSOKI poziom, jaki trzyma ten krążek. Z racji swej instrumentalizacji zwraca uwagę numer ‘Freak Freak’ – mroczny i łagodnie płynący ze świetną linią basu. ‘Judgement’ przykuwa uwagę ciężkim początkiem i wokalem zaproszonego Rickiego Rankinga. Podobnie ma się sprawa z ‘Too Much Pain’ – przestrzenny utwór, pełen niewyjaśnionej tajemnicy ukrytej w melodii refrenu. Nieco mocniejszy atak przypuszczają otwierający płytkę ‘Angry’ z udziałem Tippa irie oraz ‘Jah War feat. Flowdan. Ten drugi pojawia się również w numerze z zapadającą w pamięć zaśpiewką – ‘The Warning’. Całość jest niezwykle przemyślana i zrównoważona. Od skocznych ‘Angry’ i ‘Murder We’ przez co raz cięższe klimaty docieramy do końcowych kawałków, które często wywołują ciarki na plecach.
Wrogowie regowych wokali nie mają się tu czego czepiać, gdyż te są ładne i „zakamuflowane”. Ci, którzy boją się zbyt ciężkiego brzmienia, z którego dotychczas znany był The Bug, mogą odetchnąć z ulgą. Wreszcie wielbiciele producenta mogą stwierdzić, że ten krążek jest potwierdzeniem wielkiej klasy artysty. Zdaniem: może nie tyle album dla wszystkich, co dla tych otwartych na świeżą i nienużącą muzykę. Bardzo ważny album tego roku.

19 grudnia 2008

PODSUMOWANIE 2008 CZĘŚĆ 4. NAJLEPSZE POLSKIE PŁYTY.

Podkreślałem już fakt tego, że w 2008 roku na rynku ukazało się wiele polskich płyt z nurtu, który mnie interesuje. Co więcej: te krążki są naprawdę bardzo ciekawe i wartościowe. Serce rośnie, bo poprzedni rok charakteryzowała ogromna polska posucha. Żeby utrudnić sobie zadanie, w tym podsumowaniu ilość miejsc dla albumów z Polski została ograniczona. Było w czym wybierać, było nad czym się zastanawiać i oto jest.

Najlepsze polskie krążki dostały w podsumowaniu 7 miejsc.

7. Pinnawela – ‘Soulahili’
Siostry Przybysz, po rozpadzie Sistars, ostro wzięły się roboty i zaatakowały nas dwoma albumami. Jednym jest właśnie solowy projekt Pauliny. Wydana własnym sumptem płyta okazała się być remedium na zamierającą polską scenę soulową. ‘Soulahili’ to pełna poruszających momentów, melodii, a przede wszystkim pięknego głosu wokalistki. Bez kompromisów i bez wstydu.

6. O.S.T.R. – ‘Ja Tu Tylko Sprzątam’
Ktoś może zarzucić ostremu, że wydaje płyty każdego roku, przez co staje się wtórny. Ale nawet jeśli, to przecież dlaczego ma nie wypuszczać bardzo dobrych płyt. Jego bity, z krążka na krążek stają się coraz lepsze, rymy tną jak brzytwy, a poruszane przez niego tematy dalekie są od banału i histerii dziecka z bloku. To dobra, życiowa płyta z przesłaniem i genialną muzyką.

5. Envee – ‘Recipes’
W oczekiwaniu na autorską płytę świetnego producenta otrzymujemy zestaw remixów, w których maczał palce. Dwupłytowy zestaw wypełniają interpretacje takich kawałków jak ‘Inspirations’ Sistars ‘Moje życie’ Sofy czy ‘I See A Different You’ Koop. Fakt, że nie jest to jakaś specjalna nowość, ale naprawdę zasługuje na wyróżnienie. Envee to polski producencki skarb – z niecierpliwością oczekuję na jego solowy album.

4. Silver Rocket – ‘Tesla’
Wszyscy piszą, że koncept album, nie chcę ich powtarzać. Bardzo dobrze zagrana płyta, spójna i ciekawa. Wzbogacony o kilka nowych osób skład projektu Silver Rocket, obrał sobie za cel ukazanie życia Tesli –intrygujące, że padło akurat na niego. Do tego jego mini biografia w gazeto stylizowanym booklecie. Czyta się z zainteresowaniem, słucha z przyjemnością. Jedyny zgrzyt to ‘Unhappy Songs’ – moim zdaniem Mariusz Szypura nie przebił poprzedniego albumu. Mimo to bardzo wartościowy krążek.

3. Fisz Emade – ‘Heavi Metal’
Jedyna rzecz, która mnie irytuje na nowej płycie braci Wu to numer ‘666’. Reszta jest potwierdzeniem wielkiej klasy Fisza i Emade. Zarówno warstwa tekstowa jak i muzyczną są genialne do tego stopnia, że albumu można słuchać na okrągło (gdyby nie numer jeden na liście;). To nie tylko hip hop – to coś więcej, dużo więcej. Produkcja na światowym poziomie i proste, trafiające w cel w teksty. Oby następny album był rozwinięciem pomysłów pokroju numerów ‘Wiosna 86’ ,’Heavi Metal’ czy ‘Kawa i papierosy’.

2. Noon –‘Pewne Sekwencje’ EP
Dziwić może wysoka pozycja EPki w zestawieniu. Ale ta pięciotrackowa płytka to ogromny ładunek piekielnie świetnie zrealizowanych instrumentali, 8bitowego klimatu i kunsztu producenckiego Noona. Być ta Epka nie ukazałaby się w ogóle, gdyż ten postanowił wszystko wywalić w niebyt. Na szczęście otrzymaliśmy część jego pracy i wiemy, że ta właśnie cześć przeszła najostrzejszą selekcję. Kontemplacyjna muzyka współczesna na światowym poziomie. Konieczne.

1. Loco Star – ‘Herbs’
Za każdym razem, kiedy włączam krążek trójmiejskiej grupy, czuję ciarki na plecach. Nie ma mowy o słabych momentach, nie ma mowy o przekombinowanych kawałkach, nie ma mowy o mdłym klimacie. Jest za to solidny pokaz muzyki, która znakomicie może konkurować z płytami napływającymi z zachodu. Bo w Polsce – nie ma dla nich konkurencji. Loco Star swoją drugą płytą udowodnili, że granie to dla nich przyjemność, a do tego wychodzi im to tak pięknie, cudownie i zgrabnie, że brak słów. Każda sekunda tej płyty to dla mnie dzieło. Wracam i będę wracał z wielkim uśmiechem. Wielki szacunek i pokłony!

18 grudnia 2008

Prime Numbers compiled & mixed by Trus'me


Kiedy na rynku pojawia się nowy, początkowo mało popularny label, jedyna reklama prócz Internetu to w zasadzie rekomendacje DJów i nałogowych diggerów. To pozwala wytwórni wypłynąć na nieco szersze wody. W przypadku Prime Numbers było nieco inaczej. Pewnie dlatego, że za szefowanie temu labelowi wziął się nie kto inny jak Trus'me – autor najlepszej płyty w 2007. Krążek wypełnił housowymi perełkami, w które mocno wplótł disco elementy, dialogi i sample, dzięki którym uzyskał niesamowitą atmosferę. Fakt, że to właśnie on założył Prime Numbers, zainteresowanym pozwolił łatwiej do wytwórni dotrzeć.
Można się spodziewać, że label ten wskrzesza erę disco w równie zaangażowany sposób jak próbuje robić to Trus’me. Nic bardziej mylnego. Na EPkach, które regularne ukazały się przez cały rok, otrzymywaliśmy prawdziwe perły muzyki house. Ciekawe pod względem brzmieniowym, a do tego mocno taneczne. Niestety, wydane jedynie na winylach i plikach mp3, dostępne były dla posiadaczy adapterów i tych, którym nazwa mp3 nie przeszkadza.
Teraz się to zmienia. Prime Numbers postanowiła swą muzykę zebrać na kompilacji i pchnąć na CD. Świetne posunięcie, a co dostajemy? W zasadzie to, co wcześniej ukazało się na winylach. Mimo wszystko jednak, taka muzyka w tak dużym natężeniu potrafi przybić do podłogi i solidnie przy niej trzyma – po prostu: kładzie na łopatki. To zbiór świetnej, pełnej duszy muzyki z szufladki house i techno. Stanowi n-ty dowód na to, że pejoratywne znaczenie tych dwóch słów, to duża pomyłka. Pojawia się cudownie płynący numer ‘Lost Experiment’ Linkwooda, jego równie genialny kawałek ‘RIP’, w którym wokale znów (podobnie jak płyta ‘Working Night$’ Trus’me) przywodzą na myśl zatłoczony klub z lat 70 czy 80. Bujające i zaskakujące zabarwienie reggae w ‘Jah Bless’ NapiHedz’a czy nieco chillujące ‘Black Thoughts’ Reggie Dokesa. Wszystko, bez wyjątku, jest efektem bardzo dużego talentu producentów wydających dla tego labelu. Byle kogo tam nie wpuszczają. Kompilacja jest dwupłytowa – pierwsza płyta nazwana mixtape to kawałki, które zmiksował sam Trus’me, zaś druga to pojedyncze tracki, które zostały wykorzystane w mixie. Jako bonus, na drugim krążku wydłużona wersja ‘RIP’ (Jeden z numerów roku 2008!)
To naprawdę bardzo ciekawy zbiór. Szkoda przepuścić okazję do zaznajomienia się z muzyką oferowaną przez Prime Numbers, zwłaszcza, że to coś świeżego i wciągającego. Coś jak Freerange, ale mniej w tym techniki, a więcej soulu. Zresztą, dobrze wiecie, że dla mnie to kompilacja roku. Z niecierpliwością oczekuję na kolejne wydawnictwa z Prime Numbers – ten label jest niesamowicie warty uwagi i przekopywania Internetu w poszukiwaniu informacji na temat kolejnych jego wydawnictw.

(Więcej informacji i próbki do odsłuchu na www.pnrecords.com a kompilacja do zdobycia na www.sideone.pl )

Southport Weekender vol. 7


Zimowa pora, podobnie jak rozgrzane słońcem powietrze w lecie, skłania ku leniuchowaniu. Jednakże to również pora, kiedy zmęczeni już mijającym rokiem musimy zdobyć się jeszcze na trochę sił, by ładnie przygotować świąteczny stół, przystroić choinkę i, w tłumie ogarniętym szałem zakupów, nabyć prezenty dla bliskich. Gdzieś w tym wszystkim wypada też znaleźć czas na odpoczynek. Warto wtedy w odtwarzaczu umieścić krążek, który ukoi swym spokojnym brzmieniem, przyjemnie płynącymi dźwiękami i beztroską atmosferą. Taka właśnie jest kompilacja Southport Weekender.
To już siódma część tej serii, a ja musze przyznać, że słyszę o niej po raz pierwszy. Składa się z dwóch płyt. Na pierwszej znajduje się mix przygotowany przez niemiecki kolektyw Jazzanova. Świetnie zmiksowany leniwy, choć lekko podrygujący, house. Znalazło się w nim miejsce na sporą ilość smaczków. Pojawiają się dobre remixy znanych ze stajni Sonar Kollektiv Evy Be (‘She Walks Alone’ w remixie Marcusa Worgulla) czy Recloose (‘Catch A Leaf’ w wersji Marka de Clive Lowe). Umieszczony też został świetny numer Henrika Schwarza ‘I Exist Because Of You’ o południowym zabarwieniu. Całość brzmi bardzo spójnie i nadaje się i jako tło do przedświątecznej krzątaniny, i jako tło do poświątecznego chillingu.
Druga płyta to mix mr.scruffa. To typowy mix muzyki disco z lat 70 i 80 poprzedniego stulecia. Zmiksowane naprawdę szybko (21 numerów w godzinę). Jako deser i – moim zdaniem – najjaśniej świecącą perełkę na kompilacji, dostajemy nagranie Theo Parrisha ‘Soul Control’ – jedenastominutowa kompozycja w klimacie typowym dla producenta: disco house ze wstawkami wokalnymi (tutaj: Alena Waters), które wszystkiemu nadają klimat. Oprócz niego w mixie pojawiają się również: Mark V Unlimited, Sparkle czy Ray Frazier.
W kontekście myślenia prezentowego ta kompilacja jak najbardziej może wylądować pod choinką. Nie tylko zawiera naprawdę przyjemną i ciekawą muzykę, ale również jest wydana w bardzo ładny sposób. Trzyzakładkowy digipack, brązowa kolorystyka i różowe ciapki, płyty tez różowe. Całość bardzo estetyczna i z pewnością ładnie będzie się prezentować na półce każdego audiofila. Jeśli macie do wyboru składaka z serii ‘The Best chill music’ albo ‘Southport Weekender 7’ koniecznie łapcie za tą drugą!

17 grudnia 2008

PODSUMOWANIE 2008 CZĘŚĆ 3. NAJLEPSZE TRACKI.

Pojedyncze tracki w podsumowaniu dostały 15 miejsc.

15. Logistics – ‘Slow Motion’
14. Jazzanova feat. Ben Westbeech – ‘I Can See’
13. Fisz Emade – ‘Heavi Metal’
12. Recloose feat. Joe Dukie – ‘Deeper Waters’
11. Katalyst feat. Steve Spacek – ‘How Bout Us’
10. Booka Shade – ‘Charlotte’
9. Portishead – ‘Magic Doors’
8. Loco star – ‘Elusive’
7. Crystal Castles – ‘Courtship Dating’
6. mr.scruff – ‘Get on Down’
5. Hot Chip – ‘We’re Looking For A Lot Of Love
4. Simbad – ‘DNA Metamorphosis’
3. Linkwood – ‘RIP’
2. The Chemical Brothers – ‘Keep My Composure’
1. Plan B feat. Cell 7 – ‘That’s Wassup’

16 grudnia 2008

PODSUMOWANIE 2008 CZĘŚĆ 2. NAJCIEKAWIEJ WYDANE.

Ten element podsumowania pojawił się już w ubiegłorocznym zestawieniu. Wziął się stąd, iż bardzo lubię ładnie wydane płyty, które kuszą okładkami i które bardzo ładnie się prezentują. Dodatkowo po zakupie płyty, fajnie jest wywalić gały i stwierdzić: „jak to jest ładnie wydane”.
Najciekawiej i najładniej wydane płyty dostały 3 miejsca w podsumowaniu.

3. Prime Numbers compiled & mixed by Trus’me
Wydawnictwo to pojawia się już drugi raz w zestawieniu. Prócz dużej wartości brzmieniowej, zostało oprawione w ciekawy sposób. Ascetyczny digipack: dwie czarne tacki na CD i zero bardziej szczegółowych, niż tracklista, informacji. Dodatkowo ładny front cover i logo wytwórni na grzbiecie. Wszystko czarno białe. Plus nadruki na krążkach – zdjęcia kaset magnetofonowych. Klimat ubiegłej dekady i zgrywanego mixtape udziela już się od samego patrzenia!

2. Loco Star – Herbs
Polska płyta bogata w przecudne dźwięki i pięknie wydana. Wszystkie ilustracje, rysunki są autorstwa Marsiji. Otrzymujemy także teksty utworów, wypisane ładną czcionką, we wklejonym do digipacka booklecie. Kolorystyka komponuje się z ziołowym tytułem i utrzymana jest w brązach i zieleniach. A jak ktoś się postarał to dodatkowo otrzymuje piękne rysunki… ;)

1. mr.scruff – Ninja Tuna
Czterozakładkowy digipack wykonany z tektury z …odzysku. Cudownie pachnące, extra sztywne i do tego szare jak papier toaletowy słabej jakości. Ozdobione zabawnymi, jak zwykle, rysuneczkami Andy’ego i śmieszną scrufferską czcionką. To najciekawiej wydana płyta w 2008 roku i jedna z tych „niewymiarowych”, gdyż wielkością różni się od tradycyjnego digipacka.

Dodatkowo wyróżnienie dla ‘Radio Retalation’ autorstwa Thievery Corporation. Krążek opakowany w cudaczny sposób, bo owinięty w wielki plakat, a ten w karton. Pomysł ciekawy, wykonanie też bez zastrzeżeń, ale… jak to przechowywać?!

15 grudnia 2008

PODSUMOWANIE 2008 CZĘŚĆ 1. KOMPILACJE

Połowa grudnia za pasem. Pora więc zacząć podsumowanie roku 2008 w muzyce.
Dzisiaj część pierwsza, a więc NAJLEPSZE I NAJCIEKAWSZE KOMPILACJE ROKU 2008
To nowa kategoria, a pojawiła się z racja tego, iż w tym roku zaopatrzyłem się w naprawdę sporą liczbę kompilacji. Szkoda byłoby więc ich nie podsumować.
Kompilacje dostały w podsumowaniu 5 miejsc.

5.The Chemical Brothers – ‘Brotherhood’
To dość nietypowa kompilacja, bo wszak jest to zbiór największych hitów duetu plus zestaw numerów nagrywanych pod szyldem ‘Electronic Battle Weapons’. Ale właśnie: to już kiedyś było, więc trudno byłoby umieścić to wydawnictwo wśród nowych płyt. Mimo wszystko, to zbiór naprawdę mocnych numerów, wzbogaconych kawałkami, które wcześniej wydawane były na winylach w limitowanej edycji. Trudno więc pominąć ‘Brotherhood’.

4. Gilles Peterson In the House
Bardzo mocne wydawnictwo udowadniające, że house ma się świetnie i wcale nie zamierza ginąć pod nawałem stereotypów. Trzypłytowy kolos składający się z miksu housowego, miksu disco i niemiksowanych rarytasów nagranych specjalnie dla Gillesa, musiał znaleźć się w tym podsumowaniu. To po prostu zbiór świetnych kawałków, które może stanowić fajny prezent… np. pod choinkę;)

3. Fabric 42 – Ame
Tego miksu również nie mogło zabraknąć w podsumowaniu. Po pierwsze, to kolejny dowód na pełnie sił muzyki house, a po drugie świetnie zrealizowany set duetu Ame. Pełen zimnych obrazów, efektów i przede wszystkim wypełniony ciekawymi dźwiękami. Połączenie profesjonalizmu i podejścia do muzyki klubu Fabric, z talentem panów z Ame – nie było innego wyjścia: cudowna robota.

2.Computer Incarnations For World Peace II
Sonarowska kompilacja, która skłoniła mnie do zmiany zdania na temat labelu. Do tej pory uważałem kompilacje Sonar Kollektiv za słabe, miałkie i wtórne. Bo to w zasadzie taka kompilacyjna wytwórnia. Po pewnym czasie przestałem zwracać na nią uwagę. Do czasu, gdy usłyszałem ‘Computer Incarnations…’. Zbiór nowofalowej śmietanki disco –tak pokrótce określiłbym to wydawnictwo. Każdy kolejny kawałek to mocna rzecz, brak słabych momentów. I chociaż ochrzczona mianem DISCO to i tak bardziej nadaje się na strefę chill – i dobrze. To najprzyjemniejszy chill out 2008.

1. Prime Numbers compiled & mixed by Trus’me
Kompilacja roku. Brzmienie powstałej w tym roku wytwórni Prime Numbers skondensowane i zebrane przez szefującego labelowi mistrza od wskrzeszania idei disco w najciekawszy sposób. Wydawnictwo pęka w szwach od ciekawego, pełnego duszy i głębi brzmienia house i techno, wyprodukowanego przez m.in. Linkwooda, Reggie Dokes’a czy samego Trus’me. Jeśli mowa o klubowych dźwiękach, to właśnie Prime Numbers generują te idealne dla mnie.

14 grudnia 2008

I Can See.



Jazzanova feat. Ben Westbeech – ‘I Can See’
Numer, który prześladuje mnie cały dzień, z racji tego, że zamówiłem sobie najnowszy krążek niemieckiej formacji Jazzanova. Czekam póki co na wysyłkę i namiętnie zasłuchuje się w ‘I Can See’. Ten singiel napawa mnie niesamowitym optymizmem. Mam nadzieję, że płyta dotrze do mnie jeszcze przed świętami i wypełni dom przyjaznymi dźwiękami.

12 grudnia 2008

London Elektricity - Syncopated City


Drum’n’bassowy wątek kontynuowany. Nadal za sprawą wytwórni Hospital Records, tym razem jednak dzięki albumowi London Elektricity. To już nieco, a raczej zupełnie inne brzmienie niż Logistics. Dużo, dużo mniej technicznego zacięcia, więcej piosenkowości. Mnóstwo na ‘Syncopated city’ melodii, które po tym jak krążek się kończy, pozostają na długo w głowie i nie pozwalają o sobie skutecznie zapomnieć. Takie właśnie pamiętliwe dźwięki pojawiają się w ‘Point Of No Return ‘ (swoją drogą dość mroczne obrazy prowokuje ten kawałek) czy ‘Outnumbered’ będący świetnie wyprodukowaną… piosenką. Na płycie pojawia się wiele wokali, które wzbogacają swoisty efekt piosenkowości. Tony Colman zaprosił dwie obdarzone ciekawymi głosami wokalistki: Liane Carroll i Elsę Hedberg, które świetnie odnalazły się w płynącej d’n’b stylistyce. Zaśpiewać postanowił również sam (‘Sat Nav’ czy wspomniane już ‘Outnumbered’). Sporo też na tym albumie humoru i lekkości – patrz elektryczne gitary w numerze ‘All Hell Is Breaking Loose’.
Nie jest to płyta, którą można z łatwością odegrać na koncertach. Mało tu żywego brzmienia, a live actu z samplerów i komputera koncertem nazwać nie można. Mimo wszystko, nowy album London Elektricity to duża dawka pięknych i energetycznych numerów, zakończona inną wersją znanego utworu – ‘Syncopated City Revisited’. To propozycja dla tych, którzy myślą, że drum’n’bass to muzyka pozbawiona duszy i pięknych momentów. A także dla tych, którzy zwyczajnie szukają odmiany, bo dla przesiąkniętych tym gatunkiem słuchaczy, to po prostu kolejna dobra i tylko dobra płyta.

11 grudnia 2008

DUSZA RYTM CIAŁO


Wczorajsza notka o nielegalnym ściąganiu muzyki sprowokowała mnie do zadania pytania gościowi Miastosfery. Był nim Andrzej Cała – współautor dość ciekawej książki: „DUSZA RYTM CIAŁO: leksykon muzyki r&b soul”. Pytanie, które postawiłem dotyczyło sprzedaży takiej pozycji w kraju, w którym brak kultury kupowania płyt. Calak uznał je za trudne, zresztą nie bez powodu, bo rzeczywiście trudno udzielić na nie jednoznacznej odpowiedzi. Ale z pewnością znajdą się osoby, które zainteresują się tym tytułem. Warto, stąd wzmianka na blogu.
Książka na ponad 600 stronach, zawiera mnóstwo opisów artystów, których muzyka nie pozostaje bez wpływu na nurt soul i r&b. Ale to nie oznacza, że pojawiają się w niej jedynie te postacie sztywno przypisane i zaszufladkowane, bo znaleźć w nim można opisy także tych, których muzyka zawiera w sobie soulowy pierwiastek. Podczas rozmowy wspomnieni zostali np. Atjazz czy Jimpster.
Listę haseł, które leksykon zawiera możecie znaleźć TUTAJ.
Fragmenty książki są do obejrzenia i przeczytania TU. Na tej stronie są również zdjęcia – całość wygląda naprawde ładnie i estetycznie.
Więcej informacji na temat możliwości zakupienia leksykonu znajduje się na tej stronie.
Warto sprawdzić, zwłaszcza, że na koncie autorów jest jeszcze leksykon muzyki hip hop : „Beaty Rymy Życie”, który został bardzo ciepło przyjęty.

10 grudnia 2008

Kwestia nielegalnych mp3.

Jak podaje serwis nowamuzyka.pl, wkrótce ma zostać przetestowany nowy sposób walki z piractwem muzycznym. „Niezależna instytucja Choruss ma zbierać niewielką comiesięczną opłatę za pełną swobodę w ładowaniu muzyki”. Pomysł za zostać przetestowany na amerykańskich uniwersytetach, a wpływy mają być odprowadzane do właścicieli praw muzyki.
Jak to się sprawdzi? Moim zdaniem słabo. Spójrzmy na przykład Radiohead. Ich ostatni krążek ‘In Rainbows’ został udostępniony w Internecie i można było kupić go za dowolną zadeklarowaną przez siebie sumę. Ogromna część ściągających skorzystała z opcji praktycznie darmowej, wpisując minimalną kwotę. Wiele plików mp3 udostępnia się po niskich cenach w serwisach downloadowych, a mimo to furorę robią takie strony jak megaupload czy rapidshare. Pojawiły się nawet specjalne wyszukiwarki plików, które wystawione są na tychże witrynach.
Do czego zmierzam? Do tej pory nie udało się wymyśleć skutecznego sposobu walki z piractwem. W Polsce próbuje się nowe tytuły sprzedawać po „polskiej cenie”, czyli wynoszącej do 30złotych. Kosztem tego tracimy pełny booklet i zyskujemy ohydny napis ‘POLSKA WERSJA’ na okładce albumu. Mimo to statystyki nie kłamią – ludzie wolą ściągać muzykę nielegalnie niż za nią płacić. Dlaczego wie chyba każdy. Nie jest to towar pierwszej potrzeby, dla wielu stanowi jedynie tło, a nie główną część życia – tacy ludzie zawsze będą woleli przeznaczyć kasę na coś bardziej potrzebnego. Zresztą trudno im się dziwić. Ceny, jakie osiągają płyty w Polsce są wręcz astronomiczne. Spójrzmy na przykład znanej sieci empik. Krążki z tzw. „nowych brzmień” niejednokrotnie opatrzone są metką 69,99zł. Dodatkowo często trudno dostać niektóre tytuły w naszym kraju, gdyż nie są po prostu dystrybuowane (najświeższe przykłady to ‘Live Lounge 3’ czy kompilacja ‘Prime Numbers’) – te trzeba sprowadzać na specjalne zamówienie, a z tym wiążą się koszty. Poza tym wyszukiwanie trudno dostępnego krążka dla niektórych może być nużące i o wiele łatwiej po prostu go ściągnąć.
Z drugiej jednak strony coraz więcej w Polsce działań, które pozwalają zdobywać wszystkie płyty po dość niskiej cenie. Wystarczy się rozejrzeć po stronach niezależnych firm dystrybucyjnych, takich jak iSound czy Sonic Records. Te prowadzą swoje własne sklepy, gdzie ceny poszczególnych tytułów rzadko kiedy przekraczają kwotę 49 złotych.
Co by nie robić, piractwa całkowicie się nie zlikwiduje. Można wiele gadać o poszanowaniu artysty, ale i tak powszechnie wiadomo, że duża część płaconych przez nas pieniędzy to marża sklepu, dystrybutora i działka wytwórni. Osobiście mam jedynie nadzieje, że płyty CD nie zginą i nie zostaną zastąpione bezdusznymi plikami, które nawet nie śmierdzą farbą drukarską. Poza tym dla kolekcjonerów krążków (których mimo wszystko i tak pozostaje wiele) to byłaby wielka strata. A ściągających muzykę nielegalnie i tak nie można krytykować w 100%, wielu z nich to też prawdziwi miłośnicy muzyki, których przed kupnem powstrzymują jedynie ceny. Może przyjdą takie czasy, że i te spadną?
Co do mnie, może i naiwnie, ale nadal pozostaje wierny płytkom. Szczerze powiedziawszy na punkcie kupowania nowych albumów mam obsesję. Dzięki temu bardziej szanuję muzykę, staram się dokładnie wysłuchać każdej płyty. Może i tracę przez to szansę na poznanie sporej części nowości, ale wszystko ma swoją cenę, a zapełnianie stojaków jest naprawdę piekielną przyjemnością. Mam tylko nadzieję, że nie będę musiał w przyszłości z niej rezygnować…

8 grudnia 2008

Thievery Corporation - Radio Retalation


Amerykański duet Thievery Corporation znany jest w świecie dość szeroko nie tylko poszukiwaczom muzyki, lecz również tym, którzy idąc na łatwiznę, wybierają składaki opatrzone nalepką ‘The Best lounge music selection’. Bo Thievery Corporation ze swojego brzmienia są sławni nie od dziś. Od zawsze były to lekkie kompozycje wzbogacone reggae nawijką i dubowym pulsem. Nigdy wcześniej jednak nie było to muzyka zaangażowana, która miała spełniać funkcję impresywną.
W przypadku albumu ‘Radio Retalation’ coś się zmieniło. „Przyłącz się do muzycznej rewolucji” głosi napis na naklejce z pudełka. Pudełka dość nietypowego. Płyta jest opakowana w zwykły zwinięty karton, w którym znajduje się wielki plakat, skrywający krążek. Na plakacie wielka tarcza, oczywiście w kolorach czerwonym, zielonym i żółtym, teksty utworów i cytaty sławnych osobistości świata. Nie bez powodu wybrano wypowiedzi Mahatmy Gandhiego, Waltera czy Alberta Einsteina, które mają koneksje z rewolucyjnymi poglądami czy hasłami. Pojawia się krytyka amerykańskich rządów, radia czy przemian zachodzących na tle społecznym.
To tekstowo. A muzycznie? Nadal lekko, nadal bujająco. Zwiewne kompozycje jak piękny ‘Beautiful Drug’ czy zaśpiewany po francusku ‘La Femme Parallel’ są jak typowe pościelowy: rozleniwiające, wzruszające i wolno wydobywające się z głośników. Pojawiają się też orientalne motywy zaczerpnięte z kultury wschodniej: ‘Mandala’ czy ‘Hare Krsna’. Reggae zaśpiewy również odgrywają dużą rolę. Wszystko nagrane z udziałem gości z całego świata, wszystko nagrane na żywo. Bardzo przyjemnie posłuchać nowej płyty Thievery Corporation. Może nie jest to wielki krok naprzód, ale czy każdy krążek musi być przełomowy? Niektóre rzeczy na świecie muszą być niezmienne, tak samo jak panowie Rob Garza i Eric Hilton musza nagrywać po prostu fajną muzykę. I kropka.

7 grudnia 2008

Roland Appel - Talk To Your Angel




Rolanda Appela znać można już od pewnego czasu. Wypłynął między innymi świetnym numerem 'Dark Soldier' który był jednym z najbardziej rozpoznawalnym kawałkiem Sonar Festivalu 2007. Jednak to dopiero teraz ukazał się pełnometrażowy krązek tego niemieckiego producenta. Nosa w tym przypadku miał Sonar Kollektiv, dla której to wytwórni Roland już wcześniej wydawał single. I to dla SK wydał także 'Talk To Your Angel'. Rozpoczynający album utwór 'Inner Soul /slow version/' zdradza brzmienie krążka. Deepowe tech housowe produkcje. Przy całej 'techniczności' producentowi udało się zachować ciepły pierwiastek typowy dla niemieckiego labelu i dość nietypowy dla niemieckiego brzmienia. Chociaż oczywiście pojawiają się charakterystyczne chłodne klawisze czy efekty, są na tyle sprytnie wplecione, że nie obniżają temperatury muzyki, a stanowią świetny dodatek czy wręcz równoważą i łączą ze sobą wszystkie numery. Nie brakuje tu także electro odniesień - jak chociażby w świetnym i dobrze znanym 'Unforgiven'.
Na krążku pojawia się także wokal. Ciekawy, ciepły i bardzo dobrze współgra z klimatem kompozycji Rolanda; jest go dokładnie tyle, ile potrzeba, a należy do Araby Walton. Tutaj z kolei nosa miał Appel. Wokalistka podkreśla i jednocześnie urozmaica produkcje.
Zdecydowaną rekomendacją niech będzie fakt, że promują go najlepsi. W swoim miksach kawałki Rolanda Appela zamieszczają m.in. Gilles Peterson czy Jazzanova. 'Talk To Your Angel' to świetne, wrkęcające i wciągające numery, które sprawdzić mogą się również i w domowym odsłuchu. Warto się zainteresować i śledzić dalej rozwój twórcy tego albumu. Z pewnością jeden z ciekawszych klubowych albumów tego roku.

3 grudnia 2008

ROK.

A dziś mija rok.
Dokładnie 3 grudnia 2007 założyłem tego bloga i tak to jakoś się układa.
Raz lepiej, raz gorzej, ale jest ;)
Dzięki tym, którzy zaglądają
Dzięki za każdy komentarz:)
Pavelo.